Zdumiewające błędy i zaskakujące nominacje
Karol Arys ma za sobą najgorszy okres w karierze sędziego szczebla centralnego. W czwartej kolejce w meczu Widzew Łódź – Śląsk Wrocław popełnił ewidentny błąd polegający na tym, że nie podyktował rzutu karnego dla Śląska Wrocław za faul na Arnau Ortizie, a zamiast tego podyktował rzut wolny pośredni dla Widzewa i ukarał Ortiza żółtą kartką za rzekome symulowanie i próbę wymuszenia rzutu karnego. Powtórki telewizyjne dowodzą, że decyzja arbitra była błędna.
CZYTAJ TEŻ: Fatalna forma polskich sędziów. Zawodzą na boisku, z systemem VAR i poza boiskiem…
W piątej kolejce Arys dostał od PZPN wolne, natomiast w szóstej został wyznaczony do prowadzenia meczu Arka Gdynia – Ruch Chorzów. W tym spotkaniu również zaprezentował się słabo. Cztery dni później dostał kolejną szansę. W poniedziałek prowadził pojedynek Wisła Płock – Ruch Chorzów, w którym po konsultacji z VAR podjął jedną z najbardziej skandalicznych decyzji tego sezonu.
Wisła Płock ukarana za to, że… jej piłkarz został pchnięty
W 72. minucie Soma Novothny z Ruchu w polu karnym Wisly Płock delikatnie pchnął jej obrońcę Oskara Tomczyka. W efekcie – pod wpływem naporu rywala – Tomczyka odchylił rękę, w którą po krótkiej chwili Novothny trafił piłką po uderzeniu głową z bardzo bliskiej odległości.
Były przynajmniej dwa powody, aby uznać, że takiego kontaktu piłki z ręką nie należy traktować jako przewinienie. Po pierwsze: piłka uderzyła w rękę z małej odległości i zawodnik Wisły nie miał czasu na reakcję i ewentualne schowanie ręki przed piłką. Po drugie: to pchnięcie sprawiło, że Tomczyk odchylił rękę, więc nie należało karać piłkarza i Wisły za „nienaturalne ułożenie ręki” czy „powiększenie obrysu ciała”, ponieważ jedno i drugie wynikało z postępowania zawodnika Ruchu, a nie piłkarza Wisły.
Sędzia Karol Arys obejrzał tę sytuację na monitorze, zignorował znaczenie postępowania Novothny’ego, zastosował domniemanie winy wobec Tomczyka i podyktował rzut karny dla gości. Wtedy Ruch wyrównał na 2:2. Wisła wygrała 3:2 dzięki bramce strzelonej w doliczonym czasie gry.
Sędzia Karol Arys ma cztery dni na odnalezienie formy
Zarówno w czasie meczu, jak i tuż po nim, decyzja Arysa była powszechnie krytykowana. Mimo to Kolegium Sędziów PZPN postanowiło wyznaczyć arbitra na kolejny mecz, na dodatek w Ekstraklasie. To oznacza, że arbiter będący w słabej formie co najmniej od 11 sierpnia, który popełnił poważne błędy w trzech kolejnych meczach, ma jeszcze cztery dni na odnalezienie formy. W niedzielę ma bowiem prowadzić spotkanie Górnik Zabrze – Lechia Gdańsk.
Jeszcze wiosną Karol Arys był uznawany za kandydata numer 1 do nominacji na arbitra FIFA i UEFA. Jego występy w tym sezonie bardzo podważyły jego reputację w środowisku sędziowskim i piłkarskim i – zdawałoby się – również pozycję. Tymczasem kolejna nominacja ze strony PZPN może jednak oznaczać, że dla władz Kolegium Sędziów nic się nie zmieniło w notowaniach Arys nawet po takiej serii błędów, jaką zanotował w sierpniu.