Korespondencja z Paryża
Taekwondo to młoda dyscyplina paralimpijska. Dołączyła podczas poprzednich igrzysk w Tokio 2020. W zawodach uczestniczą sportowcy z niepełnosprawnością kończyn górnych. Tak jak w wersji olimpijskiej, walczą na macie w kształcie ośmiokąta, tylko nie w trzech, ale w jednej rundzie, która trwa 5 minut, starając się zdobyć jak najwięcej punktów. Różnica jest taka, że wolno uderzać i wyprowadzać kopnięcia wyłącznie w tułów. Każde uderzenie w głowę jest uznawane za faul.
Polskę reprezentuje 21-letnia Patrycja Zewar, pochodząca z Kargowej zawodniczka UKS Taekwondo Wolsztyn.
– Bycie pierwszą polską zawodniczką parataekwondo w historii napawa mnie dumą. Kiedy jako dziewięcioletnia dziewczynka zapisywałam się do sekcji w Kargowej, nawet przez myśl mi nie przeszło, że będę kiedyś mogła pojechać na igrzyska – mówi.
Być jak Natalia Partyka
W Paryżu wystartuje z misją, żeby jej występ zachęcił młode dziewczyny z niepełnosprawnościami do wyjścia z domu i uprawiania sportu. Patrycja urodziła się bez dłoni. Podobnie jak Natalia Partyka, która zresztą była dla niej wzorem.
– Jak byłam mała, rodzice pokazywali mi zdjęcia Natalii i artykuły o niej. Że trenuje tenis stołowy, odnosi wspaniałe sukcesy i wada w niczym jej nie przeszkadza w życiu. Absolutnie się przy tym nade mną nie rozczulali, nie trzymali pod kloszem, nie traktowali jak biednej, ale zupełnie normalnie. Dzięki temu szybko nauczyłam się sznurować buty czy układać sobie sama włosy – opowiada.
Nie zawsze jednak było jej lekko. – Jako młoda dziewczyna wstydziłam się niepełnosprawności – wspomina. – Starałam się ją ukrywać, chowałam ręce do kieszeni, latem chodziłam w długich rękawach. Taekwondo mnie odmieniło. Zyskałam wiele pewności siebie i otwartości na ludzi. Zaakceptowałam swoją wadę, z czasem przestała mi w czymkolwiek przeszkadzać. Taekwondo nauczyło mnie pokonywania barier. Nie tylko na macie, ale i w życiu. I tu, i tu trzeba walczyć, trzeba pokazać, co się potrafi. Dlatego chciałabym swoim startem tutaj zachęcić wszystkie dziewczyny w podobnej sytuacji – sport to świetne rozwiązanie! Dołączajcie! A najlepiej do taekwondo, będę miała więcej rywalek! – mówi ze śmiechem.
Żeby nie siedzieć w domu
Patrycja trafiła do taekwondo trochę przez przypadek.
– W mojej rodzinnej Kargowej nie było jakichś większych atrakcji dla dzieci – podkreśla. – Kiedy więc 12 lat temu przyjechała trenerka z Kościana i założyła sekcję, od razu dołączyłam, żeby nie siedzieć w domu. Na początku to były zabawy, oswajanie ze sprzętem, z kopaniem. Z czasem zaczęło się robić coraz poważniej i coraz bardziej widowiskowo – kopnięcia z obrotu, z wyskoku, podwójne, potrójne.
Patrycja cały czas trenowała taekwondo olimpijskie. Paralimpijskie pojawiło się, gdy podczas zawodów w Warszawie kilka lat temu spotkała trenera Michała Pawlaka, który też nie miał ręki.
– We wrześniu zeszłego roku dostałam powołanie na pierwsze zawody. Od razu na mistrzostwa świata, i to w Meksyku – wspomina. – Byłam przerażona, bo taki długi lot, prawie 24 godziny i od razu zawody tak wielkiej rangi. Więc przez ten cały stres przegrałam pierwszą walkę z bardzo silną Brazylijką. Ale nie zraziłam się, wręcz przeciwnie.
Łatwo nie będzie
Podczas majowych mistrzostw Europy w Serbii Patrycja wywalczyła brązowy medal. Ale wcześniej, w marcu, na igrzyska zakwalifikowała się… nie staczając ani jednej walki.
– To rzeczywiście absurdalna sytuacja, ale podczas europejskiego turnieju kwalifikacyjnego w Bułgarii okazało się, że w mojej kategorii wagowej jestem jedyną zawodniczką. Sześć innych już wcześniej wywalczyło sobie kwalifikację do Paryża poprzez ranking i inne turnieje. Ale tutaj, w Paryżu, o medal nie będzie już tak łatwo – startuje 12 naprawdę bardzo silnych dziewczyn oraz Greczynka z „dziką kartą”, która zdobyła złoty medal mistrzostw Europy – mówi Patrycja.
Opowiada, że świetnie współpracuje jej się z trenerem kadry, Jarosławem Kosmalą, choć nie trenują często.
– Od 14 lat siedzi w parataekwondo, więc udziela mi mnóstwo cennych wskazówek. Mamy bardzo fajną relację. Z kolei z moją trenerką klubową, Katarzyną Idziak, znam się ponad 10 lat, stała się bardzo bliską mi osobą. Bardzo dużo jej zawdzięczam, choć czasami nadal musi na mnie krzyknąć. Jestem jej bardzo wdzięczna, że zawsze dla mnie jest, dzielnie znosi moje humorki i zawsze mnie wspiera – mówi Patrycja.
Młoda zawodniczka podkreśla, że przed nią jeszcze wiele pracy.
– Wiem, że muszę jeszcze wiele poprawić, żeby stać się lepsza, np. poruszanie się na nogach. Muszę zlikwidować dostawienie nogi przy kopnięciu, to jest mój bardzo słaby punkt. Muszę też popracować troszkę nad obroną. Moją zaletą są silne kopnięcia i niezłe rozumienie walki, „ogarnianie” otoczenia, np. gdzie kończy się mata, żeby poza nią nie wyjść – opowiada.
Patrycja Zewar wystartuje w turnieju parataekwondo na igrzyskach paralimpijskich w Paryżu 30 sierpnia.
Michał Pol, Paryż