HomePiłka nożnaThiago Motta: Od haniebnego zwolnienia, przez 2-7-2, po budowę nowego Juve

Thiago Motta: Od haniebnego zwolnienia, przez 2-7-2, po budowę nowego Juve

Aktualizacja:

Po tym, jak został zwolniony z Genoi po zaledwie dziesięciu meczach, jego trenerski rozwój na włoskich boiskach przebiega harmonijnie. Wykonał dobrą pracę w Spezii. Następnie sprawił, że Bologna wskoczyła do górnej połowy tabeli, a nawet wywalczyła miejsce w Lidze Mistrzów. Teraz nadszedł czas na przywrócenie chwały Juventusowi.

Thiago Motta

Thiago Motta. Fot. Alamy

2-7-2

Jako trener zasłynął z innowacyjnego pomysłu, który początkowo zszokował wielu – mowa o nietypowym ustawieniu 2-7-2. Było ono jednak źle zinterpretowane przez piłkarską społeczność. Patrząc na tę formację w tradycyjny sposób, bramkarz musiałby być ustawiony przed linią obrony albo obok jednego ze środkowych obrońców – takie coś byłoby niemożliwe do zastosowania w trakcie spotkania. To ustawienie należy odczytywać poziomo – wtedy jasno zauważymy, że ma to sens. Dwóch zawodników po obu stronach boiska i aż siedmiu graczy w środku. Włoski szkoleniowiec uznaje tę formację jako przyszłość w futbolu, i patrząc na obecne trendy w piłce, łatwo można postawioną przez niego tezę obronić.

Czołowe drużyny skupiają swoją uwagę na przewadze w środku pola. Trafnie pokazało to spotkanie o Tarczę Wspólnoty z 2023 roku, gdzie mierzył się Arsenal z Manchesterem City. Każdy etap w momencie budowania akcji dążył do tego, by przetransportować piłkę przez środek, ale z uwagi na fakt, że oba zespoły skutecznie to sobie utrudniały, to spotkanie przez długi czas nie było zbyt ciekawe dla neutralnego widza. Kolejnym atutem zagęszczonego środka boiska jest możliwość „odizolowania” skrzydłowych, którzy prawdopodobnie w większości sytuacji meczowych będą pozostawieni jeden na jeden z bocznym obrońcą, dzięki temu, że uwaga graczy przeciwnika skupia się na zawodnikach operujących w centrum.

2-7-2 w Bolonii zadziałało bardzo dobrze. Zespół posiadał określoną strukturę, która sprawiła, że wielu graczy rozwinęło się piłkarsko i weszło na wyższy poziom. Na pierwszy plan wysuwają się sylwetki Calafioriego i Zirkzee. Pierwszy błyszczał również na ostatnim EURO, można o nim powiedzieć, że to piłkarz o cechach środkowego pomocnika ustawiony jako stoper. Pewnie w Anglii spotka się z pewnymi problemami, ale całościowo przyniesie wiele korzyści, bo trudno o gracza, który sprawniej wyprowadza piłkę z własnej połowy. Ponadto może grać na kilku pozycjach – Arteta z pewnością ma na niego pomysł. Natomiast Holender w zespole Motty odpowiadał za mnóstwo rzeczy – schodził głęboko, operował w bocznych sektorach, kreował i zdobywał bramki (12 goli, najlepszy strzelec zespołu). Jest niezwykle uniwersalnym graczem; może być używany jako samotna „dziewiątka”, drugi napastnik albo „dziesiątka”. Za stosunkowo niską kwotę to dobry transfer, ale trafia do chaotycznego środowiska (Manchester United), w którym może być mu trudno pokazać cały swój potencjał. Sam start ma jednak bardzo obiecujący – w starciu z Fulham dał zespołowi trzy punkty. Wspomniana dwójka to zdecydowanie najwięksi beneficjenci stylu Włocha.

Budowanie akcji od bramki i apozycyjność

Aspektem najbardziej wyróżniającym Thiago Mottę spośród wszystkich trenerów na świecie, jest sposób, w jaki jego zespół budował akcje od własnej bramki. Wszystko zaczynało się od umiejętnego wykorzystywania roli bramkarza w rozegraniu, który ustawiał się jako stoper, co powodowało, że jeden z nominalnych stoperów – a czasem nawet dwóch – przesuwało się do środka pola. Wówczas boczni obrońcy przechodzili na pozycje środkowych obrońców. W środku trójka pomocników była w ciągłej rotacji z napastnikiem. Bardziej zaawansowana pozycja bramkarza i obrońców sprawiała, że wyżej grali pomocnicy, czego efektem było sześć goli i trzy asysty środkowego pomocnika, Lewisa Fergusona. Wszystko opierało się na podaniu i ruch do przodu, zachowując przy tym ciągłą wymienność pozycji, by pozostać nieodgadnionym dla rywala. (Źródło: profil Tomasz Byszko na portalu X).

Hybrydowe bronienie i kontrola

To kolejna tajna broń nowego menadżera Juventusu. Bologna zazwyczaj broniła w formacji 1-4-4-2 w średnim bloku. Było to połączenie krycia strefowego z – w wielu momentach – kryciem indywidualnym. Zespół ustawiony blisko siebie – mogłoby się wydawać, że broniący strefowo – a w rzeczywistości każdy zawodnik odpowiadał za konkretnego gracza z drużyny przeciwnej. Celowo zostawiali rywalowi wolną przestrzeń do zagrania, żeby po chwili błyskawicznie do niego doskoczyć i go podwoić lub potroić.

Inną sztuczką była manipulacja przeciwnikiem w fazie bronienia: jeden z zawodników Bolonii wysyłał sprzeczny sygnał z agresywniejszym podejściem do przeciwnika, co prowadziło do tego, że w ostateczności wybierał korzystniejszy, dla Bolonii, wariant podania, a to potem prowadziło do odbioru piłki. O skuteczności tego podejścia świadczy najniższy wynik PPDA (liczba podań przed odbiorem piłki) w Serie A. Szybko odbierali piłkę, przez co mogli kontynuować kontrolowanie gry, a to w zeszłym sezonie również wychodziło im bardzo dobrze. Mieli drugie najwyższe posiadanie piłki w całej lidze. (Źródło: Opta Analyst).

Juventus na nowo

Motta niewątpliwie ponownie zasłużył na awans sportowy i w końcu trafił do czołowej drużyny w Serie A. Mając większą jakość w zespole, dużo łatwiej będzie mu implementować specyficzne pomysły taktyczne, ale forma kilku zawodników w Juventusie stoi pod znakiem zapytania i kadra wciąż wymaga wzmocnień. Graczem, który z pewnością odnajdzie się w systemie Thiago Motty, jest ściągnięty z Aston Villi Douglas Luiz. Po przejęciu klubu przez Unaia Emery’ego Brazylijczyk zaliczył ogromny skok jakościowy i stał się jednym z najlepszych środkowych pomocników w Premier League. Odpowiadał za mnóstwo rzeczy, mając z czasem coraz większy wpływ na zespół; regulował tempo gry, był świetny w grze bez piłki, pełnił rolę łącznika między formacjami. Realnie trudno wymieniać u niego konkretne atuty, bo zrobił progres na każdym polu: od gry w odbiorze do dostarczania liczb w ataku.

Kibice Juventusu mogą żałować, że nie udało się sprowadzić do klubu Calafiorego, który pasowałby do duetu z Bremerem, z uwagi na ich odmienne profile. Byłaby to włoska wersja duetu Dias/Stones. Graczem pasującym do tego, co chce grać Motta byłby Koopmeiners z Atalanty. Poza tym, że świetnie odnajduje się w kryciu indywidualnym, czego byliśmy świadkami w finale Ligi Europy, kiedy doskonale wyłączył z grę Xhakę, to nie ma problemów z grą bliżej pola karnego. Dobrze skanuje przestrzeń, potrafi uderzyć z dystansu i jest znakomitym kreatorem. Może być ustawiony głębiej, a także jako „ósemka” grająca bardziej ofensywnie. Jedynym znakiem zapytania jest to, jak sobie poradzi poza systemem Gasperiniego. Wielu piłkarzy odchodzących z Atalanty nie radzi sobie w lepszych klubach, powodem może być to, że pod wodzą Gasperiniego mają bardzo sprecyzowane, a zarazem specyficzne, zadania na boisku, przez co w innych warunkach trudniej jest im się odnaleźć.

Może się wydawać, że pierwszy sezon będzie trudny dla Motty. Wdrożenie jego styl potrzebuje czasu, a kadra Juventusu wzmocnień, więc na początku mogą go pojawić się pewne problemy. Odeszło już dwóch młodych zawodników – Soule i Huijsen, czego można żałować, bo Motta świetnie rozwija młodych zawodników. Graczy „poza projektem” wciąż znajdujących się w klubie jest za dużo. Działania dyrektora sportowego Giuntolego na razie budzą wiele wątpliwości, szczególnie nie popisał się przy próbie podpisania Todibo, którego przejął West Ham, będąc zdecydowanie bardziej konkretnym w negocjacjach.

Będzie to pierwszy wielki klub w karierze trenerskiej Motty, tak że aklimatyzacja może trochę potrwać. Jednak w przyszłości – ma wszystko, by zostać topowym trenerem. Zwłaszcza, że jako były piłkarz o uznanej marce może cieszyć się autorytetem wśród piłkarzy. Nawet jego pozycja na boisku (defensywny pomocnik) i piłkarska charakterystyka mogą wskazywać na potencjalną udaną przygodę trenerską. Zaczął od zwycięstwa z Como w 1. kolejce (3:0). W oczy rzucała się dużo wyższa intensywność, większa odwaga i atakowanie większą liczbą zawodników niż w zeszłym sezonie. Dobry występ skrzydłowych – Weah i Mbangula skończyli to samo spotkanie z golem. Gracze pokroju Cambiaso i Yildiza dużo zyskają pod wodzą Motty, ponieważ potrafią podprowadzić piłkę kilkadziesiąt metrów, a to włoski trener bardzo sobie ceni. W zeszłym sezonie to właśnie gracze Bolonii najczęściej prowadzili piłkę w kierunku bramki rywala.

autor: MACIEJ NETZ

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Puchar Polski: Kolejna sensacja! Ekstraklasowicz wyeliminowany przez III-ligowca
David Balda skomentował nowy transfer Śląska. Sporo pochwał
Girona wpakowała sobie dwie bramki samobójcze. Szalony mecz w Lidze Mistrzów [WIDEO]
Atletico ukarane za derby Madrytu! Dotkliwe konsekwencje
Kacper Urbański na to zasłużył! Polak powalczy z gigantem
Jagiellonia nie boi się meczu z Kopenhagą. Jasny przekaz Adriana Siemieńca
Matty Cash wraca po kontuzji! Znalazł się w składzie Aston Villi
Piłkarz Manchesteru United uchwycony na gorącym uczynku. Odwiedził wrogie terytorium [WIDEO]
Motor Lublin zaskoczony! Trzecioligowiec prowadzi w Pucharze Polski
Wojciech Szczęsny ma wsparcie rodziny. Marina skomentowała transfer