Wicemistrzyni olimpijska o starcie w wyborach
Nazwisko Julii Szeremety podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu poznała cała Polska. Dążenie pięściarki do olimpijskiego medalu obserwowali nie tylko fani boksu, ale wszyscy, którym zależało na sukcesie młodej Polki. Wcześniej, bo w kwietniu tego roku podczas Wyborów Samorządowych nazwisko Szeremety również było widoczne, ale w zupełnie innym aspekcie.
Pięściarka bowiem kandydowała do Sejmiku Województwa Lubelskiego z ramienia Konfederacji. Polityczna przeszłość zawodniczki wróciła do niej podczas igrzysk. Wypominali ją internauci, a na konferencji po zdobyciu olimpijskiego krążka do wpisów przedstawiciele partii nawiązywali dziennikarze. Zdaniem Szeremety, jej krótka polityczna kariera wynikła z przypadku.
– Zostałam w to lekko wplątana, może nieświadomie. […] Miałam jedną propozyzję, drugą. Jedna osoba mi o tym mówiła, później druga. Ja tak na prawdę, żeby mi dali spokój, powiedziałam “dobra” – opisała wicemistrzyni olimpijska.
Jak zdradził trener pięściarki, Tomasz Dylak, nie był on największym entuzjastą kandydowania swojej podopiecznej w wyborach. Z tego powodu zawodniczka i jej szkoleniowiec mieli nawet się pokłócić.
– Ja się o tym dowiedziałem już za późno. Pokłóciliśmy się o to. Wiedziałem, że Julka prędzej czy później będzie gwiazdą i że to będzie tylko jej przeszkadzać. Sportowiec powinien być apolityczny, przynajmniej w momencie, w którym jest jeszcze sportowcem – ocenił Dylak.