Mateusz Bogusz nie jest anonimowym zawodnikiem dla polskich kibiców już od dobrych kilku lat. Pasjonaci futbolu obserwowali jego postępy, gdy grał jeszcze w Leeds United. Potem śledzili, jak sobie radził w hiszpańskich drużynach z Logrono i Ibizy.
Teraz na jego wyczyny patrzy cała piłkarska Polska. Bogusz zadziwia nie tylko kibiców znad Wisły, ale również Amerykanów. I trudno się dziwić, bo jest jednym z najlepszych strzelców Los Angeles FC – zdobył już 13 bramek w MLS. Dołożył do tego pięć asyst. Kwestią czasu wydaje się jego debiut w reprezentacji Polski.
Wszyscy wiedzą, jak wygląda teraźniejszość Bogusza. Wyobrażają sobie też, jak może prezentować się przyszłość, a ta – biorąc pod uwagę umiejętności 22-latka – ma potencjał, aby być naprawdę okazała. Warto jednak przytoczyć piłkarskie początki gracza z Rudy Śląskiej, które wspominają tata, jeden z pierwszych trenerów, kolega z drużyny oraz śląski dziennikarz.
Z piłką od małego
Ruda Śląska, koniec sierpnia 2001 roku. Na świat przyszedł wtedy Mateusz Bogusz. Chłopiec szybko zaczął interesować się futbolem. Gdy tylko nauczył się chodzić, piłka towarzyszyła w każdej jego czynności. Jak mówi tata zawodnika, Piotr Bogusz, “inni bawili się samochodzikami, a zabawką Mateusza była piłka”.
Nic dziwnego, że już od najmłodszych lat Bogusz zwrócił uwagę na sport. Pochodzi ze sportowej rodziny – tata trenuje młodzież, mama grała w piłkę ręczną. Z racji takich zawodów swoich rodziców, młody Mateusz spędzał dużo czasu u dziadków. Za jego pierwszą trenerkę rodzina Boguszów uznaje babcię zawodnika, z którą kopał piłkę na podwórku.
Wśród starszych
Bogusz nie miał jeszcze 10 lat, gdy został zapisany do szkółki piłkarskiej Gwiazdy Rudy Śląskiej, gdzie pracował jego tata. Młody Mateusz zaczął trenować z rocznikiem 1999, więc rywalizował z dwa lata starszymi kolegami. W ten sposób szlifował nie tylko umiejętności piłkarskie, na boisku kształtował się też jego charakter.
– W domu nie spędzał za dużo czasu. Wiadomo, że nauka to podstawa, ale w wolnym czasie grał z kolegami na boisku – wspomina Piotr Bogusz.
Utalentowany zawodnik szybko przyciągnął zainteresowanie skautów Ruchu Chorzów.
– Marcin Molek, mój kolega, był trenerem w Ruchu Chorzów i zaproponował, aby przyjechać na testy. Na tych testach pojawił się też m.in. Łukasz Zjawiński. Mateusz przeszedł testy i dostał się do Ruchu do czwartej klasy. Tam jego przygoda z piłką jeszcze bardziej się rozkręciła. W Ruchu pracowali świetni trenerzy, którzy mieli bardzo dobre podejście do młodych zawodników. Ja też w pewnym momencie zostałem tam zatrudniony – opowiada “Kanałowi Sportowemu” ojciec zawodnika.
W Chorzowie Mateusz Bogusz miał szansę doświadczyć pracy z różnymi trenerami. W Ruchu system szkolenia młodzieży przewiduje regularną zmianę szkoleniowca prowadzącego daną grupę młodych piłkarzy. Najpierw bohater naszego reportażu kształcił się pod okiem trenera Marcina Molka, potem trafił do grupy pod przewodnictwem Piotra Bogusza, następnie zaczął pukać do pierwszej drużyny w zespole kierowanym przez Ireneusza Psykałę.
– Sytuacja w Ruchu była jaka była. Klub spadał z różnych poziomów rozgrywkowych. Mateusza przesunięto do juniorów starszych, gdzie też był bardzo fajny zespół. Później otworzyła się szansa, żeby trenować z pierwszym zespołem. Sytuacja kadrowa Ruchu była trudna, więc zaczęto patrzeć na młodych zawodników. Mateusz mógł zatem uczyć się od seniorów. To mu dużo dało – mówi Piotr Bogusz.
– O Mateuszu wiedzieliśmy już, gdy miał 15 lat. Grał w grupach młodzieżowych. Zdawaliśmy sobie sprawę, że to zawodnik o dużych umiejętnościach. Każdy trener o nim wiedział. Trafił do mnie, gdy miał niespełna 17 lat, trenował ze starszymi. Pamiętam, że na początku na jednym z treningów siłowych rozpisałem mu nieco lżejsze zajęcia. On jednak i tak wykonywał te same ćwiczenia co reszta zespołu. Nawet w takim elemencie nie chciał odstawać od innych. Starał się pracować na równi ze starszymi graczami – opowiada trener Ireneusz Psykała.
– Trenował z zawodnikami o dwa lata starszymi. Nie było widać tej różnicy wieku, jeśli chodzi o umiejętności. Na początku odstawał trochę fizycznie, przez co czasami przegrywał pojedynki. Nie wynikało to z braku ich podejmowania, ale mniej okazałych warunków fizycznych – dodaje.
O umiejętnościach motorycznych zawodnika mówi też jego tata.
– Mateusz musiał pracować nad fizycznością. Motorycznie nie wyglądał zbyt dobrze. Nie był demonem szybkości, musiał zatem szybko myśleć. To sprawiło, że był zmuszony, aby rozwinąć swoją technikę, która i tak była na wysokim poziomie – wspomina Piotr Bogusz.
Debiut w Ruchu Chorzów
Swój debiut w seniorskim futbolu Bogusz zanotował już jako 16-latek. 4 marca 2018 roku zaliczył cztery minuty w wygranym meczu Nice I ligi z Bytovią Bytów (2:0). Szansę gry dał mu hiszpański trener Juan Ramon Rocha.
– Fajnie by było, jakby udało mi się wleźć (wejść) – powiedział przed meczem dla klubowego działu prasowego, choć jeszcze nie wiedział, że będzie to jego debiut w pierwszej drużynie klubu z Chorzowa.
Budowanie sobie pozycji
W sezonie 2017-18 zanotował jeszcze 12 meczów. Był bardzo młodym zawodnikiem, ale potrafił wywalczyć sobie miejsce w środku pola Niebieskich. Ruch walczył wówczas o utrzymanie na zapleczu Ekstraklasy, choć odjęte sześć punktów i problemy licencyjne klubu znacznie utrudniły drużynie skuteczną rywalizację o pozostanie w lidze. Zespół zakończył rozgrywki na ostatnim miejscu i spadł do II ligi. W kolejnym roku Niebiescy nie zdołali utrzymać się nawet na trzecim szczeblu rozgrywkowym, co skutkowało kolejną degradacją.
W uniknięciu spadku nie pomogła nawet dobra forma Bogusza. W rundzie jesiennej sezonu 2018-19 17-letni wówczas zawodnik strzelił pięć goli i zaliczył asystę.
– Gdy Mateusz wchodził do szatni, miał bodajże 16 lub 17 lat, ale na boisku nie było tego widać. Był bardzo pewny siebie z piłką przy nodze, nie bał się brać ciężaru gry na siebie. Prywatnie to bardzo fajny i uśmiechnięty chłopak – wspomina kolega Bogusza z drużyny Ruchu, Michał Walski.
– Powiem dla żartu, że zapamiętałem, że na początku wygryzł mnie ze składu (śmiech). Na poważnie, gra z Mateuszem była przyjemnością. Zobaczyłem, że już w młodym wieku można operować tak dobrze piłką, a także cieszyć się z grania. Kiedy go poznałem, był cichym uśmiechniętym chłopakiem ze Śląska, którego czasami trudno było zrozumieć, gdy zaczynał mówić gwarą (śmiech) – dodaje Walski.
Kierunek: Zachód
Niezła dyspozycja tak młodego zawodnika przyciągnęła nie tylko polskie, ale i zagraniczne kluby, które chciały pozyskać wielki talent z chorzowskiej akademii. Bogusz otrzymał zaproszenie na testy do Napoli, ale Ruch Chorzów nie wyraził zgody na wyjazd nastolatka.
Zimą 2019 roku śląski klub nie stanął już na drodze Bogusza do wielkiej piłki. Tym razem zgłosiło się po niego Leeds United. Ruch zgodził się na transfer, dzięki czemu miał zainkasować – według “Przeglądu Sportowego” – nieco ponad 870 tysięcy złotych.
Amerykański sen
Potem jego kariera nabrała rozpędu. Bogusz przez kilka lat szukać gry po różnych klubach, ale wydaje się, że dopiero teraz jest w odpowiednim miejscu do rozwoju swojego nazwiska.
– Mateusz już jako 16-latek miał miejsce w podstawowym składzie ligowej drużyny Ruchu. Nie była to co prawda Ekstraklasa, ale Bogusz grał w seniorach. Co najbardziej mnie w nim uderzyło? Przede wszystkim nie dowierzałem, że on ma tylko 16 lat. Grał w sposób bardzo dojrzały, był pewny siebie, nie wyglądał na młodego chłopaka, który się uczy i tylko przygląda, jak grają inni. Brał na siebie odpowiedzialność za zespół. Rozgrywał, uderzał, uczestniczył w grze. Nie było widać po nim żadnej tremy – wspomina Paweł Czado, dziennikarz wywodzący się ze Śląska, redaktor “Dziennika Sport”.
Nasi rozmówcy zgodnie przyznają również, że umiejętności prezentowane przez Bogusza już w wieku nastoletnim pozwalały przypuszczać, że zrobi on wielką karierę.
– Patrząc na jego grę w wieku, w którym zaczynał oraz jak dobrze sobie radził, wiadomo było, że prędzej czy później Mateusz wypłynie na głębokie wody – mówi Walski.
– Spodziewałem się, że Mateusz zrobi wielką karierę. Moim zdaniem to jest piłkarz do reprezentacji Polski – kwituje Ireneusz Psykała.
– Trafił się w Chorzowie nieprawdopodobny talent. Bogusz wciąż jest młody, ma 22 lata, jest na fali wznoszącej. Z przyjemnością zobaczyłbym go w silnej europejskiej lidze – konkluduje Paweł Czado.
Mocny charakter
Nasi rozmówcy, pytani o zalety i mocne strony Mateusza Bogusza, wskazują za każdym razem jego mentalność oraz charakter. To właśnie podejście pomocnika do różnego rodzaju wyzwań, które napotkał na swojej drodze, pozwoliło mu dojść do tego miejsca, w którym znajduje się teraz.
– Mateusz ma mocną głowę. Nie przejmuje się, co o nim mówią. Wie, co ma zrobić. Próbuje nawet, jeśli na początku mu nie wychodzi – uważa Piotr Bogusz.
– Tak dobrze ukształtowanego mentalnie człowieka nigdy nie spotkałem. Mateusz jest wyjątkowy. Wchodzi do danej grupy i chce być w niej najlepszy. To go wyróżnia. Jest pewny siebie, ale nie arogancki czy nonszalancki. Nie jest łatwo go zdeprymować. Potrafi sobie radzić z trudnościami – opowiada trener Psykała.
– Teraz spoważniał, zmężniał, dojrzał jako człowiek, ale cały czas jest (w pozytywnym sensie) trochę naiwnym dzieciakiem, który celuje tylko w sukces. Jego mentalność to niesamowita zaleta. Poprowadzi go ona do wielkiego grania – dodaje Ireneusz Psykała.
Genialny technik
To, co cechuje Bogusza od najmłodszych lat, to także nieprzeciętna technika. Rozmówcy wskazują na świetne umiejętności pomocnika w tym zakresie, dodają również, że już jako nastolatek imponował strzałem z dystansu.
– Mateusz grał na różnych pozycjach, ale najlepiej czuje się w środku pola. Potrzebuje trochę swobody, więc jako “dziesiątka” spisuje się idealnie. Potrafi jednak rozegrać piłkę pod presją, radzi sobie w defensywie, jest po prostu wszechstronnym piłkarzem. To jego ogromny atut – mówi Ireneusz Psykała.
– Technika użytkowa wyróżniała Mateusza. Potrafi też dobrze podać, krosowo czy otwierająco, umie również skutecznie uderzyć, widzimy zresztą obecnie, jakie gole strzela w MLS – dodaje.
– To, co cechowało Mateusza, to na pewno, że wiedział co zrobić z piłką w danym momencie. Ma bardzo dobry przegląd gry. Odkąd go poznałem, miał dobry strzał z dystansu. Pokazuje to teraz pokazuje na boiskach w MLS. Zostało mu to do dzisiaj – opowiada z kolei Michał Walski.
– Atutem Mateusza było uderzenie z dystansu. Nie bał się też gry jeden na jeden – kończy Piotr Bogusz.
Sny o reprezentacji
O Mateuszu Boguszu słyszała pewnie większość kibiców piłkarskich. Za kilka tygodni o jego nazwisku mogą usłyszeć również osoby, które na co dzień nie śledzą tak dokładnie wieści futbolowych z Anglii czy Stanów Zjednoczonych. Wszystko za sprawą potencjalnego powołania do reprezentacji Polski.
Forma Bogusza w MLS daje uprawnione argumenty do tego, aby przypuszczać, że we wrześniu piłkarz z Rudy Śląsk zadebiutuje w drużynie narodowej. Nie dość, że jest młody i przebojowy, a więc wpisuje się idealnie w zmianę pokoleniową, która przebiega delikatnie w reprezentacji Polski, to posiada też cechy piłkarskie, które idealnie wkomponowują się do stylu gry oraz mentalności drużyny Michała Probierza. Jego mentalność odpowiada odważnemu profilowi kadry, który stara się rozwijać obecny selekcjoner.
– Jeżeli selekcjoner na niego postawi, to się nie rozczaruje. Mateusz potrafi realizować założenia trenera. Poza tym, jest po prostu bardzo dobrym piłkarzem – twierdzi Ireneusz Psykała.
– Trzymam kciuki, aby mógł zagrać w pierwszej reprezentacji, bo na pewno na to zasługuje – dodaje Michał Walski.