Nikola Grbić jest dumny z reprezentantów Polski
Na igrzyskach w Paryżu siatkarska reprezentacja Polski dostarczyła kibicom wielu emocji. Nadzieje rozbudził zwłaszcza zwycięstwo ze Słowenią, dzięki któremu Polacy przełamali tzw. “klątwę ćwierćfinału” po 20 latach oczekiwania. Ekipa Nikoli Grbicia postawiła kolejny krok w meczu ze Stanami Zjednoczonymi. Polacy pokonali USA po pięciosetowym thrillerze, wracając tym samym do finału turnieju olimpijskiego po 48 latach.
Niestety, historyczne zwycięstwa miały swoją cenę. W meczu ze Słowenią kontuzji nabawił się Mateusz Bieniek. Z kolei w starciu ze Stanami Zjednoczonymi urazy przytrafiły się Marcinowi Januszowi i Pawłowi Zatorskiemu. Serbski szkoleniowiec Biało-czerwonych przyznał, że z takimi problemami jeszcze się nie mierzył.
– Musimy być dumni – zarówno z zespołu, jak i z każdego zawodnika, który grał swoją najlepszą siatkówkę. Chodzi też o sztab i federację. Byliśmy wszyscy razem, chcieliśmy tego samego. Mieliśmy dużo kontuzji, w półfinale zrobiliśmy coś świetnego. Myślę, że pierwszy raz w karierze byliśmy w takiej sytuacji. Musimy być dumni, że graliśmy w finale – przekonuje.
Grbić podkreślił też, że jego zdaniem nie ma mowy o niedosycie po porażce z Francją.
– Zati nie był gotowy na 100%. Nie był z nami też Bieniu. Graliśmy naszą najlepszą siatkówkę, ale mam nadzieję, że następnym razem będzie złoto. Ludzie mogą rozmawiać, mieć swoje opinie, ale tylko my wiemy, jak pracujemy i co robimy. Dwie piłki mogą zmienić wszystko, co dzieje się na boisku. Dlatego jakby się mnie ktoś zapytał, czy chciałbym być medalistą na najtrudniejszym turnieju w historii, zapytałbym tylko: “gdzie podpisać?” – uśmiechnął się.