Rafał Rostkowski: Dlaczego sparingpartner Arkadiusza Kułynycza nie został wysłany do Paryża na igrzyska olimpijskie?
Andrzej Supron: Proszę pana, przede wszystkim jesteśmy zażenowani, mówiąc delikatnie, jest nam bardzo przykro, że my jako zarząd, jako Polski Związek Zapaśniczy, dołożyliśmy wszelkich starań, naprawdę dążymy do tego, żeby mu nic nie brakowało, jak to się mówi – symbolicznej sznurówki, a niestety jego rozgoryczenie rozlewa się w sposób bardzo brutalny i nieuzasadniony. O tym, kto będzie sparingpartnerem, przede wszystkim decyduje trener kadry, który nota bene został przez niego obrażony.
Ja natomiast jako prezes oddałem własną akredytację, żeby mógł pojechać do niego jego trener klubowy, a zarazem również trener pracujący w kadrze, który cały czas z nim był, włącznie razem na zawodach. I to wszystko, co można było dla zrobić dla Kułynycza, bo był tylko jeden zawodnik w stylu klasycznym i mógł pojechać tylko jeden trener. Dlatego oddałem własną akredytację.
Natomiast jako sparingpartnera on sobie chciał wziąć swojego kolegę, który od kilku ładnych lat nie ćwiczy zapasów. To byłoby po prostu niedorzeczne, żeby coś takiego zrobić. To po pierwsze. Teraz druga sprawa. Dla dziewczyn i dla chłopaków ze stylu wolnego, sparingpartnerami byli tylko ci, którzy biorą udział w szkoleniu. Jak była formuła, że chcieliśmy mu zaproponować, żeby może Szymonowicz pojechał, który bezpośrednio z nim rywalizuje, a co za tym idzie – go przygotowuje, absolutnie on się na to nie zgodził. Nawet nie próbowaliśmy go przekonywać, bo to jest taki typ człowieka.
Ja go broniłem w różnego rodzaju wywiadach, że to jest fighter, że to jest zawodnik, trudny, ale jednocześnie wojownik. Taki, który może wygrać z każdym, potem słabo zawalczyć ze słabym, ale drzemią w nim ogromne możliwości. Natomiast jego zachowanie w stosunku do ludzi, którzy go otaczają, którzy wszystko dla niego zrobili, żeby mógł się jak najlepiej przygotować, jest po prostu żenujące, żeby nie powiedzieć więcej.
Swoje żale w ten sposób wylewać po pojedynku. To jest… Dlaczego nie powiedział tego przed, tylko mówi dopiero po tym, kiedy przegrał? To nieuczciwe, niesprawiedliwe, słabe i jest nam bardzo z tego powodu przykro. Nie było takiej możliwości, żeby jego kolega po prostu pojechał jako sparingpartner.
A tak naprawdę, to muszę panu powiedzieć, że sparingpartner już na samych zawodach to prawie do niczego nie jest potrzebny. Bo to jest tylko kwestia rozgrzewki. Jak są na mistrzostwach Europy czy świata, to nie mają nikogo obok, żadnego sparingpartnera. Rozgrzewają się z jakimiś swoimi kolegami z tej samej, albo z innej kategorii wagowej, bo jest to tylko przygotowanie ciała do walki, która go za chwilę czeka. Ale mówi się górnolotnie: sparingpartner. Nie miałoby to najmniejszego znaczenia dla jego przygotowania do igrzysk olimpijskich, do jego walk. Jest to próba tylko, ja nie wiem, odsunięcia swojej porażki od siebie, zwalając winę na innych. I to jest bardzo przykre.
Panie prezesie, szanuję pański dorobek i pańską wiedzę, ale tak zdroworozsądkowo, skoro piłkarze trenują na boiskach piłkarskich, używając piłek, siatkarze trenują, grając w siatkówkę, to zapaśnik też może trenować, próbując walczyć, tak? Do walki treningowej potrzebny jest ktoś, komu się ufa. Kogoś takiego Arkadiuszowi Kułynyczowi najwyraźniej brakowało.
Tego mu nie brakowało. Wie pan, jeżeli on chce wziąć swojego kolegę, który skończył z zapasami, to chwileczkę, o co chodzi? To my mamy robić wycieczkę dlatego, że on chce wziąć kogoś, kto nie byłby skuteczny w jakiejkolwiek pomocy. Od tego jest dział wyszkolenia, który wie, co robi. A on dopiero podnosi to wszystko w momencie, kiedy ponosi porażkę.
Panie prezesie, niezależnie od tego, kto miałby być sparingpartnerem Arkadiusza Kułynycza, stan faktyczny jest taki, że ten zawodnik sparingpartnera w Paryżu nie miał.
Jak to nie miał? Ale jak to nie miał? Dlaczego on bezczelnie kłamie? Jak to nie miał? Raz, że spokojnie mógł mu trener, jak to się mówi, dać mały napór. Ale poza tym byli jeszcze koledzy ze stylu wolnego. Jeszcze był Pacurkowski, który z nim się rozgrzewał. Niech on nie mówi, że on tam nikogo nie miał. Tak samo Duńczyk był, z którym my często trenujemy, też mogliby się razem rozgrzewać. O czym tu mowa? Co on takie rzeczy opowiada? To jest wierutne kłamstwo, które chce przemienić jako element jego porażki. To jest bzdura.
No i jak pan wie, ja nie jestem prezesem malowanym, ja byłem zawodnikiem, byłem trenerem, jestem sędzią, ja mam wszystkie elementy składowe na wiedzę zapaśniczą. Ale i tak się nie wciskam w szkolenie. Oczywiście, ja wiem o co chodzi, ale ja się nie wciskam w szkolenie. Są trenerzy, których obdarzamy zaufaniem i oni wiedzą, co robią. Jego trener, nota bene mistrz olimpijski Włodzimierz Zawadzki, cały czas przy nim był. Żeby trener mógł być przy nim, ja oddałem własną akredytację.
Wspomniał pan o różnych możliwościach, zawodnikach różnych stylów zapaśniczych, o rozgrzewkach, ale wrócę do tego, że piłkarze, siatkarze czy koszykarze, przygotowując się do kolejnych meczów, grają sparingi z drużynami i zawodnikami, którzy uprawiają ten sam sport. Chodzi o treningi, sparingi, a nie tylko rozgrzewki.
Panie redaktorze, ja przepraszam, że panu przerwę, ale to porównanie trochę niedorzeczne, dlatego, że jest totalna różnica: w sportach indywidualnych, a w sportach drużynowych. Oni stanowią drużynę, więc oni między sobą grają i już mają jakby sparingpartnerów. Grając między sobą. A na rozgrzewkach, widział pan, co oni robią? Grają w „dziada”, tak się rozgrzewają. Jest ich 12 czy więcej, to żadne porównanie. On jest sam – to mógłby podnieść. Bzdura. Jest to próba zepchnięcia własnej nieudolności na innych. To jest po prostu nie fair. To jest nie w porządku.
Mówi pan bardzo ostro.
Jakbym panu powiedział o jeszcze innych rzeczach, o których nie będę mówić, bo to są nasze wewnętrzne sprawy, to by pan dopiero ocenił człowieka. Arogancki człowiek, nie do współpracy. Niestety, nawet w ekipie swoich kolegów jest nielubiany. Dlaczego? Bo to jest taki typ. Ale my nie oceniamy. To jest wojownik, niech on robi, co chce. Ważne, żeby wygrywał, żeby zdobywał medale. Ale żeby zachowywał się godnie, a nie po porażce od razu próbował szukać winy nie w sobie, tylko wokół siebie.
Czy nie atakuje pan zbyt mocno kogoś słabszego w strukturze związku od pana? Bo pan tutaj trochę ostracyzmem…
Nie, proszę pana, ja nigdy na szalę swoich racji nie stawiałem własnych osiągnięć. Jeżeli cokolwiek chciałem powiedzieć, staram się to merytorycznie wytłumaczyć, dlaczego tak, a nie inaczej. Ale nigdy nie stawiałem własnych osiągnięć. Ja mu nie powiedziałem na przykład, że „ty gnojku, co ty zrobiłeś dla zapasów” i tak dalej. Absolutnie. To by było nieuczciwe, to by było nie fair, to by było wręcz chamskie. Ja jestem daleki od tego.
Ale takie zachowanie jest niedopuszczalne. A teraz jeszcze próbuje poruszać media i tak dalej, żeby co? Usprawiedliwić swoją winę? Ja tam stałem na macie? Z Kolumbijczykiem? Z Kolumbijczykiem?! Pan sobie wyobraża, co to znaczy, że z Kolumbijczykiem? To tak jakby nasi przegrali, skoro już używa pan tej piłki, nie wiadomo z kim… On powinien to w cuglach z nim wygrać! W ogóle nie powinno być żadnej dyskusji! A tu nerwy były do samego końca. A co, w walce o brązowy medal chociażby jedną próbę zrobił? Nic nie zrobił. No więc już tego nie wyciągamy, ale jeszcze z nim będziemy rozmawiać na ten temat.
Tak po prostu się nie można zachowywać. Trzeba być godnym do samego końca. Nawet jak się przegrywa, to trzeba przeciwnikowi podać rękę, podziękować mu za walkę, a potem przeżywać porażkę. A przede wszystkim trzeba wyciągać wnioski z własnych porażek, a nie próbować szukać winy wokół siebie. I tego się wymaga od zawodnika, a nie opluwania wszystkich wokół.
Pan Arkadiusz Kułynycz nie atakował pana personalnie, był konkretny: stwierdził, że związek nie wysłał do Paryża sparingpartnera dla niego, natomiast poleciały osoby towarzyszące działaczom… Pan go atakuje personalnie sugerując, że jest arogancki i nielubiany. Jakie to ma tutaj znaczenie?
Żadne znaczenie, ale sam pan powiedział: jest grupa, stanowi drużynę i wtedy jest o wiele łatwiej, jeżeli czuje się wsparcie własnego kolegi itd. itd. Jeżeli czegoś takiego nie ma, to też się jest osamotnionym. Oczywiście na macie też się jest osamotnionym, bo walczy się tylko z rywalem. Ale na to wszystko składa się atmosfera na zgrupowaniach, na wyjazdach i tak dalej. Ale to już jest jego prywatna sprawa. Jest takim typem charakteru, jak powiedziałem, że nie jest łatwym, ale jest fajterem. Jest w stanie wygrać z najlepszym. Złego słowa o nim nie powiedziałem. A on próbuje nas tu wszystkich oczerniać wkoło.
Jaki będzie ciąg dalszy tej sprawy?
On jeszcze przed wyjazdem obraził trenera kadry, i to w sposób wręcz niewiarygodny. Dowie się pan, jak będzie to oświadczenie. Przyjdzie na to moment. Złożył to oświadczenie jeszcze przed wyjazdem, żeby nie było, że jak mu nie wyjdzie, niestety, to że wtedy go karzemy czy coś w tym rodzaju. My się nie będziemy ustosunkowywać do tego, co on mówi, bo my w gronie zapasów wszyscy dobrze wiemy, jak było. Niczego mu nie brakowało. Dosłownie niczego mu nie brakowało.
***
Oświadczenie Zarządu Polskiego Związku Zapaśniczego
W odpowiedzi na niedawne publiczne wypowiedzi zawodnika Arkadiusza Kułynycza, Polski Związek Zapaśniczy pragnie przedstawić następujące stanowisko:
Pełne wsparcie dla zawodników.
PZZ zapewnia kompleksowe wsparcie wszystkim zawodnikom (w tym Arkadiuszowi Kułynyczowi w okresie 06.2022-07.2024 w wysokości blisko 237 000 zł).
Nasze działania obejmują:
• organizację zgrupowań krajowych i zagranicznych
• udział w zawodach krajowych i międzynarodowych
• zapewnienie profesjonalnej opieki trenerskiej
• dostęp do fizjoterapeutów, dietetyków i lekarzy sportowych
• dostarczanie sprzętu sportowego i specjalistycznego
• zapewnienie odżywek i suplementów diety
• wsparcie psychologiczne
Dodatkowo, w latach 2022-2024 na szkolenie Pana Arkadiusza Kułynycza przeznaczono znaczące środki finansowe, obejmujące:
• program stypendialny (ponad 161 000 zł)
• dodatkowe stypendia specjalne (ponad 26 000 zł)
• program “Solidarność Olimpijska” (ponad 59 000 zł)
Transparentny proces decyzyjny
Decyzja dotycząca sparingpartnera na Igrzyska Olimpijskie została podjęta w oparciu o merytoryczne przesłanki. Pan Arkadiusz Kułynycz zaproponował jako sparingpartnera byłego zawodnika, który ostatni raz brał udział w zawodach zapaśniczych w 2017 roku. Ze względów sportowych i organizacyjnych nie mogliśmy zaakceptować tej propozycji. Wskazany przez Pana Arkadiusza Kułynycza sparingpartner nie jest obecnie członkiem kadry narodowej, nie uczestniczy w szkoleniach organizowanych przez Związek, a trenerzy nie mieli możliwości oceny jego aktualnej formy sportowej.
W związku z tym, po konsultacjach z trenerami i zawodnikiem, wybrano doświadczonego trenera, Pana Włodzimierza Zawadzkiego, jako sparingpartnera. To rozwiązanie zostało zaakceptowane przez Pana Arkadiusza Kułynycza przed wyjazdem na Igrzyska. Podkreślamy, że wszystkie osoby wyjeżdżające w roli sparingpartnerów na Igrzyska Olimpijskie są aktualnymi członkami kadry narodowej, uczestniczącymi w przygotowaniach olimpijskich.
Wyjaśnienie kwestii obecności działaczy na Igrzyskach
Pragniemy stanowczo podkreślić, że oskarżenie o przyjazd osób towarzyszących działaczy zamiast sparingpartnera na Igrzyska Olimpijskie jest nieprawdziwe. Osoby towarzyszące nie stanowią części oficjalnej delegacji PZZ ani PKOl.
Ich obecność na Igrzyskach ma charakter prywatny i nie wiąże się z żadnymi kosztami po stronie Związku. Prezes Andrzej Supron, który przebywa na Igrzyskach, zrezygnował z funkcji team leadera, oddając swoją akredytację sztabowi szkoleniowemu. Jego obecność w Paryżu wynika z pełnienia funkcji wiceprezesa PKOl i odbywa się na zaproszenie Prezesa PKOl.
Gotowość do dialogu
Rozumiemy rozczarowanie Pana Arkadiusza Kułynycza po przegranej walce o brązowy medal. Doceniamy jego zaangażowanie i formę sportową. Jesteśmy otwarci na konstruktywny dialog, który pomoże w dalszym rozwoju polskich zapasów.
Zapraszamy Pana Arkadiusza Kułynycza oraz innych zainteresowanych zawodników i trenerów na spotkanie w siedzibie PZZ. Celem spotkania będzie omówienie bieżących wyzwań i wypracowanie rozwiązań na przyszłość zwiększających transparentność, w tym powołanie niezależnej komisji ds. komunikacji i transparentności.
Wierzymy, że tylko poprzez otwartą komunikację i współpracę możemy budować silne fundamenty dla przyszłych sukcesów polskich zapasów.
Zarząd PZZ
Od redakcji: Powyższe oświadczenie zostało opublikowane na stronie Polskiego Związku Zapaśniczego.