Arkadiusz Kułynycz ujawnia skandaliczne zachowanie
W czwartek Arkadiusz Kułynycz przeszedł z nieba do piekła. Polak wygrał walkę repasażową i zapewnił sobie sobie udział w pojedynku o brązowy medal. Na koniec dnia powodów do radości nie było, bo nasz zapaśnik przegrał 1:3 z Żanem Beleniukiem i skończył rywalizację poza olimpijskim podium.
Zapaśnik Olimpijczyka Radom do Paryża przyleciał z marzeniami o krążku z najcenniejszego kruszcu. Tym bardziej boli więc zajęte w końcowym rozrachunku najgorsze dla sportowca, czwarte miejsce.
– Szkoda, szkoda… Teraz na gorąco jest mi przykro, ale myślę, że za niedługo będę mógł być szczęśliwym sportowcem i człowiekiem. Bo sądzę, że godnie reprezentowałem siebie, swoją rodzinę, swój klub i całą Polskę – powiedział 31-latek cytowany przez “Interię”.
Patologiczne traktowanie zapaśnika przez związek?
Szokujące okazały się kolejne słowa naszego zapaśnika. Kułynycz zdradził kulisy swojej obecności na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. Polak na turniej przyleciał bez swojego sparingpartnera, więc właściwie nie mógł w pełni trenować między kolejnymi pojedynkami. Zamiast komfortu zawodnika i jego najlepszej formy, Polski Związek Zapasów miał wybrać… bilety dla osób towarzyszącym działaczom.
– Dyskryminowano moją osobę, nie pozwolono mi zabrać sparingpartnera na najważniejszą imprezę w moim życiu. […] Jest mi przykro, bo zamiast przyjechać tutaj mój sparingpartner, to działacze przyjechali sobie z osobami towarzyszącymi – powiedział po walce o brązowy medal Kułynycz.
Polski Związek Zapaśniczy nie odniósł się na razie do słów swojego zawodnika. Przekaz płynący z Kułynycza oburzył jednak opinię publiczną, która działania związku nazywa wręcz patologicznym.