Gigantyczny sukces polskich szpadzistek
Historia Aleksandry Jareckiej na igrzyskach olimpijskich w Paryżu nadaje się na opowieść filmową. Mało brakowało, a 28-latka w ogóle by się nie znalazła w stolicy Francji, czego powodem były zawiłości związane z decyzjami działaczy Polskiego Związku Szermierczego.
Finalnie Jarecka pojechała na IO 2024 i dokonała niebywałej sztuki. To właśnie ona rywalizowała w dogrywce pojedynku o brązowy medal z Chinami i odrobiła straty, dzięki którym wspólnie z Renatą Knapik-Miazgą, Martyną Swatowską-Wenglarczyk i Alicją Klasik mogła cieszyć się z historycznego sukcesu.
Jarecka szybko wróciła do pracy
Już po powrocie ze stolicy Francji, Jarecka nie miała zbyt wiele czasu na celebrowanie brązowego medalu. Jak sama powiedziała w rozmowie z “Super Expressem”, w piątek wróciła do swojego miejsca pracy. – Tak, na ten piątek miałam zaplanowany powrót do pracy. Tak zresztą było ustalone od dawna – przylot do Warszawy i powrót do domu – powiedziała.
28-latka na co dzień pracuje w kancelarii, a za kilka miesięcy będzie zdawać egzamin adwokacki. Jak się zatem okazuje, nawet pomimo tak olbrzymiego sukcesu w Paryżu, Jarecka nie zapomniała o codziennych obowiązkach.