Zasłużony awans Śląska
Za Wami trudna rywalizacją z Rygą. Jak mógłbyś podsumować dzisiejszy mecz?
Rafał Leszczyński: Wydaje mi się, że przez 70 minut mieliśmy ten mecz pod kontrolą. Po zdobytej bramce się trochę cofnęliśmy. Tak działa podświadomość, że jak prowadzisz, to możesz zagrać nieco niżej, ale później wyciągnęliśmy już wnioski. W drugiej połowie poszliśmy za ciosem. Po drugim golu po chwili poprawiliśmy sytuację kolejnym trafieniem. Myślę, że w drugiej połowie w pełni kontrolowaliśmy mecz i szkoda, że nie udało się szybciej zamknąć tego spotkania, żeby w końcowych minutach było więcej spokoju.
Czerwona kartka na pewno pomogła w utrzymaniu korzystnego rezultatu, ale poza tym, co sprawiło, że w drugiej części wyglądaliście zdecydowanie lepiej?
Powiedzieliśmy sobie, że cały zeszły sezon walczyliśmy o to, żeby znaleźć się w tym miejscu. Trzeba było wyjść i udowodnić, że na to zasługujemy na boisku. Nie dostaliśmy 63. punktów za darmo, tylko wywalczyliśmy o to ciężką pracą. Dzisiaj ponownie pokazaliśmy, że jesteśmy dobrym zespołem.
Zwycięstwo z Rygą może być zastrzykiem dobrej energii przed meczami ligowymi?
Na pewno może tak być. Teraz tak naprawdę zostały tylko dwa dni i gramy z Radomiakiem, a później znowu po dwóch dniach będziemy pewnie przenosić się do Szwajcarii. Przed nami bardzo intensywny czas, więc musimy walczyć z całych sił, żeby Śląsk dalej utrzymał się europejskich pucharach.
W trzeciej rundzie eliminacji Ligi Konferencji UEFA zagracie ze szwajcarskim FC Sankt Gallen. Czy ten przeciwnik był już w jakiś sposób analizowany?
Z tego co wiem, ponoć dwóch wysłanników z klubu było na ich meczu z drużyną z Kazachstanu (Toboł Kustanaj). Myślę, że sztab ma już jakieś wnioski. Pewnie wyciągną też coś po ich meczu w lidze. My na pewno pojedziemy tam walczyć o awans.
Czy coś Ci wiadomo na temat ewentualnego przełożenia niedzielnego meczu z Radomiakiem Radom?
Na ten moment nic nie wiem. Myślę, że to będzie decyzja trenera Jacka Magiery i sztabu szkoleniowego. Z tego co zawsze mówił, raczej nie jest skłonny do przekładania meczów, bo i tak trzeba to prędzej czy później odrobić. Myślę, że ten mecz się normalnie odbędzie, ale nie dam sobie za to uciąć ręki.