Spokojny początek
Pierwsze fragmenty meczu to wyrównana, choć bardzo mozolna wymiana akcji. Przed długi czas żadna z drużyn nie była w stanie wyraźnie przejąć inicjatywy i wydawało się, że kluczowe będzie otworzenie wyniku. I tak się właśnie stało.
Po dziesięciu minutach Górnik zaskoczył Puszczę jej własną bronią – stałym fragmentem gry. Po krótko rozegranym rzucie rożnym i przeciągniętym dośrodkowaniu na długi słupek Luki Zahovicia, idealną główką popisał się Manu Sanchez. Kewin Komar próbował jeszcze ratować piłkę, ale ta przekroczyła już linię bramkową.
Otwarcie wyniku dało zabrzanom trochę wiatru w żagle. To podopieczni Jana Urbana przejęli w pełni kontrole nad boiskowymi wydarzeniami i raz po raz meldowali się w okolicach pola karnego rywali. Puszcza sytuacji miała niewiele, ale jak to już w przypadku tej drużyny bywa, za każdym razem górnicy musieli być czujni.
Kwadrans po golu Sancheza piłka zatrzepotała w siatce przyjezdnych. W akcji wykańczanej przez Mateusza Cholewiaka sędzia Daniel Stefański dopatrzył się jednak faulu napastnika gospodarzy na Josemie, przez co bramka nie została uznana.
W kolejnych minutach klarownych sytuacji było jak na lekarstwo. Po jednej i drugiej stronie boiska szwankowały przede wszystkim ostatnie podania. Znamienne jest to, że jedynym celnym strzałem na przestrzeni 45 minut był jedyny gol.
Szalony początek drugiej połowy
W drugą część gry mocnym akcentem weszła Puszcza. Akcję Żubrów na lewym skrzydle rozpoczął Abramowicz. Obrońca Puszczy posłał piłkę do Jin-Hyun Lee, który po chwili zastanowienia posłał futbolówkę w pole karne. Tam dopadł do niej nabiegający Michail Kosidis, który celną główką pokonał Szromnika.
Radość gospodarzy nie potrwała długo, bo już trzy minuty później zabrzanie znów byli na prowadzeniu. Piłkę przed polem karnym dostał Damian Rasak, podholował ją jeszcze bliżej szesnastki i huknął w kierunku bramki. Pokonanie Kewina Komara ułatwił nieco Roman Yakuba, który znalazł się na lini strzału.
Ale szalone tempo tego spotkania trwało dalej. To, że Puszcza potrafi wykorzystywać wrzuty z autu wiadomo nie od dziś. Po jednym z nich piłka wpadła w pole karne, przeszła przez mały pinball w wykonaniu zawodników obu drużyn i trafiła do znajdującego się na skraju pola Jakuba Serafina. Kapitan Żubrów bez namysłu uderzył bez przyjęcia i pokonał Szromnika.
W kolejnych minutach tempo spotkania wyraźnie zwolniło. Groźniejszy wciąż wydawał się być Górnik, a Puszcza wyczekiwała swoich momentów. Więcej bramek w tym meczu już jednak nie padło.
Puszcza Niepołomice – Górnik Zabrze 2:2 (0:0
Bramki: Kosidis 53′, Serafin 60′ – Sanchez 10′, Rasak 56′
Puszcza Niepołomice: Komar – Revenco, Craciun, Yakuba, Abramowicz – Stępień (77′ Kieliś), Serafin (89′ Szymonowicz) – Cholewiak (77′ Tomalski), Lee, Siplak (46′ Kosidis) – Radecki (77′ Hajda).
Górnik Zabrze: Szromnik – Sanchez, Janicki, Josema, Janża – Rasak, Nascimento (89′ Hellebrand) – Kozuki (79′ Lukoszek), Podolski (79′ Ismaheel), Zielonka (62′ Ambros) – Zahovic (62′ Buksa).