Długie zwlekanie Nikoli Grbicia
Nikola Grbić odkładał w czasie ogłoszenie kadry reprezentacji Polski na Igrzyska Olimpijskie w Paryżu. Serb początkowo miał ogłosić listę powołanych zawodników po turnieju Ligi Narodów w Lublanie, a ostatecznie przekazał nazwiska siatkarzy kilka dni po wywalczeniu brązowego medalu w tych rozgrywkach. Reprezentanci Polski nie ukrywali, że czuli ogromną presję przed końcowym werdyktem. Kamil Semeniuk stwierdził nawet, że był już u krańców wytrzymałości.
Podobne zdanie, jak przyjmujący Sir Safety Perugia ma Damian Wojtaszek, który odniósł się jednak do kadencji Vitala Heynena. – Nie znam informacji stojących za wyborami trenera Grbicia, więc mogę się odnieść tylko do swojej historii. Uważam, że im szybciej szkoleniowiec ogłosi kadrę na igrzyska, tym lepiej. To, co przechodzi zawodnik niepewny udziału, to gehenna. Codziennie zadręczasz się myślami czy jesteś w składzie, czy nie. Czujesz na sobie dodatkową presję, która nie pozwala grać podczas zgrupowań i sparingów najlepszej siatkówki – podkreślił były reprezentant Polski w rozmowie z “Wprost”.
Wspomniana historia dotyczy momentu, w którym Wojtaszek i Paweł Zatorski, nie wytrzymując napięcia poszli do trenera Heynena, by ten powiedział wprost, którego z nich zabierze do Tokio. Finalnie wybór padł na Zatorskiego, który weźmie również udział w nadchodzących igrzyskach.