Powolna utrata głębi składu
Ederson negocjuje z Saudyjczykami, a Kevin De Bruyne może zaraz pójść w jego ślady. Diego Simeone chciałby Juliana Alvareza i „Marca” informowała, że temat ma być bardzo poważny, a wokół Bernardo Silvy niezmiennie krążą PSG i Barcelona. Jeśli kibice Manchesteru City czytają transferowe doniesienia z ostatnich tygodni, mogą pomyśleć, że zaraz dojdzie do rozbiórki drużyny. A przecież już przed rozpoczęciem poprzedniego sezonu odeszło kilku piłkarzy jak Ilkay Gündogan, Riyad Mahrez, Joao Cancelo, Aymeric Laporte i – co okazało się być może największą pomyłką, biorąc pod uwagę wiek i późniejsze wyczyny – Cole Palmer.
Już wtedy dało się odczuć, że Manchester City stracił trochę głębi składu. Odeszły czasy, w których Jose Mourinho mówił, że w pierwszej czwórce w Premier League znalazłby się zarówno pierwszy, jak i rezerwowy skład The Citizens, a zastępcy nie okazali się aż tak dobrzy. Joško Gvardiol osiągnął bardzo wysoki poziom wiosną po lekko chwiejnym początku, Jeremy Doku może i zachwyca piruetami z piłką, ale liczb z tego zbyt wielu nie ma. Sześć goli i dziesięć asyst wygląda całkiem solidnie, jednak trzeba pamiętać, że gola i cztery asysty miał w jednym meczu z Bournemouth na jesień, a potem przez pół roku trafił do siatki tylko raz – z Huddersfield, które ostatecznie spadło do trzeciej ligi, w meczu w ramach FA Cup. Mateo Kovacić i Matheus Nunes mieli swoje wzloty i upadki i prędzej Guardiola mógł stawiać na Chorwata, ale żaden nie okazał się idealnym partnerem dla Rodriego.
Gdzie są transfery?
Oczywiście, nie jest powiedziane, że tym razem City znów odda swoich ważnych zawodników i trudno sobie wyobrazić, by Ederson, De Bruyne i Alvarez ot tak, po prostu zostali sprzedani jednego lata. Niepokoić może jednak fakt, że dużo więcej słychać o tym, kto mógłby Manchester opuścić, a nie o tym, kto mógłby do niego trafić.
Jak do tej pory na Etihad pojawił się jeden nowy zawodnik. To 20-letni Brazylijczyk Savinho, który poprzedni sezon spędził na wypożyczeniu z Troyes do Girony i w La Liga pomógł rewelacji sezonu, strzelając dziewięć goli i dokładając dziesięć asyst. Niedawno grał też w Copa America, zdobywając bramkę przeciwko Paragwajowi w jedynym wygranym przez Canarinhos meczu (4:1). Savinho to nominalnie prawy skrzydłowy, choć znaczną większość występów w Gironie zaliczył na lewej stronie. To akurat pozycja, na które Man City przydałoby się więcej opcji, więc Brazylijczyk ma szansę na grę, ale przy tak niewielkim doświadczeniu – 41 meczach w Gironie i 8 na wcześniejszym wypożyczeniu do PSV Eindhoven – trudno oczekiwać, że od razu odegra ważną rolę.
Ponadto jak na razie do ekipy mistrza Anglii wrócili z wypożyczeń Joao Cancelo, Kalvin Phillips, Maximo Perrone i Yan Couto. Żaden z nich – a szczególnie pierwsi dwaj – nie widnieją w planach Guardioli, więc wzmocnień trzeba będzie szukać gdzie indziej. Na razie jednak o potencjalnych transferach jest dość cicho. Najczęściej wymienia się potencjalnych następców Edersona, który ma być już bardzo blisko odejścia do Arabii Saudyjskiej, a wśród nich padają nazwiska Mike’a Maignana, Gianluigiego Donnarummy i Unaia Simona. To jednak wciąż zamiana, a nie dodanie kolejnego piłkarza do rotacji.
Potrzeby w obronie i pomocy
Taki stan to jeszcze nie powód do paniki – tak byłoby dopiero w przypadku odejścia Edersona, De Bruyne i Alvareza. Trzeba też pamiętać, że dla klubów Premier League szczyt okna transferowego dopiero nadejdzie, bo teraz dopiero wracają do treningów, zaczynają zgrupowania i pierwsze sparingi, i to w większości bez piłkarzy, którzy występowali w mistrzostwach Europy, a liga rusza 16 sierpnia. Czasu jest więc sporo, jednak warto zastanowić się, w jaki sposób Manchester City może się poprawić i przygotować do kolejnej obrony mistrzostwa oraz pomyśleć o nieco dalszej przyszłości.
Patrząc na poprzedni sezon, trudno wskazać widoczne luki. Dało się odczuć brak Mahreza, tym bardziej, że loty obniżył Jack Grealish, Phil Foden najlepiej czuł się w środku boiska, a Doku miał raczej dobre momenty niż długie okresy dobrej formy. Jeden Savinho tu raczej nie wystarczy. Guardiola może też szukać kolejnego środkowego pomocnika, a powoli trzeba myśleć również o przyszłości w obronie. Gvardiol ma 22 lata, a w odpowiednim piłkarskim wieku jest Ruben Dias (27 lat), za to Manuel Akanji, John Stones, Nathan Ake i Kyle Walker albo są w okolicach trzydziestki, albo już ją przekroczyli. To bardzo mocny zestaw nazwisk, ale nie widać graczy z drugiego szeregu.
Kimś takim mógłby być Rico Lewis. Guardiola zachwycał się 19-latkiem, Gareth Southgate już go powoływał i pozwolił zadebiutować w kadrze, a wychowanek City może grać w obronie, a także w pomocy. Sam nie ukrywa, że widzi się bardziej w tej drugiej roli. – Chcę być „ósemką” i częściej atakować. Mecze wygrywa się w środku pola, a ja chcę być bardziej zaangażowany w ataki, tworzenie sytuacji i strzelanie goli – wyznał w rozmowie z „Daily Mail”.
To byłby swego rodzaju „transfer” wewnątrz klubu, bo Lewis ma już w dorobku 50 meczów w Manchesterze City, ale jeszcze bez ustabilizowanej roli. Guardiola mówił kiedyś, że kiedy Stones miał grać u boku Rodriego na wiosnę 2023 roku, to uczył się zachowania w tej roli właśnie od młodszego kolegi. Opcją z zewnątrz jest natomiast Bruno Guimaraes, którego City chciałoby wyciągnąć z Newcastle, ale to byłby bardzo drogi transfer. Brazylijczyk ma klauzulę wykupu w wysokości 100 mln funtów, która była ważna do ostatniego dnia czerwca. Teraz trzeba by negocjować z arabskimi właścicielami, a tuż przed sezonem cena pewnie tylko wzrośnie.
Po pierwsze – nie stracić
Najbardziej bolesne byłoby jednak odejście któregokolwiek z dwójki De Bruyne i Alvarez. Pierwszemu za rok kończy się kontrakt, stąd w ogóle plotki o możliwej sprzedaży przez City, jednak mimo 33 lat na karku i problemów z kontuzjami, Belg udowodnił wielką klasę. W poprzednim sezonie wystąpił w 25 meczach we wszystkich rozgrywkach, a mimo tego miał udział przy 24 golach mistrzów Anglii. Drugi z kolei był piłkarzem, który wystąpił w największej liczbie meczów i sprawdzał się w każdej roli – najpierw zastępując De Bruyne jako rozgrywający, później Erlinga Haalanda na środku ataku, kiedy Norweg leczył kontuzję, a następnie już z nimi u boku. „Napastnik o duszy pomocnika”, jak mawiał o nim Jorge Valdano, idealnie pasuje do gry Guardioli.
Wydaje się, że Manchester City musi w pierwszej kolejności skupić się na tym, by nie stracić żadnego z nich. Zamiana Edersona na kogoś z wymienionej wcześniej trójki nie musi być utratą jakości, ale pozbycie się De Bruyne czy Alvareza stworzyłoby naprawdę dużą wyrwę w rozegraniu. Mistrzowie Anglii o transferach pomyślą zapewne dopiero, gdy sprzedadzą niepotrzebnych graczy i już zaczęli od Tommy’ego Doyle’a i Taylora Harwooda-Bellisa, którzy byli wypożyczeni kolejno do Wolverhampton i Southampton, a teraz te kluby ich wykupiły.
Guardiola wie, że kto stoi w miejscu, ten się cofa, więc na pewno nie pozostanie bierny. W poprzednim sezonie przekonał się o tym, że Arsenal będzie naciskał w walce o tytuł do samego końca i że drużyna Mikela Artety jest na fali wznoszącej. Menedżer City pokazywał jednak w przeszłości, że jeżeli jakiś piłkarz nie jest zadowolony albo nasycił się sukcesami na Etihad, to ma wolną drogę i wydaje się, że to dziś dla niego największe wyzwanie. Wielu graczy w tej szatni zdobyło z klubem wszystko, co się dało, licząc krajowe trofea, Ligę Mistrzów i Klubowe MŚ. Tak silny zespół trudno jeszcze wzmocnić i raczej trzeba nastawić się na to, że City wykona jeden czy dwa konkretne, duże transfery i ruszy w drogę po piąty z rzędu tytuł mistrza Anglii. Ta droga może się jednak okazać bardziej kręta niż wcześniej.