Bellingham albo Vinicius
Mistrzostwo Europy z Anglią byłoby dla Bellinghama czwartym trofeum w tym sezonie. Ale i najważniejszym ze wszystkich. Bo choć w swoim pierwszym sezonie w barwach Realu Madryt sięgnął po mistrzostwo Hiszpanii, wygrał Ligę Mistrzów i jeszcze dołożył Superpuchar Hiszpanii, to niedzielnym triumf reprezentacji Anglii byłby pierwszym od wygranego mistrzostwa świata w 1966 roku.
W dodatku 21-letni piłkarz odegrał kluczową rolę w każdym z tych triumfów. Choć na Euro 2024 nie gra tak wybitnie jak w pierwszych miesiącach w barwach Królewskich, to jego gol przewrotką w 95. minucie meczu 1/8 finału ze Słowacją nie dość, że uratował Anglików przed odpadnięciem, to kandyduje do miana bramki turnieju. W każdym meczu jest jednym z liderów drużyny Garteha Southgate’a.
Po zakończeniu sezonu ligowego głównym kandydatem do Złotej Piłki wydawał się jednak kolega Bellinghama z Realu, Vinicius Jr. Mówiono wtedy, że o wszystkim przesądzi Euro 2024 i Copa America. Podczas mistrzostw Europy z grona pozostałych kandydatów wypisali się najpierw Toni Kroos (Niemcy odpadły już w ćwierćfinale z Hiszpanią, do tego pomocnik Realu przyczynił się do długotrwałej kontuzji Pedriego), a potem Kylian Mbappe, który sam nazwał swój występ na mistrzostwach Europy porażką.
Z kolei Vinícius również zawiódł na Copa América. Jego Brazylia odpadła w ćwierćfinale, a i on sam nie zaliczy turnieju do szczególnie udanego. W dodatku nie mógł pomóc drużynie w przegranym meczu z Urugwajem z powodu zawieszenia za kartki.
Finał Euro kluczowy dla Bellinghama
Jednak jeśli Bellingham nie zdobędzie mistrzostwo Europy, moim zdaniem szanse Brazylijczyka znów wzrastają bardzo wysoko, ponieważ w sezonie Realu, zakończonym trzema trofeami grał naprawdę wybitnie. Mimo straty aż 13 spotkań z powodu kontuzji, strzelił 24 gole i zanotował 11 asyst. To jego hat-trick przeciwko Barcelonie w finale Superpucharu Hiszpanii przesądził o zdobyciu trofeum. Strzelił dwa gole w półfinale Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium i bramkę na 2:0 w finale na Wembley z Borussią Dortmund.
– Mam wrażenie, że Vini jest blisko zdobycia Złotej Piłki jak nigdy. To, co robi w tym sezonie, jest naprawdę wyjątkowe. Zawsze pojawia się w kluczowych momentach – komplementował swego zawodnika w maju trener Realu, Carlo Ancelotti.
– Dla mnie jest najlepszy na świecie. Szybki, świetny z piłką przy nodze – mówił z uznaniem po porażce na Santiago Bernabeu, obrońca Bayernu i reprezentacji Holandii, Matthijs de Ligt.
Także Nacho, obrońca reprezentacji Hiszpanii i Realu Madryt stawia na Viniciusa. – Dla mnie bez wątpliwości na Złotą Piłkę najbardziej zasłużył Viní. Patrząc na sezon w Realu i wszystko, co wygraliśmy… Jako kolega z drużyny mam nadzieję, że wygra – stwierdził w wywiadzie dla El Chiringuito.
Bo nawet jeśli finał wygra Hiszpania, ciężko będzie wygrać Złotą Piłkę któremukolwiek z jej piłkarzy. Dani Olmo pewnie zadowoli się tytułem zawodnika turnieju (póki co na taki zasługuje). Wybitnie gra Rodri, który ma za sobą kolejny świetny sezon z Manchesterem City i podwójną koronę. Ale defensywny pomocnik, nawet grający tak pięknie i skutecznie u Pepa Guardilli nie był kandydatem rok temu, kiedy wybrano go najlepszym zawodnikiem Premier League i Ligi Mistrzów. Ciężko też za mocnego kandydata uznać Dani Carvajala, mimo najlepszego od lat sezonu w barwach Realu, i mimo, że byłoby to jego czwarte trofeum w sezonie. Ani kibice, ani dziennikarze nie zagłosują na prawego obrońcę.
Chyba, że finał Copa América wygra Argentyna, a na głosujących znów podziała nazwisko Leo Messiego, który wszystkich pogodzi i zgarnie swoją dziewiątą Złotą Piłkę w karierze. Ale zwycięstwo zawodnika Interu Miami mieściłoby się w kategorii absurdu.
Nazwiska finalistów Złotej Piłki poznamy 4 września, a wielka ceremonia odbędzie się 28 października.