Michał Pol: – Sędzią finału Euro 2024 będzie Francuz Francois Letexier. Jakie znaczenie taka decyzja UEFA ma dla sędziów?
Rafał Rostkowski: – Gdyby to była jedyna zaskakujące decyzja UEFA podczas tego turnieju, jej odbiór byłby zupełnie inny. Załóżmy, że jeden półfinał sędziuje Daniele Orsato, drugi – Szymon Marciniak, a Francois Letexier ma finał. Też byłyby dyskusje i komentarze, że nie zasłużył, że za wcześnie, że to krzywdzące szczególnie dla Orsato, ale również niesprawiedliwe wobec Rumuna Istvana Kovacsa, który zapracował w tym turnieju na półfinał albo co najmniej na ćwierćfinał. Ale w takim wariancie, czyli przy innej otoczce – merytorycznej, można byłoby od biedy przyjąć, że taka jest arbitralna ocena Komisji Sędziowskiej UEFA.
Tyle że władze piłkarskie podjęły tyle decyzji w sprawach sędziowskich o jednoznacznym zabarwieniu politycznym, że nominacja dla Letexiera jest tylko ostatnim brakującym puzzlem do tego przykrego obrazu. To zły sygnał dla sędziów, bo pokazuje, że decyzje podejmowane na boisku wcale nie są najważniejsze dla oceny sędziów, dla ich losów czy awansów. Że ważniejsze jest coś innego. To nawet brzmi fatalnie, można powiedzieć: szkoda gadać…
– A dla Szymona Marciniaka, jakie znaczenie ma ta decyzja UEFA?
– To z pewnością bardzo poważny powód, żeby Szymon Marciniak poważnie zastanowił się, co tutaj jeszcze robi? Jak UEFA doceniała go przez lata? Mecz o Superpuchar UEFA w 2018 roku dostał na pocieszenie po mundialu w Rosji, jako młody, zdolny i obiecujący arbiter. Fajnie, można podziękować, pogratulować, bo Superpuchar UEFA – to brzmi prestiżowo. Ale tak naprawdę to jest wyróżnienie dla sędziów wspinających się na szczyt, a nie nagroda dla najlepszych.
Finału Ligi Europy ani choćby Ligi Konferencji Polak nie dostał. Na finał Ligi Mistrzów UEFA wyznaczyła go, gdy miała tak głęboki kryzys kadrowy, że musiała Marciniaka awaryjnie wysłać na rewanżowy mecz półfinałowy Ligi Mistrzów Manchester City – Real Madryt i wkrótce później, właśnie z braku poważnych kontrkandydatów, Marciniak sędziował finał Manchester City – Inter Mediolan. Do tego przez lata prowadził najtrudniejsze mecze Ligi Mistrzów i innych pucharów, włącznie z meczem-miną Roma – Milan, czy już w czasie Euro 2024, kolejnym meczem-miną, którą był pojedynek Włochy – Szwajcaria.
UEFA miała mnóstwo powodów, aby docenić Marciniaka – za zasługi, za umiejętności, za aktualną formę, za rozbrojenie w niezwykły sposób meczu-miny Szwajcarii z Włochami – co najmniej półfinałem turnieju w Niemczech. Nie zrobiła tego, bo ważniejsi byli dla niej Slavko Vincić ze Słowenii i Felix Zwayer z Niemiec. Dla Vincicia, Zwayera i Letexiera UEFA postanowiła poświęcić najbardziej zasłużonych i najlepszych w ostatnich miesiącach czy latach: Marciniaka, Orsato i Kovacsa. Polityka zawsze niestety odgrywała w sędziowaniu dużą rolę, ale chyba nigdy nie było tego widać tak wyraźnie w czasie turniejów o mistrzostwo Europy.
– Czy przyjęcie oferty z Arabii Saudyjskiej oznaczałoby koniec kariery międzynarodowej Szymona Marciniaka?
– Niekoniecznie. W Europie przypuszczalnie tak, bo UEFA chciałaby, aby wszyscy jej sędziowie pracowali regularnie na Starym Kontynencie i byli reprezentantami krajów w niej zrzeszonych. Jeśli Marciniak podpisałby kontrakt na pracę w Arabii Saudyjskiej, to jednoczesna praca na kontrakcie w polskiej Ekstraklasie byłaby kwestią bardzo trudną i bardzo kontrowersyjną, ale możliwą.
Dla Marciniaka dużo prostszym rozwiązaniem może być rezygnacja z sędziowania w Polsce i Europie, koncentracja na sędziowaniu w Saudi Pro League i… reprezentowanie Arabii Saudyjskiej w rozgrywkach międzynarodowych. Zarówno azjatyckich pod auspicjami AFC, czyli Azjatyckiej Konfederacji Piłkarskiej, jak i światowych, czyli FIFA. Saudyjczycy są zdesperowani, aby pozyskać Marciniaka, więc oprócz odpowiedniej zachęty finansowej byliby w stanie przyznać Polakowi również miejsce na liście arbitrów międzynarodowych „z Arabii Saudysjkiej”. Podobnie stało się z Alirezą Faghanim z Iranu, który reprezentuje już Australię, i Jarredem Gillettem z Australii, który sędziuje w angielskiej Premier League i dostał miejsce na liście FIFA z puli The FA. Skoro oni mogli, to mógłby też Marciniak zostać sędzią FIFA i AFC z puli SAFF, czyli Federacji Piłkarskiej Arabii Saudyjskiej.
– Za rok odbędą się klubowe mistrzostwa świata w USA, po raz pierwszy z udziałem 32 klubów, a za dwa lata rozegrane zostaną mistrzostwa świata świata w USA, Meksyku i Kanadzie, po raz pierwszy z udziałem 48 reprezentacji. Czy Marciniak na pewno ma szanse wziąć w nich udział, nawet jeśli nie będzie już sędzią UEFA?
– Oczywiście, jeśli tylko będzie chciał i nadal będzie w formie, to jest pewnym kandydatem do pracy w obu turniejach. Mógłby się do nich przygotowywać pracując w Arabii Saudyjskiej, albo… w USA. Amerykańsko-kanadyjska liga MLS też potrzebuje najlepszych sędziów, też przyjmuje arbitrów z wielu krajów, więc drzwi dla Marciniaka są tam otwarte. Wiem, że ten temat był już kiedyś z Marciniakiem poruszany. Polak ma w czym wybierać, a UEFA… ma teraz znacznie trudniej.
– A Euro 2028? Czy zobaczymy na nim polskich sędziów?
– Jeśli Bartosz Frankowski nie przebije się do kategorii UEFA Elite, to jego szanse na taki sukces będą z każdym rokiem maleć. Następny w kolejce jest Damian Sylwestrzak, za nim – Damian Kos i Łukasz Kuźma. Życzę im powodzenia, ale fakty są takie, że jedynym sędzią głównym z Polski w historii mistrzostw Europy jest Szymon Marciniak. Prędzej spodziewałbym się w Polsce drugiego Roberta Lewandowskiego niż drugiego Szymona Marciniaka.
Rozmawiał Michał Pol