HomeKoszykówkaKatastrofa reprezentacji Polski! Koniec marzeń o igrzyskach [WIDEO]

Katastrofa reprezentacji Polski! Koniec marzeń o igrzyskach [WIDEO]

Źródło: Własne

Aktualizacja:

Dramatyczny przebieg miało spotkanie reprezentacji Polski z Finlandią w drugim meczu kwalifikacji do Igrzysk Olimpijskich. Polacy prowadzili przez większość meczu, żeby ostatecznie przegrać go jednym punktem.

Reprezentacja Polski Koszykarzy

Jeremy Sochan (fot. fiba.basketball)

Dobre złego początki

Dla Polaków mecz z Finlandią był ostatnią szansą na awans do kolejnej fazy eliminacji do Igrzysk Olimpijskich. Sprawa była jasna: tylko zwycięstwo pozwoli nam być dalej w grze. I widać było, że nasi koszykarze mieli tą świadomość od początku spotkania.

Po początkowej równej grze, podsycanej błędami z obu stron parkietu, Polacy zaczęli budować swoją przewagę. W szczytowym momencie biało-czerwoni prowadzili już pięcioma punktami, jednak delikatne rozprężenie w końcówce pierwszej ćwiartki pozwoliło Finom wyrównać stan rywalizacji.

Dużo lepsza w wykonaniu biało-czerwonych była już druga odsłona meczu. Polacy byli po prostu skuteczniejsi, choć dalej zawodziła celność rzutów osobistych, gdzie na dwie wykorzystane próby z rzędu czekać musieliśmy aż do ostatniej minuty. Zdecydowanie lepiej kończyły się akcje spod kosza i z dystansu. Przed syreną oznaczającą koniec pierwszej połowy Finowie nie zdołali już nawiązać do pierwszej kwarty i wyrównać stanu rywalizacji. Polacy odskoczyli na dziewięć punktów i zagwarantowali sobie nieco więcej spokoju w kolejnych fazach meczu.

Jeszcze więcej spokoju udało się wypracować na początku trzeciej kwarty. Celnością imponowali A.J. Slaughter i Jeremy Sochan, dzięki czemu prowadzenie wzrosło do 15 punktów. I to dało na tyle duży komfort, że nawet zdecydowanie niższa skuteczność w kolejnym minutach pozwoliła zachować przewagę, pomimo kolejnych celnych prób Finów. Polacy obudzili się w ostatniej fazie i zdołali odbić wynik, kończąc kwartę jedenastopunktowym prowadzeniem.

Kluczowa czwarta kwarta

Ale to co najciekawsze w tym meczu było dopiero przed nami. Skuteczność Finowie zachowali na ostatnią ćwiartkę gry. Niemalże każda obecność w okolicy pola pomalowanego kończyła się dla naszych rywali celnymi rzutami. Pod jednym koszem zawodziła obrona, pod drugim spadała skuteczność Polaków i w połowie czwartej kwarty wynik zbliżył się już tylko na dwa punkty.

Polacy zanotowali serię pięciu kolejnych akcji bez zdobyczy. Przełamanie celną trójką dał Michał Sokołowski, ale nie zdało się to na wiele, bo po niesportowym faulu Mateusza Ponitki, dwóch celnych osobistych i udanym wsadzie Finowie doszli Polaków na jeden punkt. Biało-czerwoni na chwilę stracili nawet prowadzenie, ale zdołali odpowiedzieć na stratę punktów. Wynik powodował jednak nerwowość, która wkradła się zarówno w poczynania sędziów, jak i do polskiego obozu.

Najważniejsza akcja przyszła na osiemnaście sekund przed końcem meczu. Finowie po dwóch celnych osobistych objęli prowadzenie, Igor Milicic wziął czas i wszystko było w rękach biało-czerwonych. Ciężar decydującego rzutu wziął na siebie A.J. Slaughter, piłka odbiła się od tablicy, dopadł do niej Mateusz Ponitka i również on nie zdołał posłać jej do kosza. Wybrzmiała końcowa syrena i całe nadzieje prysły.

Tym samym reprezentacja Polski kończy udział w kwalifikacjach do Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. O przepustkę na turniej powalczą Finowie, a biało-czerwoni wracają do domu z niezwykle przybitymi minami.

Polska – Finlandia 88:89

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Juventus traci dwa punkty w meczu z Cagliari. Emocjonująca końcówka
Górnik Łęczna obsłużył rywala. O czym myśleli obrońcy? [WIDEO]
FC Barcelona sięgnie po piłkarza Bayernu? Mocne nazwisko
Real Madryt z wielkim gestem! Carvajal nie został na lodzie
Real Madryt wchodzi na rynek! Trzy opcje na stole
Jagiellonia – Legia: Siemieniec zweryfikowany przez kryzys [SKŁADY]
Szczęsny wróci do kadry? Boniek ostro reaguje
Legia Warszawa wytypowała następcę Feio. W przeszłości współpracował z Polakiem
Krystian Bielik miał ofertę z Ekstraklasy. Ten czynnik okazał się kluczowy
Lewandowski z szansą na jubileusz. Alaves ma  się czego obawiać