Nieprzekonująca wygrana z Austrią 1:0, rozczarowujący szlagier z Holandią (0:0), jedynie remis z Polską 1:1, a teraz wymęczona wygrana 1:0 nad Belgią. Francja awansowała do ćwierćfinału Euro, choć trudno zachwycać się siermiężną drużyną Didiera Deschampa. Tym bardziej że w czterech meczach strzelili raptem trzy gole. Oprócz bramki Kyliana Mbappe z rzutu karnego Francuzi mają na koncie… dwa samobóje. A przecież mowa o drużynie, której atak tworzą: Mbappe, Antoine Griezmann, Randal Kolo Muani, Ousmane Dembele, Olivier Giroud czy Bradley Barcola. Porażająca bezsilność.
Nic dziwnego, że ”L’Equipe” pisze, że Francuzi są niezdarni, a portal “SoFoot” dodaje, że wicemistrzowie świata uprawiają ”żałosnej jakości futbol”, a ich mecze są po prostu ”smutne”. Francuzów pochwalić można jedynie za szczelną obronę i skuteczną grę w destrukcji. A te dwie cechy, jak nikt inny, łączy N’Golo Kante, który przyleciał na turniej do Niemiec, choć miał dwuletnią przerwę w kadrze. Ale od początku.
Niebywały sukces z Leicester
Rodzice Kante pochodzą z Mali, ale N’Golo urodził się w Paryżu. O afrykańskich korzeniach przypomina mu imię, które dostał na cześć cesarza N’Golo Diarry, władcy imperium Bambara. Wróćmy jednak do Francji. W Paryżu rządzi, rzecz jasna, PSG, ale w stolicy roi się od mniejszych klubów i klubików.
Kante uczył się futbolu w podparyskim JS Suresnes, a następnie w drugoligowym Boulogne. W Ligue 1 zadebiutował dopiero w SM Caen w 2014 roku, gdy miał już 23 lata. Nic więc dziwnego, że kilka lat wcześniej, gdy nie był pewny swojej przyszłości w wielkiej piłce, na wszelki wypadek ukończył także studia z rachunkowości. Etykę pracy i determinacji w dążeniu do celu zaszczepili w nim rodzice – ojciec kamieniarz oraz matka sprzątaczka.
Do wielkiej piłki trafił dopiero w 2015 roku, gdy Leicester wykupiło go za dziewięć milionów euro. W drużynie Lisów rozegrał tylko jeden sezon, ale za to jaki. Zdobył z Leicester sensacyjne mistrzostwo Anglii, choć przed tamtym sezonem, bukmacherzy bardziej wierzyli w to, że… Kim Kardashian zostanie prezydentką USA.
Kante był w niesamowity w sezonie 2015/16. Biegał niezmordowany od jednego pola karnego do drugiego, notując masę przechwytów i odbiorów. Zaczęto go porównywać z Claudem Makelele, kultowym defensywnym pomocnikiem Realu, Chelsea oraz Francji.
Ale dziś nie ma wątpliwości, że Kante przebił swojego idola. Nie dość, że wygrał mistrzostwo z Leicester, to w kolejnym sezonie obronił trofeum już w barwach Chelsea. Z The Blues sięgnął także po Ligę Mistrzów, a z kadrą po mistrzostwo świata na mundialu w Rosji. Ale Kante kupił sobie miłość kibiców nie tylko swoją nieustępliwością na boisku. Fani go pokochali, bo jest niezwykle skromny i pokorny. Nie pasuje do stereotypu piłkarza z elity.
Kante, czyli przede wszystkim człowiek
Choć specjalizuje się w przechwytach i odbiorach, to rzadko kiedy przekracza przepisy. Choć Kante rozegrał w Premier League i europejskich pucharach niemal 300 spotkań, to nie obejrzał żadnej czerwonej kartki (w trakcie kariery z boiska wyrzucili go tylko dwa razy). Choć w Anglii zarabiał grube miliony, to dopiero w 2020 roku skusił się na luksusowego Mercedesa. Wcześniej wystarczał mu kilkuletni Mini Cooper. Choć piłkarze kochają tzw. optymalizację podatków, to N’Golo sumiennie płacił fiskusowi. Nawet gdy prześwietlili go hakerze z ”Fotball Leaks”, to wyszło, że nie zgodził się, by część jego zarobków rozliczać w raju podatkowym.
Szacunek miał nie tylko dla państwa, w którym zarabia, ale i dla zwykłych kibiców. Wystarczy przypomnieć sytuację, gdy jako piłkarz Chelsea spóźnił się na pociąg i skorzystał z zaproszenia przypadkowo poznanego kibica. Spędził wieczór w jego domu grając w FIFĘ, jedząc hinduskie dania i oglądając skróty meczów Premier League.
– On zawsze był skromny i małomówny. Nie obrażał się, choć zawsze wybierałem go do najsłabszego składu. Gdyby grał z najlepszymi, nie daliby nikomu szans. Z N’Golo w słabszej drużynie były one wyrównane – kilka lat temu mówił Sport.pl Piotr Wojtyna, trener z klubu JS Suresnes pod Paryżem, który wychował Kante.
– Rozmawiałem z jego kolegą, który wciąż gra w Suresnes. Pojechał do N’Golo do Leicester na dwa tygodnie i mówił, że w życiu się tak nie wynudził. Po treningu Kante wraca prosto do domu i wypoczywa. Zero imprez, zabaw, zwiedzania – dodawał Tomasz Bzymek, także trener z JS Suresnes.
Kante niespodziewanym bohaterem Euro
Latem 2023 roku Kante odszedł z Chelsea do saudyjskiej ligi. Fani The Blues specjalnie nie płakali po Francuzie, bo 33-latka nękały kontuzje. I dlatego, gdy Didier Deschamps powołał pomocnika Al-Ittihad na Euro 2024 po dwuletniej przerwie w kadrze, wielu się dziwiło tej decyzji. Czy podstarzały pomocnik z saudyjskiej ligi, naznaczony kontuzjami, może być wartością dodaną dla głównego faworyta Euro?
A jednak Kante już na dzień dobry udowodnił, że to była dobra decyzja. Pomocnik otrzymał nagrody MVP dla najlepszego gracza starcia z Austrią oraz Holandią. Z Polską nieco irytował niedokładnością w rozegraniu, ale przeciwko Belgii znów zebrał pochwały i miał udział przy decydującym golu Kolo Muaniego. Świetnie wygląda N’Golo i jego partnerzy z drugiej linii, czyli Aurelien Tchouameni i Adrien Rabiot. Po czterech meczach Euro, nie ma francuskiego pomocnika, który odzyskał więcej piłek i zanotował więcej przechwytów niż Kante.
Nie ma też innego piłkarza w historii ME, który zanotował więcej meczów bez porażki (pomijając rzuty karne) niż Kante. Mało tego! Na wielkich turniejach Francja nie przegrała z nim żadnego meczu, gdy biegał po boisku (13 wygranych, 6 remisów).
Francja nie zachwyca w Niemczech, a jednak awansowała do ćwierćfinału Euro. A złoto ME to ostatnie wielkie trofeum, którego jeszcze nie ma Kante w swojej kolekcji. Na formę Trójkolorowych można się obrażać, ale złość szybko przechodzi, gdy pojawia się uśmiech N’Golo.