Oczekiwania
W Niemczech panowała ogólna niepewność, jak na mistrzostwach Starego Kontynentu zaprezentuje się ich kadra narodowa. Po katastrofalnym dla nich mundialu w Katarze i kolejnych niepowodzeniach Hansiego Flicka, część fanów straciła jakąkolwiek wiarę w to, że Die Mannschaft mogą coś osiągnąć na prestiżowym turnieju, którego są gospodarzem. Pod koniec ubiegłego roku DFB zdecydowało się powierzyć funkcję selekcjonera Julianowi Nagelsmannowi, co zwiastowało nieuchronną rewolucję. Choć mecze kontrolne na początku jego kadencji pozostawiały wiele do życzenia, tak pierwszy kwartał 2024 rozpalił promyczek nadziei w sercach niemieckich kibiców. Huśtawka nastrojów. Czerwcowe sparingi w ramach obozu przygotowawczego przed EURO znów wzbudziły obawy.
Kapitalny start
Reprezentacja Niemiec wprost fantastycznie rozpoczęła rywalizację na mistrzostwach Europy, gromiąc Szkotów na stadionie w Monachium. Po 90 minutach na tablicy wyników wyświetlał się rezultat 5:1 dla podopiecznych Juliana Nagelsmanna. Przeciwnik może i nie był z najwyższej sportowej półki, ale skala boiskowej dominacji przysporzyła Niemców o powód do dumy. Na murawie dzielili i rządzili Jamal Musiala oraz Florian Wirtz. Obaj mają zaledwie po 21 lat, a to przede wszystkim na nich opiera się ciężar ofensywnej gry Die Mannschaft. Wśród naszych zachodnich sąsiadów zapanowało optymistyczne nastawienie. Lepszego początku nie mogli sobie wymarzyć.
Nadszedł drugi turniejowy mecz. Rywalem Węgrzy, który na przestrzeni ostatnich lat niejednokrotnie udowodnili, iż nie zamierzają się poddawać, grając z gigantami futbolu. Niemcy ponownie zdali piłkarski test. Wprawdzie nie tak śpiewająco, jak ze Szkocją, to bramki Jamala Musiali oraz Ilkaya Guendogana pozwoliły na odniesienie zwycięstwa i zapewnienie sobie awansu do 1/8 finału imprezy przed ostatnią kolejką fazy grupowej, co dało komfort i spokój.
Misja: Szwajcaria
Prawdziwym wyzwaniem dla reprezentacji Niemiec miało być spotkanie ze Szwajcarią. I takim też się okazało. Drużyna Juliana Nagelsmanna w doliczonym czasie wyszarpała remis po fantastycznym strzale głową Niclasa Fuellkruga, który wszedł z ławki rezerwowych. Patrząc wyłącznie na statystyki, można odnieść wrażenie, że Die Mannschaft kontrolowali przebieg gry. Nic bardziej mylnego. Szwajcarzy postawili naprawdę trudne warunki. Szczelnie zamykali się w defensywie przy sytuacjach na bramkę Yanna Sommera oraz świetnie pressowali, z czym zawodnicy gospodarzy ewidentnie mieli kłopot. Dało się dostrzec problem w niemieckiej obronie przy kontratakach rywala. Brakowało też umiejętnego wykończenia i szybkości – na boisku aż do wejścia Leroya Sane nie było piłkarza, który napędzałby akcje zespołu. Są jednak rzeczy, za które należy Niemców pochwalić po niedzielnym meczu. Świetnie utrzymywali się przy piłce, grając krótkimi i długimi podaniami, oraz wykreowali masę dogodnych sytuacji.
Podsumowanie
Niemcy w fazie grupowej zdobyli łącznie siedem punktów, co pozwoliło im na awans z pierwszego miejsca. W 1/8 finału EURO 2024 zmierzą się z reprezentacją, która zajmie drugą lokatę w grupie C. Patrząc przez pryzmat pierwszych trzech spotkań, z całą pewnością Die Mannschaft mogą zajść daleko na tym turnieju i są jednymi z faworytów do końcowego zwycięstwa. Natomiast trzeba mieć na uwadze, iż projekt Juliana Nagelsmanna nie wystrzega się luk. Takie potęgi jak np. Hiszpania czy Francja mogłyby to potencjalnie wykorzystać na swoją korzyść w kolejnych etapach.