HomePiłka nożnaWidmo niespełnionej nadziei. Szymański ma już 25 lat. Co jest nie tak?

Widmo niespełnionej nadziei. Szymański ma już 25 lat. Co jest nie tak?

Aktualizacja:

Patrząc na karierę klubową Sebastiana Szymańskiego, wydawać by się mogło, że ma wszystko, by stać się liderem reprezentacji Polski. A jednak nie tylko nie potrafi wziąć na swoje barki odpowiedzialności za los zespołu, co nawet niespecjalnie wychodzi mu spełnianie się w roli szeregowego żołnierza.

Sebastian Szymański

Sebastian Szymański. Fot. Alamy

GŁĘBSZY PROBLEM

Gdy weźmiemy pod lupę losy kilku zawodników drużyny narodowej z ostatnich lat, dość szybko dojdziemy do wniosku, że Szymański nie jest wcale pierwszym graczem, u którego występowałaby tak duża dysproporcja między formą reprezentacyjną a klubową. To zresztą nie jest wyłącznie przypadłość biało-czerwonych, bo w końcu w każdym kraju znajdziemy takich piłkarzy. Ba – przecież znane są opowieści trenerów klubowych właśnie, którzy nie mogą zrozumieć, jak to możliwe, że mają w swoich drużynach ludzi brylujących na treningach i jednocześnie kompletnie przezroczystych w meczach o punkty.

Tak czy owak coś z tymi naszymi pomocnikami jest nie tak. Przez wiele lat sztandarowym przykładem gracza, od którego oczekiwaliśmy znacznie więcej, był Piotr Zieliński. Teraz 30-latkowi nie sposób zarzucić cokolwiek – jest liderem pełną gębą, nierzadko na ramieniu nosi opaskę, na boisku wyróżnia się dojrzałością i autorytetem wśród młodszych kolegów. Ale przecież długo towarzyszyło nam poczucie niedosytu – wprawdzie „Zielu” brylował w jednej z najmocniejszych lig Europy, ale po założeniu koszulki z orzełkiem nie był tak efektowny i regularny. Można oczywiście dyskutować o zasadności ówczesnych oczekiwań i rzeczywistym wkładzie pomocnika w grę – przecież mając nieco ponad 20 wiosen na karku zgromadził aż 6 asyst w eliminacjach do MŚ. Z drugiej jednak strony gdy dwa lata później walczyliśmy o awans na Euro, w 10 występach popisał się tylko jednym ostatnim podaniem, nie strzelając przy tym żadnej bramki. To wtedy Jerzy Brzęczek stwierdził na jednej z konferencji prasowych, że „jeżeli Zieliński wstanie pewnego dnia i coś mu przeskoczy w głowie, to będziemy mieli zawodnika, którego będą nam zazdrościć wszyscy na świecie”.

Innym przykładem jest Karol Linetty i może nawet właściwszym, bo tak jak Zieliński miewał lepsze i gorsze okresy, tak wychowanek Lecha niemal wyłącznie gorsze. 29-latek od wielu sezonów regularnie występuje na Półwyspie Apenińskim, zdobywając uznanie i zaufanie kolejnych trenerów. Na jakość dawaną kadrze te 227 spotkań w Serie A nie wpłynęło – dobre mecze można by policzyć na palcach jednej ręki i niewykluczone że wystarczyłaby do tego ręka niezdarnego stolarza. Sporo zarzutów pod tym względem spadało też na barki Mateusza Klicha, który przecież w szczytowym momencie kariery grał regularnie w barwach Leeds na poziomie Premier League, a Marcelo Bielsa uważał go za jednego ze swoich najważniejszych zawodników. Z 41 występów Klicha w biało-czerwonych barwach pamiętamy jednak przede wszystkim dośrodkowanie do Karola Świderskiego w meczu z Albanią i niewiele więcej.

KLUBOWA GWIAZDA

Widmo pozostania niespełnioną obietnicą wisi też na Sebastianie Szymańskim. Mówimy o 25-letnim zawodniku, który w reprezentacji rozegrał 35 spotkań (3 gole, 4 asysty) i choć oczywiście sama liczba meczów nie determinuje oczekiwań wobec zawodnika, to kariera klubowa już tak. W ostatnich latach zdążył on przecież podbić ligę rosyjską w barwach Dynama Moskwa, holenderską jako zawodnik Feyenoordu Rotterdam, a teraz błyszczy w tureckiej – rozkochując w sobie sympatyków Fenerbahce. To nie są rzecz jasna rozgrywki topowe w Europie, ale jednak poważane i jakościowe. Feyenoord dopiero co grał w finale międzynarodowych rozgrywek i cieszył się z mistrzostwa kraju, w Stambule z kolei w ostatnich miesiącach kopał piłkę z Edinem Dzeko, Fredem oraz Dusanem Tadiciem, a za chwilę trenował będzie go Jose Mourinho.

Gdyby się zresztą Szymański uparł, mógłby pewnie już tego lata zmienić otoczenie. W debiutanckim sezonie w barwach wicemistrza Turcji (99 punktów w 38 meczach, a do tytułu i tak zabrakło… trzech „oczek”) zdobył 10 bramek i dorzucił 12 asyst, a to tylko w samej lidze. Liczby robił też w Europie (łącznie z eliminacjami 3 trafienia i 7 asyst). Ma więc Polak w mocnym klubie status gwiazdy, wzbudza zainteresowanie klubów z Anglii, Włoch czy Niemiec i pewnie prędzej czy później wyląduje w jednej z najmocniejszych lig na Starym Kontynencie. Kariera klubowa układa mu się zatem znakomicie i nawet gdyby kiedyś – tfu, tfu, odpukać w niemalowane – miał się odbić od bardziej wymagających rozgrywek, to nawet bycie gwiazdą w Eredivisie czy Sueper Lig jest wyczynem godnym szacunku. Niestety jednak nijak nie przekłada się to na to, co oglądamy w jego wykonaniu w reprezentacji.

REPREZENTACYJNE TURBULENCJE

Gdyby chcieć obronić mizerny poziom prezentowany przez Szymańskiego w kadrze, nie byłoby z tym najmniejszych kłopotów. Debiutował w końcu w zespole w 2019 roku za kadencji Jerzego Brzęczka i na kilka chwil przed tym, jak polska kadra wpadła w ogromne tarapaty. W ciągu pięciu lat zdążył już pograć u pięciu selekcjonerów (po Brzęczku Paulo Sousa, Czesław Michniewicz, Fernando Santos a teraz Michał Probierz), więc właściwie co chwilę musiał przyzwyczajać się do nowej wizji zespołu i nowego pomysłu na jego osobę. Był oczywiście wystawiany na ogół w środku, bliżej napastnika, czyli tam gdzie czuje się najlepiej. Ale rzucano go też na prawe wahadło, jak zrobił to choćby w debiucie z Węgrami Sousa. I to na pewno nie pomaga w ustabilizowaniu formy i ugruntowaniu swojej pozycji w zespole.

Patrzymy jednak na takiego Kacpra Urbańskiego i widzimy, że do drużyny można wejść z marszu i bez doświadczenia, a jednak odcisnąć na niej swoje piętno. Można mieć wpływ na grę i stemplować ofensywne akcje nie tylko wtedy, gdy trzeba dośrodkować ze stojącej piłki, ale też biorąc udział w kolejnych akcjach, popisując się nieszablonowymi podaniami. Można też szybko zaskarbić sobie sympatię trybun w inny sposób – brawurowo dryblując, tworząc przewagę, strzałami z dystansu stwarzając zagrożenie, co udowadnia Nicola Zalewski. Zwłaszcza że przecież na brak zaufania Szymański narzekać nie może. Probierz dał mu 59 minut z Wyspami Owczymi, 71 z Mołdawią, 4 z Czechami, 78 z Łotwą, 18 z Estonią, 19 z Walią, 90 z Ukrainą, 45 z Turcją i 45 z Holandią. Spędził więc na boisku ponad połowę możliwego czasu za kadencji selekcjonera, który nie boi się dawać szans, nie boi się zaskakiwać (powołania nawet z trzeciej ligi) i który chce kreować nowych liderów tej kadry.

WIDMO ROZCZAROWANIA

25 lat na liczniku, spory bagaż doświadczeń w piłce klubowej i kilkuletnia obecność w kadrze – to zdecydowanie fundament, który pozwala oczekiwać od Szymańskiego czegoś więcej niż kilku udanych dośrodkowań ze stałych fragmentów gry. Zwłaszcza że w Feyenoordzie i Fenerbahce nie gra się na ładne oczy, a z każdym rokiem warsztat tego piłkarza poszerza się o kolejne narzędzia. Jeszcze kilka lat temu był dla kibiców typową „dziesiątką”, która potrafi podać i strzelić, ale za to niechętnie angażuje się w działania obronne. W Turcji stał się jednak piłkarzem, który przez długą część sezonu realizował się również w destrukcji – robił liczby z przodu, błyszczał pod bramką rywala, ale równie dobrze wychodziły mu pościgi za rywalem pod własną szesnastkę. Stał się po prostu dojrzałą i kompletną „ósemką”.

Jest za wcześnie, by wieszczyć Szymańskiemu pozostanie niespełnioną nadzieją polskiej reprezentacji. Ale też jest wystarczająco późno, by się zniecierpliwić i zacząć w końcu oczekiwać większego wpływu na zespół. Nie musi być liderem mentalnym, nie musi wygłaszać w szatni mobilizujących orędzi – niech w końcu jednak wyeksponuje swój potencjał tak, jak eksponują go o wiele młodsi koledzy, których nazwiska zaczynają dopiero trafiać do świadomości kibiców.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Ekipę mistrza Niemiec czeka nieuniknione? Niepewna przyszłość kluczowych postaci
Przemowa Feio w przerwie meczu z Rakowem. Ujawniono, co mówił [WIDEO]
Mecz Ekstraklasy budzi zainteresowanie policji i prokuratury. Klub wciąż czeka na karę
Nowy rekord w UEFA Youth League! Zdobywca bramki ma ledwie 14 lat
Lech Poznań ze zmianami. Liderzy wybrani
Lech Poznań odrzucił tego trenera. Wszystko przez krytyczną wypowiedź
Blaz Kramer zdradził kiedy wróci do Warszawy. Kibice będą zadowoleni z okoliczności
Oficjalnie: UEFA reaguje. Kara dla polskiego klubu zmniejszona
Luis Enrique nie mógł uwierzyć w to, co zrobił Dembele [ZDJĘCIE]
Robert Lewandowski rozpoczyna pościg. Przed napastnikiem legendarne nazwiska