HomeExtra5 wniosków po Polska-Holandia: Duma mimo porażki. Michał Probierz przywrócił godność

5 wniosków po Polska-Holandia: Duma mimo porażki. Michał Probierz przywrócił godność

Źródło: Własne

Aktualizacja:

Porażka na otwarcie mistrzostw Europy nigdy nie jest dobrym wynikiem, ale dla polskiej kadry może ona oznaczać nowy początek. Dawno nie doświadczyliśmy uczucia, w którym po przegranym spotkaniu biało-czerwoni otrzymaliby tak dużo pochwał i pozytywnych recenzji.

Polska

Associated Press / Alamy

LOS WZIĘTY W SWOJE RĘCE

W ostatnich miesiącach nie mieliśmy zbyt wielu powodów do dumy. Przede wszystkim Polska nie dawała ich w postaci wyników osiąganych w eliminacjach, a tak poza tym radości nie dostarczała ich postawa. Niby mieliśmy w składzie i piłkarzy technicznych, i takich którzy potrafili po prostu uprzykrzać grę rywalom, ale na boisku to wszystko zanikało. W meczach towarzyskich z Ukrainą i Turcją pojawiły się jednak oznaki nieco ambitniejszej gry – nagle okazało się, że Bartosz Salamon jest w stanie pognać za napastnikiem i skasować go w kole środkowym, Kuba Kiwior jest gotów uprzykrzać życie napastnikom, a Nicola Zalewski czuję się jak najlepszy piłkarz świata, zakładając “dziurki”, dryblując i łamiąc schemat w bocznym sektorze.

Mecz z Holendrami nie był pewnie perfekcyjny. Przy pierwszym golu lepiej mogli zachować się zawodnicy z drugiej linii, przy drugim przytomniej interweniować Salamon. Można jednak odnieść wrażenie, że mimo porażki biało-czerwoni kibice zaczęli odczuwać dumę. To w końcu nie była drużyna tworząca rozpaczliwe zasieki wokół własnego pola karnego i unikająca brania losu we własne ręce. Piłkarze Ronalda Koemana prowadzili rzecz jasna grę, częściej mieli piłkę przy nodze i wygrali ten mecz zasłużenie – ale w końcu można było czuć dumę z tego, jak zagrali kadrowicze.

NIEOCZYWISTE FILARY

Nieoczywistych bohaterów tego meczu było kilku, a jednym z nich – Taras Romanczuk. Może i piłkarz Jagielllonii nie jest najsprawniej grającym piłką defensywnym pomocnikiem na świecie, może też ma pewne braki szybkościowe. Nie sposób odmówić mu jednak boiskowej inteligencji, umiejętności ustawiania się i czytania gry. Jego obecność w wyjściowej jedenastce kosztem Bartosza Slisza była zdumiewająca, ale 32-latek zdecydowanie udźwignął wymagające zadanie powierzone mu przez selekcjonera.

Długo też można było długo chwalić Bartka Salamona. Wprawdzie przy bramce na 1:1 piłka trąciła jego nogę, ale trudno winić kogoś, kto po prostu stał się ofiarą rykoszetu. Obrońca Lecha w wielu sytuacjach zachowywał się jednak znakomicie, skutecznie grając na wyprzedzenie, agresją dominując rywali i w zdecydowany sposób czyszcząc polskie pole karne po niebezpiecznych dośrodkowaniach rywala. W końcówce uciekł mu jednak Wout Weghorst, co będzie w oczywisty sposób rzutowało na recenzję występu defensora.

ZASIANY OPTYMIZM

Pewnie że są trenerzy którzy ten mecz rozegraliby lepiej – dobraliby skuteczniejszą taktykę, przeprowadziliby efektywniejsze zmiany, osiągneliby lepszy wynik. Nie można jednak Michałowi Probierzowi odebrać tego, iż w końcu pokazał nam biało-czerwonych pozbawionych strachu i tchórzostwa. Podobnie jak w sparingu z Turcją – nawet jeżeli rywal atakował i momentami wręcz tłamsił, Polacy wciąż mieli z tyłu głowy złośliwą chęć odgryzienia się i kąsania. Nawet w samej drugiej połowie mieliśmy więc kilka okazji do tego, by zdobyć drugą bramkę.

Czy więc starcie z Holandią powinno być katalizatorem optymizmu przed kolejnymi spotkaniami? Klasa rywali pewnie trochę ten optymizm ogranicza, ale jednak – znając zwłaszcza punkt odniesienia, który stanowiło mecze za kadencji Fernando Santosa – trudno nie czuć satysfakcji. Spotkanie toczone na styku, kwaśne miny Holendrów, wynik długo pozwalający wierzyć w zgarnięcie choćby punktu – jeśli na czymś opierać optymizm przed Austrią, to właśnie na tym.

ODZYSKANA ODWAGA

Cała narracja może brzmieć, jak gdybyśmy byli jakimś San Marino, które celebruje w szalony sposób każdego strzelonego gola. W kontekście porażki z Oranje warto jednak zdać sobie sprawę z tego, gdzie – mimo obecności w składzie piłkarzy Barcelony, Juventusu czy Napoli – byliśmy. Przecież dopiero co zebraliśmy po głowie od Mołdawii, wybłagaliśmy zwycięstwo z Wyspami Owczymi i w pełni zasłużenie przegraliśmy z Albanią.

Porażka – zwłaszcza skromna i po wyrównanym spotkaniu – z Holandią musi więc budzić choćby cień radości. To jednak duża przyjemność zobaczyć wyjściową jedenastkę z wkomponowaną duża liczbą piłkarzy kreatywnych, a na boisku już zespół, który – nawet gdy jest tłamszony – chce się odgryźć. Strzelić gola, stworzyć sprawną akcję, napsuć trochę krwi. I nawet jeśli to ostatecznie nie da awansu z grupy, to może dać poczucie dumy i odzyskanej godności – tak obcej polskiemu kibicowi.

DAWNO NIE BYŁO TAK POZYTYWNIE

To jest uczucie, którego już bardzo dawno nie doświadczyliśmy. Nawet jeżeli Polska przegrała ważny mecz, w końcu dumnie można wypiąć klatkę piersiową.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Jens Gustafsson zalicza bolesny początek w Arabii. Nie tak to miało wyglądać!
Ekipa filmowa na meczu Ekstraklasy! Śledzili gwiazdę naszej ligi
Krystian Bielik wraca do formy. Polak bohaterem Birmingham City
Pogoń Siedlce zmieni trenera? Zaskakujący ruch
Reprezentant Polski w coraz trudniejszej sytuacji! Znów znalazł się poza kadrą
Legia dzieli się punktami z Górnikiem. Hit Ekstraklasy rozczarował [WIDEO]
Górnik skrzywdzony w meczu z Legią?! Vinagre złamał przepisy!
Śląsk Wrocław bez kolejnej wygranej. Jacek Magiera nie gryzł się w język
Luquinhas pomylił dyscyplinę. Komiczne zagranie w meczu Legii [WIDEO]
Ewa Pajor czaruje w FC Barcelonie. Co za wyczyn Polki!