Drugie spotkanie finałowej serii było dużo bardziej wyrównane niż mecz otwierający. Prawie do końca były emocje, ale wypracowana w czwartej kwarcie przez gospodarzy przewaga okazała się wystarczająca. Najlepszym zawodnikiem Celtów okazał się tym razem Jrue Holiday, który zdobył 26 punktów (11-14 z gry) i 11 zbiórek. Ważne rzuty trafiali też Jaylen Brown czy Derrick White, a asystowaniem zajął się głównie Jayson Tatum. Lider bostońskiej drużyny ponownie miał kłopoty ze skutecznością, ale rozdał 12 asyst.
Oba zespoły miały w tym meczu spore problemy z trafianiem do kosza z dystansu. Łącznie kibice zobaczyli tylko 16 celnych trójek na 65 prób. Wszystkie rzuty za trzy spudłował m.in. Kyrie Irving (0-3), który już kolejnego występu przed bostońską publicznością nie zaliczy do udanych. Kibice znów głośno i często wyrażali zresztą swoją niechęć do byłego rozgrywającego Celtics.
Triple-double w postaci 32 punktów (12-21 z gry), 11 zbiórek i 11 asyst zapisał na konto Luka Doncić, ale Słoweniec szalał głównie w pierwszej połowie. Po zmianie stron zniknął, a na domiar złego w całym meczu popełnił ostatecznie aż osiem strat. Na razie nie udaje mu się błyszczeć w czwartych kwartach, a jednym z powodów mogą być piętrzące się kłopoty zdrowotne lidera Mavericks.
Celtics są więc w połowie drogi do mistrzostwa, ale teraz seria przenosi się na dwa kolejne mecze do Dallas, gdzie Mavericks przed własną publiką bedą starali się o odrobienie strat. Starcie numer trzy zaplanowano na godz. 2:30 w nocy z wtorku na środę.