Hurkacz nie ma szczęścia do pogody na French Open
Polski tenisista może mówić o dużym pechu. Ze względu na opady deszczu przerywane było każde jego spotkanie w tegorocznej edycji French Open. Dwa starcia – mowa o meczach z Brandonem Nakashimą i Denisem Shapovalovem – trzeba było rozbić na dwa dni. Spotkanie z tym ostatnim zostało wstrzymane dwukrotnie – raz przy stanie 6:3, 4:4, a potem przy stanie 6:3, 7:6, 2:1. Ostatecznie Hurkaczowi udało się zwyciężyć w niezwykle trudnych okolicznościach.
Organizatorzy turnieju wielkoszlemowego postanowili przenieść mecz Hurkacz – Shapovalov na zadaszony kort Suzanne Lenglen. Po wygranej Polak odniósł się do przebiegu starcia, które skończyło się ponad 24 godziny po pierwszym punkcie.
– To całkiem trudne. Dobrze sobie z tym radziłem w pierwszym meczu, który tu grałem. Od środy czekam na to, by grać – codziennie od 8 rano aż do późnego wieczora. A potem gra jest wstrzymywana, i trzeba zacząć wszystko od nowa. Ciężko przewidzieć pogodę, raz pada, raz nie. Trzeba się po prostu uspokoić, skupić na innych rzeczach. Jeśli bym się skupił tylko na tenisie, kosztowałoby mnie to mnóstwo energii. Ciężko się zmieniało kort, bo na każdym gra się nieco inaczej. Tutaj trybuny są nieco bliżej, piłka nie odbija się tak, jak na Simone Mathieu. Trzeba po prostu walczyć dalej i dawać z siebie wszystko. – powiedział.
Po niezwykle wymagającym psychicznie starciu ze 118. rakietą świata Hurkacz nie będzie mógł liczyć na odpoczynek. Zobaczymy go na kortach Rolanda Garrosa już jutro. Jego przeciwnikiem będzie zwycięzca Zizou Bergs – Grigor Dimitrow. To starcie – podobnie, jak mecz z udziałem Polaka – również było wstrzymywane z powodu opadów. Gra została jednak wznowiona. Obecnie trwa drugi set, w którym lekką przewagę ma Bułgar. Zawodnik z pierwszej dziesiątki rankingu ATP wygrał pierwszego seta 6:3.