HomePiłka nożnaBorzęcki: Nieśmiertelność nie istnieje. Poczuł to nawet Bayer Leverkusen

Borzęcki: Nieśmiertelność nie istnieje. Poczuł to nawet Bayer Leverkusen

Źródło: Własne

Aktualizacja:

Ostatnie miesiące utwierdzały nas w przekonaniu, że Bayer Leverkusen jest nieśmiertelny a Xabi Alonso nieomylny. Jak pokazał jednak Gian Piero Gasperini – Bask i jego banda to tylko ludzie.

Bayer Leverkusen

Bayer Leverkusen. Fot. Nicolò Campo / Alamy

EKSPERYMENTY ALONSO

Przez 51 poprzednich spotkań Bayer Leverkusen sumiennie budował serię meczów bez porażki i własną pewność siebie. Zaufanie do swoich możliwości już na finiszu ubiegłego roku było na bardzo wysokim poziomie, a tegoroczne starcia – w których piłkarze Xabiego Alonso ratowali się golami w doliczonym czasie gry – tylko je potęgowały. Tak często wywijali się spod topora na sekundy przed ostatnim gwizdkiem, że można było zwątpić w możliwość ich pokonania. Próbowali rywale ligowi, próbowali pucharowi – za każdym razem z uśmiechem z boiska schodził jednak z kolegami Granit Xhaka. Nic więc dziwnego, że i w finałowym starciu z Atalantą Bergamo to mistrzowie Niemiec uważani byli za faworytów. Zwłaszcza że drużyna Gian Piero Gasperiniego za kadencji doświadczonego trenera trzy razy grała w meczu o wszystko – i za każdym razem przegrywała.

Bayer mógł się czuć tym pewniej, że przecież w ostatnich dniach do zdrowia powrócił Florian Wirtz i Alonso miał do dyspozycji całą kadrę. Nikt nie był kontuzjowany, nikomu nic nie dolegało, w końcu można było zestawić sobie wyjściową jedenastkę wedle życzenia. Nie byłby jednak baskijski trener sobą, gdyby nie przyszykował w niej kilku niespodzianek, bo choć nie jest w ostatnim czasie niczym nowym granie bez napastnika, to jednak zestawianie ofensywy ze skrzydłowego, ofensywnego pomocnika i wahadłowego wciąż może wydawać się zaskakujące.

SPARALIŻOWANY GENERAŁ

Znakiem zapytania przed tym spotkaniem było też to, jak Bayer odnajdzie się na tle rywala grającego tak nieoczywisty i nieprzyjemny futbol. Wprawdzie zdarzało się w tym sezonie, by mistrzowie Niemiec byli przez przeciwników atakowani wysokim i dobrze zorganizowanym pressingiem – ale jednak nie na taką skalę. Nie z kryciem indywidualnym na całym boisku i nie na takim poziomie intensywności. Można było jednak spodziewać się, że skoro Alonso wypracował u piłkarzy tak precyzyjne schematy wychodzenia z piłką spod własnego pola karnego, to wystarczy je po prostu wdrożyć i tym samym sprytnie omijać zasieki Atalanty.

Zarówno drużynowo jak i indywidualnie drużyna z Leverkusen tak złego meczu jeszcze w tym sezonie nie zagrała. Opanowany zawsze Granit Xhaka był sparaliżowany agresją Teuna Koopmeinersa, agresywny i energiczny Exequiel Palacios nie potrafił wykrzesać z siebie nawet procenta boiskowej zaciekłości, gdy po piętach stąpał mu Ederson, Amine’a Adliego przerażała agresja obrońców, a Edmondowi Tapsobie kręciło się w głowie od dynamicznych zrywów Ademoli Lookmana. W pierwszej połowie finałowego meczu Atalanta wskoczyła na tak wysoki poziom intensywności, z jakim Bayer jeszcze się nie spotkał. Najlepiej podsumowują to zresztą liczby boiskowego generała Bayeru:

ODKUPIENIE WIN ZA ROGIEM

Przegrany finał z Atalantą pokazał, że choć Bayer Alonso otarł się w tym sezonie o bycie idealnym, to wciąż ma jednak rezerwy i na kilku polach może się rozwinąć. Być może to też sygnał dla samego trenera, że lepsze potrafi być wrogiem dobrego i nie zawsze warto kombinować z wyjściową jedenastką. Plan zakładał posyłanie długich piłek za plecy obrońców i wykorzystywanie wolnej przestrzeni przez dynamicznych atakujących. Obrońcy mistrzów Niemiec mieli jednak zbyt mało czasu i przestrzeni, by podania móc wypieścić, a rywale grali na tyle mądrze, że zanim Adli czy Wirtz zdołali się rozpędzić, agresywnym doskokiem byli wybijani z toru biegu. Można więc gdybać, czy przypadkiem Bayerowi nie przydałby się już od początku Victor Boniface, który pewnie zbierałby na sobie ciosy od defensorów, wiązał ich na połowie Atalanty i otwierał korytarze do ataku dla kolegów. W drugiej połowie wprawdzie Nigeryjczyk pojawił się na boisku, ale mecz toczył się już w zupełnie inny sposób. Mająca dwubramkowy zapas Atalanta mogła ustawić się niżej, zagęścić strefę w obrębie pola karnego i zmusić Bayer do cierpliwego wymieniania piłki na szerokości boiska.

Po 51 meczach bez porażki Bayer przegrał więc po raz pierwszy w tym sezonie. Gdy przed spotkaniem pytano Jonathana Taha o świadomość serii, jaką śrubują, obrońca przyznał, że trudno w sumie o jakiejś świadomości mówić i pewnie dopiero gdzieś na plaży podczas zasłużonych wakacji dotrze do nich skala osiągnięcia. Wczorajszy występ mógł jednak sprowadzić ich w końcu na ziemię. Okazało się, że nawet tak kompletna i rozwinięta na wielu polach drużyna jest do pokonania, że agresywny i fantastycznie zorganizowany pressing na połowie rywala, ocierający się momentami o szaleństwo, jest w stanie sparaliżować piłkarzy, którzy wydawali się nie do sparaliżowania. I nawet taki trener jak Alonso, który w piłce widział wszystko i przeżył wszystko, nie był w stanie na to zareagować – ani w pierwszej połowie, ani w pierwszej, ani po zmianie stron. Jest jednak dobra wiadomość dla piłkarzy Bayeru – nie zdążą nawet rozpakować walizek po powrocie z Dublina, a już będą musieli spakować je znowu. W sobotę znów zagrają bowiem w finale, tym razem Pucharu Niemiec przeciwko Kaiserslautern. Na całe szczęście, bo w końcu nie ma w piłce nic lepszego niż możliwość szybkiego odbicia się.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Przemowa Feio w przerwie meczu z Rakowem. Ujawniono, co mówił [WIDEO]
Mecz Ekstraklasy budzi zainteresowanie policji i prokuratury. Klub wciąż czeka na karę
Nowy rekord w UEFA Youth League! Zdobywca bramki ma ledwie 14 lat
Lech Poznań ze zmianami. Liderzy wybrani
Lech Poznań odrzucił tego trenera. Wszystko przez krytyczną wypowiedź
Blaz Kramer zdradził kiedy wróci do Warszawy. Kibice będą zadowoleni z okoliczności
Oficjalnie: UEFA reaguje. Kara dla polskiego klubu zmniejszona
Luis Enrique nie mógł uwierzyć w to, co zrobił Dembele [ZDJĘCIE]
Robert Lewandowski rozpoczyna pościg. Przed napastnikiem legendarne nazwiska
Real Madryt zmieni trenera już za rok? Legenda faworytem