HomePiłka nożnaFutbolowe odrodzenie. Był u bram piekieł, teraz rządzi na boiskach Premier League

Futbolowe odrodzenie. Był u bram piekieł, teraz rządzi na boiskach Premier League

Źródło: Własne

Aktualizacja:

Kiedy późnym latem 2020 roku lądował na lotnisku w Londynie, w zachodniej części stołecznego miasta wiązano z nim ogromne nadzieje. Grube miliony za transfer oraz horrendalnie wysokie wynagrodzenie, a co za tym idzie – wielka presja. Jego kariera na Wyspach Brytyjskich to opowieść o wzlotach i upadkach. Czy Kai Havertz ostatecznie rozkochał w sobie kibiców?

Kai Havertz

Sportimage Ltd / Alamy

Geneza

Aby lepiej zrozumieć historię Kaia Havertza, trzeba cofnąć się do czasów, kiedy jeszcze reprezentował barwy Bayeru Leverkusen. Kilka lat temu uchodził w Niemczech za jednego z najbardziej utalentowanych zawodników młodego pokolenia i wróżono mu świetlaną przyszłość. Dzięki boiskowej elastyczności stał się niezwykle istotnym piłkarzem w szeregach „Aptekarzy”. W zależności od potrzeb drużyny występował na różnych pozycjach. Brał na siebie odpowiedzialność w pomocy i ataku – kreował grę, asystował oraz zdobywał bramki. Nic więc dziwnego, że szybko przykuł uwagę gigantów. Na opuszczenie nadreńskiego klubu zdecydował się w drugiej połowie 2020 roku. Dołączył do Chelsea, która zapłaciła za niego astronomiczną kwotę 75 milionów funtów. Zaproponowano mu też ogromną tygodniówkę – około 250 tysięcy funtów. The Blues oczekiwali, że wniesie nową jakość i będzie stanowił o ofensywnej sile zespołu.

Początki na Wyspach

Piłkarze z Bundesligi często nie odnajdują się w Premier League, otrzymując łatkę transferowej wtopy. Podobnie było w przypadku Kaia Havertza. Przynajmniej na początku. Napisać, że nie sprostał oczekiwaniom, to jakby nic nie napisać. W debiutanckim sezonie w angielskiej ekstraklasie wystąpił w 27 spotkaniach, strzelił zaledwie cztery gole oraz zanotował trzy asysty. Nieliczny pozytyw: zapewnienie Chelsea wygranej 1:0 z Manchesterem City w finale Ligi Mistrzów. Później, czyli w rozgrywkach 2021/22, było już nieco lepiej. Poprawił snajperski dorobek w krajowych rozgrywkach – zdobył osiem bramek. Do ideału wciąż brakowało wiele, choć dało się zauważyć poprawę formy Niemca.

Żegnaj Londynie, witaj Londynie

Ubiegłoroczny sezon Premier League zakończył się klęską dla Chelsea, która zajęła 12. miejsce w tabeli i nie zakwalifikowała się do europejskich pucharów. Podłoża kiepskiego rezultatu można doszukiwać się nie tylko w słabej dyspozycji piłkarzy, ale także w decyzjach zarządu klubu, który zmieniał trenerów jak rękawiczki oraz przeprowadzał kosztowne transfery, doprowadzając do chaosu w szatni. Trwająca wówczas rewolucja kadrowa poskutkowała odejściem z zespołu Kaia Havertza. Niemiec zmienił klub, ale nie musiał się przeprowadzać.

Rok temu za 65 milionów funtów przeniósł się do… Arsenalu. Nie brakowało głosów, iż była to mocno zawyżona kwota, względem tego, co pokazał na przestrzeni trzech lat w Chelsea. Zaczęto zadawać sobie pytanie, czy Kai Havertz odnajdzie się w drużynie Kanonierów.

Początki bywają trudne – część druga

Wątpliwości co do angażu Havertza w Arsenalu okazały się uzasadnione wraz z początkiem nowego sezonu. Można było przymknąć oko na jego słabe występy podczas obozu przygotowawczego w Stanach Zjednoczonych, ale na słaby początek w Premier League? Już nie. Niemiec dorobił się nawet niechlubnego pseudonimu – „agent 007″, bo w trakcie siedmiu pierwszych meczów o stawkę nie strzelił żadnego gola oraz nie zanotował asysty. Miał trudności z aklimatyzacją w zespole z północnego Londynu i najchętniej rundę jesienną wymazałby z pamięci.

– Kai Havertz początek sezonu miał naprawdę słaby. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, podstawowym problemem wydają się kłopoty z adaptacją na pozycji “ósemki”. Występował tam przecież przez znaczną część sezonu – mówi Kanałowi Sportowemu Adam Targowski, ekspert Viaplay oraz prowadzący kanału „Piłkarzyki”.

Powrót na właściwe tory

„Z nowym rokiem, nowe nadzieje” – chyba wszyscy znamy to porzekadło. Najwyraźniej Kai Havertz wziął je sobie do serca. Niemiec wraz ze startem rundy wiosennej zaczął prezentować się znacznie lepiej, zdobywając bramki oraz asystując przy golach kolegów z drużyny. Stał się ważnym ogniwem w układance trenera Mikela Artety, a po jego zniżkowej dyspozycji nie było już śladu. Co sprawiło, że w końcu się przebudził i zaczął grać na miarę talentu?

– Momentem przełomowym okazał się okres przygotowawczy w Dubaju przed rundą wiosenną. Zaczął grać jako „fałszywa dziewiątka”. W połączeniu z zaadoptowaniem się do rytmu drużyny i coraz lepszymi występami pomogło mu to odbudować się psychicznie, a to – jak wiadomo – jest fundamentem sukcesu. Moim zdaniem bardzo się rozwinął. To piłkarz, który od przełomu stycznia i lutego nie miewa słabych występów. Wcześniej było różnie – uważa Targowski.

– Mikel Arteta odrywa kluczową rolę w przypadku Kaia Havertza. Niejeden trener skreśliłby go albo zaczął szukać nowego zawodnika. Arteta uparł się na jego budowanie i ostatecznie znalazł na niego formułę – dodaje ekspert.

Wpasowanie się Kaia Havertza w drużynę Kanonierów poskutkowało świetną drugą połową sezonu w jego wykonaniu. Dziewięć bramek i sześć asyst – to bilans 24–letniego zawodnika w Premier League od połowy lutego. Dla porównania: na przestrzeni sezonu 23/24 w angielskiej ekstraklasie strzelił trzynaście goli oraz zanotował siedem asyst.

Choć finalnie nie udało mu się zdobyć upragnionego mistrzostwa Anglii z Arsenalem, to przez kilka ostatnich miesięcy miał znaczący wkład w boiskowe sukcesy zespołu. Formę piłkarza docenił selekcjoner reprezentacji Niemiec, który zdecydował się powołać go na zbliżające się EURO.

Reprezentacja

Wciąż nie wiadomo, jaką rolę Havertz będzie odgrywał w kadrze podczas mistrzostw Europy. Za kreację gry Die Mannschaft odpowiadają Jamal Musiala oraz Florian Wirtz. Natomiast na pozycji najbardziej wysuniętego zawodnika dobrze odnajduje się Niclas Fuellkrug. Trener Julian Nagelsmann testuje różne warianty taktyczne. Nawet nieco szalone. W trakcie jednego ze zgrupowań wystawił Havertza na lewej obronie, co wywołało w mediach duże poruszenie.

O reakcję na ten eksperyment zapytaliśmy eksperta Adama Targowskiego.

– Nie zdziwiło mnie to. Wiem, że to brzmi kuriozalnie, ale Havertz ma niesamowitą zdolność adaptacji do różnych boiskowych rozwiązań. To jakościowo bardzo dobry zawodnik. W formie rozwiązania awaryjnego na lewej obronie – scenariusz absolutnie do wyobrażenia. Moim zdaniem to nie jest jednak opcja na dłużej, bo docelowo to piłkarz, który powinien grać w linii ofensywnej – podsumowuje Adam Targowski.

Nadciąga konkurencja?

Po zakończeniu EURO przyjdzie pora na powrót do klubowych rozgrywek. Rozpoczną się przedsezonowe przygotowania, a wraz z nimi zespoły będą wypatrywać potencjalnych wzmocnień na rynku. Głośno mówi się, że głównym celem transferowym właścicieli Arsenalu na najbliższe okienko jest sprowadzenie napastnika z prawdziwego zdarzenia. Na liście życzeń Kanonierów mają znajdować się m.in. Benjamin Sesko z RB Lipsk czy Alexander Isak z Newcastle. Jeśli faktycznie londyński zarząd zdecyduje się sprowadzić typowego snajpera, to wówczas pojawi się pytanie, jak wpłynie to na pozycję Kaia Havertza w drużynie.

– W mojej opinii Kai Havertz jest najbardziej produktywny jako „fałszywa dziewiątka”, piłkarz pracujący na styku linii pomocy i ataku. Może być również przesuwany bliżej linii bocznej. Sprowadzenie napastnika dałoby nowe rozwiązania samemu Artecie, ale nie sądzę, że Hiszpan postawi na dwóch napastników grających ze sobą w linii – Arsenal jest za bardzo uzależniony od siły swoich skrzydeł – przekonuje ekspert Viaplay oraz prowadzący kanału „Piłkarzyki”.

Przyszłość

Niezależnie od tego, czy Arsenal zakontraktuje latem napastnika, to wydaje się, że ich kibice mogą być pewni pozostania Kaia Havertza na stadionie Emirates. Solidna runda wiosenna, przez którą zjednał sobie fanów, to prognostyk dający nadzieję na udany sezon 2024/25 w wykonaniu Niemca. Z całą pewnością strateg Mikel Arteta znajdzie dla niego odpowiednie miejsce w drużynie, jeśli transfer nowego snajpera dojdzie do skutku. Futbol totalny, do jakiego przyzwyczaili Kanonierzy, jest wprost stworzony dla takich piłkarzy jak Kai Havertz, którzy nie mają problemu z boiskową elastycznością.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

NBA: To koniec ery! Legenda kończy po 37 latach
Wszyscy kochają Bobana. NBA będzie tęsknić za swoim łagodnym olbrzymem
Zapadła decyzja w sprawie Radosława Piesiewicza! Wielkie zmiany na horyzoncie
NBA: Mistrz z Boston Celtics zaatakowany. Zrobiło się gorąco! [WIDEO]
Marcin Gortat znów zwrócił uwagę internautów. “Drugi zerwany Achilles”
NBA: Długo na to czekał. Wreszcie podpisał kontrakt
NBA: Gwiazda na radarze Warriors. Będzie wielki transfer?
Bezrobotni w NBA. Najciekawsze nazwiska na liście wolnych zawodników
NBA: 21-latek rozważa koniec kariery. “Przygotowują się na jego odejście”
Jest jedynym takim graczem w NBA. Dlaczego nadal nie podpisał kontraktu?