HomePiłka nożnaStrażak na okresie próbnym. Bruno Baltazar ma uratować Radomiaka. Kim jest?

Strażak na okresie próbnym. Bruno Baltazar ma uratować Radomiaka. Kim jest?

Źródło: Własne

Aktualizacja:

Ściąganie do klubu strażaka, który ma uratować drużynę przed spadkiem, to w piłce nic nowego. Ale ściąganie strażaka na jeden mecz to już rzadkość. Na taki manewr zdecydowali się działacze Radomiaka Radom, którzy zatrudnili Bruno Baltazara.

Bruno Baltazar

Bruno Baltazar. Fot. Alamy

MIŁE ZŁEGO POCZĄTKI

Zamieszanie z trenerami w Radomiaku trwa właściwie od początku sezonu. Jeszcze 12 miesięcy temu wydawało się, że zespół czeka stabilizacja pod okiem Constantina Galki. Rumun przejął drużynę na kilka kolejek przed końcem sezonu 2022/23, wygrał trzy mecze, dwa zremisował, jeden przegrał. Poza tym spore wrażenie wywoływało również jego zawodowe CV i podejście do pracy – w klubie można było wyczuć, że liznął poważnej piłki, bo w końcu odznaczał się profesjonalizmem, wysoką jakością działań, zarażał zachodnimi standardami. Relacje na linii szkoleniowiec – drużyna zaczęły się jednak psuć już w lecie, gdy po raz pierwszy pojawiło się zainteresowanie 52-latkiem ze strony arabskich klubów. Stosunki psuły się z tygodnia na tydzień i w końcu wraz z początkiem grudnia Galcę zastąpił Maciej Kędziorek. W Radomiu po cichu liczyli na zbudowanie młodego trenera i jego „success story”. Byłemu asystentowi Macieja Skorży i Marka Papszuna wiele osób w środowisku wystawiało pozytywne referencje, a i on od samego początku plusował – w debiucie wygrał 3:0 z Widzewem w Łodzi, potem zremisował 1:1 z Górnikiem Zabrze i po niezwykle emocjonującym spotkaniu 2:2 z Lechem Poznań.

Ten rok kalendarzowy rozpoczął się jednak w najgorszy z możliwych sposobów. Najpierw Radomiak przyjął sześć goli od Cracovii, a potem cztery od Pogoni Szczecin. Mimo tak fatalnego i jednak nieco pechowego z perspektywy trenera startu (w obu spotkaniach „Zieloni” przez większą część czasu grali w osłabieniu), Kędziorek zdołał dźwignąć zespół. Seria lepszych wyników pozwoliła złapać oddech, a kiedy na początku kwietnia jego piłkarze pokonali 2:1 Raków Częstochowa, przewaga nad strefą spadkową wzrosła do dziewięciu punktów. Tak duży margines błędu pozwalał wierzyć w to, że na finiszu rozgrywek nie trzeba będzie martwić się o utrzymanie, a przy tym uda się wyrobić limit minut dla młodzieżowców i pokazać, że za wynikami może pójść również pomysł na zespół i nieco atrakcyjniejszy styl gry.

ZANIEDBANE NAWET STAŁE FRAGMENTY GRY

Radomiak wpadł jednak w spiralę nieszczęść, przegrywając aż pięć z sześciu spotkań i w dużej mierze zawdzięczając jedyne zwycięstwo z Legią czerwonej kartce Bartosza Kapustki już w 6. minucie spotkania. Bolesne były porażki z każdym kolejnym rywalem – z ŁKS-em 2:3 (bo to drużyna ze strefy spadkowej), z Koroną 0:4 (bo to drużyna ze strefy spadkowej i odwieczny rywal), z Zagłębiem 3:4 (bo to wówczas bezpośredni sąsiad w tabeli), 0:2 z Ruchem (bo to drużyna ze strefy spadkowej i do utrzymania wystarczyło zapunktować) oraz 0:2 ze Śląskiem (rywal z wysokiej półki, ale porażka niepodlegająca dyskusji). Na przestrzeni kilku miesięcy trudno było więc wskazać punkty zaczepienia dla trenera Kędziorka. Wyniki były kiepskie, o stylu gry trudno powiedzieć cokolwiek dobrego, a sam szkoleniowiec blado wypadł na swoim koronnym przecież poletku. Przychodził do klubu z łatką specjalisty od stałych fragmentów gry, a jego zespół w 17 meczach stracił w ten sposób 8 goli – a jeśli doliczymy rzuty karne to aż 10. Bywały zresztą bramki stracone nawet po ofensywnych rzutach rożnych, które kończyły się kontratakami rywali (jak z Koroną czy Zagłębiem).

Jakkolwiek więc to rzadkie w piłce i pewnie wpisujące się w uniwersum Ekstraklasy, klub postanowił zmienić szkoleniowca przed ostatnią kolejką. Już kilkanaście godzin po porażce zakomunikowano rozstanie z Kędziorkiem i rozpoczęto poszukiwania śmiałka, który byłby w stanie przejąć zespół na dosłownie miesiąc, utrzymać w lidze, najlepiej zapunktować w ostatniej kolejce z Widzewem i być może zapracować na dłuższą umowę. W klubie rozważano opcje polskie, ale ani Leszek Ojrzyński, ani Tomasz Kaczmarek czy Maciej Bartoszek nie byli w oczach szefostwa „Zielonych” na tyle kompetentni, by z tego grona wybierać. Ostatecznie postawiono więc na 46-letniego Portugalczyka Bruno Baltazara.

OKRES PRÓBNY

Baltazar w klubie pojawił się już kilka tygodni temu, gdy po raz pierwszy rozważano zwolnienie Kędziorka. Obie strony się poznały, a sam zainteresowany zapewniał, że wnikliwie śledzi losy Radomiaka, zna portugalskich piłkarzy grających w drużynie i ma pomysł na to, jak dźwignąć drużynę z kryzysu. Wówczas jednak – jak dało się usłyszeć – za ówczesnym szkoleniowcem wstawili się piłkarze i ich wiara w wyjście z kryzysu w tamtej konstelacji personalnej okazała się kluczowa. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. W weekend okazało się, że Baltazar jest wciąż chętny, by spróbować się w nowym otoczeniu i dać impuls do poprawy formy. Negocjacje nie były więc długie i już późnym niedzielnym wieczorem pojawił się w Radomiu, by sfinalizować negocjacje i w poniedziałek poprowadzić drużynowy trening.

Sięgnięcie po akurat tę postać nie jest pewnie najbardziej oczywistym ruchem, ale też pochodzący z Lizbony trener ma CV, które pozwala wierzyć, że dysponuje sensownym pojęciem o piłce. Najlepsze lata zawodowej kariery przeżył na Cyprze, gdzie sięgnął po mistrzostwo kraju z APOEL-em Nikozja, przejmując ten zespół właśnie na finiszu rozgrywek. Wcześniej bardzo przyzwoicie radził sobie jako szkoleniowiec AEL-u Limassol. Pracował też w ojczyźnie jako trener Olhanes i Estorilu Praia, był asystentem Sabriego Lamouchiego w Nottingham Forest, trenował Rochester NY oraz Botew Płowdiw – i zwłaszcza w tym bułgarskim klubie mu nie poszło (bilans 3-4-8).

W Radomiu wierzą w to, że trener pochodzący akurat z tego kraju dotrze do rodaków, których w szatni nie brakuje. Poza tym sprawnie posługuje się również językiem angielskim, więc nie będzie miał problemu w dogadywaniu się zresztą zespołu. Jeśli chce jednak zostać w Radomiaku na dłużej, efekty jego pracy muszą pojawić się właściwie od zaraz. Choć po pierwszym treningu zapowiedział, że nie ma zamiaru robić w zespole rewolucji, to jednak na boisku taka rewolucja musi pojawić się już przeciwko Widzewowi – bo choć „Zieloni” są relatywnie daleko od strefy spadkowej, to wciąż nie powinni czuć się bezpieczni.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Przemowa Feio w przerwie meczu z Rakowem. Ujawniono, co mówił [WIDEO]
Mecz Ekstraklasy budzi zainteresowanie policji i prokuratury. Klub wciąż czeka na karę
Nowy rekord w UEFA Youth League! Zdobywca bramki ma ledwie 14 lat
Lech Poznań ze zmianami. Liderzy wybrani
Lech Poznań odrzucił tego trenera. Wszystko przez krytyczną wypowiedź
Blaz Kramer zdradził kiedy wróci do Warszawy. Kibice będą zadowoleni z okoliczności
Oficjalnie: UEFA reaguje. Kara dla polskiego klubu zmniejszona
Luis Enrique nie mógł uwierzyć w to, co zrobił Dembele [ZDJĘCIE]
Robert Lewandowski rozpoczyna pościg. Przed napastnikiem legendarne nazwiska
Real Madryt zmieni trenera już za rok? Legenda faworytem