HomeExtraBorzęcki: Kto zaskoczył, kto rozczarował? „Naj” tego sezonu Bundesligi

Borzęcki: Kto zaskoczył, kto rozczarował? „Naj” tego sezonu Bundesligi

Źródło: Własne

Aktualizacja:

Miniony już sezon Bundesligi był 61. w historii i wiele wydarzeń, obserwowanych przez kibiców w ostatnich miesiącach, zapisze się na stałe w kronikach. Zresztą nie tylko obserwowanych – fani sami bowiem potrafili wysunąć się na pierwszy plan.

Associated Press / Alamy

Największe zaskoczenia

Przerwana 11-letnia dominacja Bayernu Monachium i sezon bez ani jednej porażki – Bayer Leverkusen w oczywisty sposób nasuwa się więc na myśl, gdy rozważamy kandydatów do wygrania w tej kategorii. I oczywiście osiągnięcie piłkarzy Xabiego Alonso jest wybitne, zdumiewające oraz godne podziwu. Trudno jednak byłoby nie docenić przy tym innych ekip, które – biorąc pod uwagę pozycję wyjściową – zaskoczyły może nawet i bardziej. VfB Stuttgart przecież o utrzymanie przed rokiem walczył w barażach z Hamburgerem SV, a w lecie stracił na dodatek kilka ważnych ogniw. Konstantinos Mavropanos przeniósł się do West Hamu, Wataru Endo do Liverpoolu, a Borne Sosa do Ajaksu. Nie przeszkodziło to jednak Sebastianowi Hoenessowi w stworzeniu grającej niezwykle atrakcyjną piłkę drużynie, która efekty wizualne połączyła z osiąganymi wynikami. Zespół z południa Niemiec nie tylko awansował do Ligi Mistrzów, ale też sięgnął po wicemistrzostwo kraju i – jeśli Bayer sięgnie po Puchar Niemiec – będzie miał okazję zmierzyć się w sierpniu w spotkaniu o Superpuchar.

W cieniu pierwszej dwójki pozostaje też beniaminek z Heidenheim. Dla tego zespołu był to debiutancki sezon na poziomie Bundesligi. Niezwykle skromny budżet płacowy, niewielkie możliwości na rynku transferowym – a jednak Frank Schmidt nie tylko utrzymał tę ekipę w elicie, co jeszcze będzie mógł w następnym sezonie powalczyć na arenie międzynarodowej. Podobnie jak w przypadku Stuttgartu, tak i fani Heidenheim muszą jednak trzymać kciuki za Bayer Leverkusen, który potencjalną wygraną z 2-ligowym Kaiserslautern może otworzyć im drzwi do europejskich pucharów.

Największe rozczarowania

Na tak niskiej pozycji w tabeli Bayern nie skończył sezonu od 13 lat, więc już samo to mówi o tym, jak bardzo zdegustowani postawą tej drużyny muszą być kibicem ze stolicy Bawarii. Jeśli jednak przyjmiemy, że po tak fenomenalnej serii i tylu mistrzostwach zdobytych z rzędu, gorszy rok po prostu mógł się przydarzyć, będzie można dzięki zwrócić uwagę również na inne ekipy. Przede wszystkim zawiódł VfL Wolfsburg. „Wilki” nie miały na głowie walki w pucharach, mogły się w pełni skupić na lidze, a dysponowały też wszelkimi narzędziami do tego, by ten sezon był dla nich co najmniej udany. Jedna z mocniejszych personalnie ekip w Bundeslidze, duże możliwości finansowe, trener Niko Kovac będący w czołówce najlepiej zarabiających szkoleniowców – co też definiuje w pewien sposób oczekiwania. A jednak nie tylko tej drużynie nie udało się skończyć rozgrywek w górnej połówce tabeli, co jeszcze przez chwilę byli zagrożeni spadkiem i ostatecznie uzbierali ledwo cztery punkty więcej od Bochum, które będzie musiało grać w barażach.

Równie spektakularnie w ostatnich miesiącach potencjał trwoniła Borussia Moenchengladbach. Wprawdzie w ostatnich latach w klubie dużo się dzieje – zmieniają się trenerzy, dyrektorzy, piłkarze – ale kadrowo to był po prostu zespół, który powinien bez większych problemów dryfować w środku tabeli i nie generować sobie zbyt wielu zmartwień. Ledwie punkt nad strefą spadkową na finiszu wiele mówi jednak o tym, jak w ostatnim czasie „Źrebaki” są zarządzane. I to chyba ostatni sygnał ostrzegawczy, nim wydarzy się tragedia.

Najlepsze transfery

Do mało którego piłkarza w Bayernie Monachium nie można mieć pretensji za ten sezon, ale Harry Kane z pewnością znajduje się w tym gronie. Anglik kosztował oczywiście Bawarczyków bardzo dużo pieniędzy, bo według różnych źródeł aż około 100 milionów euro, ale swoimi występami szybko udowodnił, że warto było po niego sięgnąć. W 45 meczach we wszystkich rozgrywkach strzelił 44 gole i dorzucił do tego 12 asyst, w samej Bundeslidze trafił 36-krotnie w 32 występach (i miał 8 asyst).

Biorąc jednak pod uwagę tabelę końcową, ale też sumę wydaną na konkretnego piłkarza i jego wpływ na zespół, jeszcze mocniej docenić należy Granita Xhakę. On kosztował Bayer Leverkusen 15 milionów, a miał może nawet jeszcze większy wpływ na drużynę. Poza tym że okazał się ogromnym wzmocnieniem na płaszczyźnie piłkarskiej, bardzo dużo dał też zespołowi w sferze mentalnej. U jego boku dojrzało kilku zawodników, był boiskowym przedłużeniem ręki trenerskiej Xabiego Alonso, miał ogromny udział w tym, że do ostatniej kolejki drużyna potrafiła zachować chłodną głowę i utrzymać nerwy na wodzy.

Najgorsze transfery

Tak jak Bawarczycy popisali się przy transferze Kane’a, tak dali plamę przy innych ruchach. Ściągnięty za 50 milionów z Napoli Kim Min-Jae popełnił mnóstwo błędów i generalnie rozczarowywał. Fatalnie wypadło też zimowe pozyskanie Sachy Boeya z Galatasaray za 30 milionów, który miał rozwiązać problemy na prawej stronie bloku defensywnego, a w swoim jedynym spotkaniu w wyjściowej jedenastce tylko ich przysporzył. Potem z kolei złapał kontuzję i do końca sezonu nie zagrał.

W Borussii Dortmund z kolei nie sprawdził się jak dotąd Felix Nmecha, za którego dość nieoczekiwanie zapłacono aż 30 milionów. Kiedy grał, to grał słabo, ale należy też pamiętać, że przez kilka miesięcy leczył kontuzję. Zbiorowo na krytykę ruchów transferowych zasłużył też Union Berlin. Po awansie do Ligi Mistrzów w stolicy Niemiec postanowili zmienić swój pomysł na budowanie zespołu, ściągając kilka większych nazwisk i tworząc kominy płacowe. O mały włos nie skończyło się to tragedią, bo utrzymanie w lidze stołeczni wywalczyli w doliczonym czasie gry ostatniego meczu.

Najbardziej spektakularna akcja

Można by oczywiście w tej kategorii umieścić wiele popisów piłkarzy Bayeru Leverkusen czy Stuttgartu. Ale nikt jednak nie działał z takim rozmachem jak… kibice. Kiedy pod koniec ubiegłego roku pojawiły się spekulacje dotyczące potencjalnego dealu Bundesligi z zagranicznym inwestorem, fani wzięli sprawy w swoje ręce. Przedstawiciele rozgrywek chcieli sprzedać część praw marketingowych i medialnych zewnętrznemu podmiotowi za około miliard euro, co mogłoby pozwolić zainwestować te środki w promocję i rozwój ligi na już. Kibice ze wszystkich stadionów zjednoczyli się w jednak w protestach przeciwko temu pomysłowi. Pełni obaw związanych z tym że mogłoby to otworzyć furtkę dla obcych funduszy chcących odważniej wejść w niemiecki futbol, sparaliżowali wiele spotkań. Przez kilka tygodnie mecze były przerywane, przedłużały się nawet o 20 czy 30 minut. Fani zasypywali bowiem boiska czekoladowymi monetami, owocami i piłeczkami tenisowymi. Bywali nawet bardziej pomysłowi, a koniec końców cel osiągnęli i Bundesliga wycofała się z tej idei.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Manchester United zgarnie gwiazdę? To mogłoby być ogromne wzmocnienie
Kane się nie zatrzymuje! Kolejny hattrick na koncie. Bayern rozbił Augsburg
Wisła dzieli się punktami ze Stalą. Piękny gol Zwolińskiego [WIDEO]
Odmieniony Śląsk remisuje z Jagiellonią! Jezierski z wejściem smoka
“Płuca Barcelony” wracają na dobre. Kibice długo czekali na tę wieść
Neymar zasugerował gdzie trafi? To może być hit
Dwie kontuzje w Śląsku. Klub oficjalnie potwierdził
Zwoliński z cudowną bramką! Ależ się zabawił! [WIDEO]
Amorim zabrał głos przed swoim debiutem! Jasna deklaracja
Guardiola w piątej lidze angielskiej? Kibice dostali słowo