HomePiłka nożnaUrban: D’Artagnan z Moguncji. Niemcy mają nowego „Straßenkickera”

Urban: D’Artagnan z Moguncji. Niemcy mają nowego „Straßenkickera”

Źródło: Własne

Aktualizacja:

Oglądam tyle meczów, że większość z nich przyjmuję beznamiętnie. Patrzę, analizuję, koduje w głowie obserwacje, wyciągam wnioski i przechodzę do następnego. Są jednak takie drużyny i tacy piłkarze, którzy sprawiają, że wybudzam się z marazmu i unoszę brew jak Carlo Ancelotti. Do tego grona zalicza się Brajan Gruda.

Brajan Gruda

Powerpics / Alamy

Brajan Gruda daje radość

Nie chodzi mi nawet o tych najbardziej znanych. Bo to przecież oczywiste, że taki Florian Wirtz zrobi na boisku coś nieoczywistego. Albo że Jamal Musiała może przedryblować 4 czy 5 przeciwników w jednej akcji. Wszyscy to wiedzą. Zresztą – gdy włączasz Bayern czy Bayer, to musisz mieć oczekiwania. A jakie możesz mieć oczekiwania, oglądając takie Mainz?

Od niedawna – równie duże! Przynajmniej w zakresie indywidualnych popisów poszczególnych piłkarzy. Świetny jest Jonathan Burkardt, który potrafi uderzyć tak samo precyzyjnie z obu nóg, duże wrażenie robi pracowitość Jae-sung Lee, szefa w środku pola odgrywa Nadiem Amiri, ale najwięcej radości widzom oglądającym mecze Moguncji daje bez wątpienia 19-letni skrzydłowy Brajan Gruda.

Takich piłkarzy się uwielbia i dla takich chodzi się na stadiony. Kiedy ma piłkę przy nodze, jest jak ten koń z dowcipu o Wielkiej Pardubickiej – nie widzi przeszkód. Nie robi mu różnicy, czy naprzeciw niego staje przykładowy Maier, czy reprezentacyjny Tah. Bierze gałę i jedzie. Znakomicie odnajduje się w tłoku i pod tym względem przypomina nieco Floriana Wirtza. Ma też podobną fizjonomię i do złudzenia podobny balans na nogach.

Pozytywnie bezczelny

W Niemczech dominuje jednak opinia, że to wypisz-wymaluj kopia Francka Ribery’ego. Silne nogi, nisko osadzony środek ciężkości, nieobliczalny drybling i odejście na pierwszych metrach to coś, czym rzeczywiście nawiązuje do fantastycznego francuskiego skrzydłowego. Gruda jest pozytywnie bezczelny, nie boi się żadnego rywala. W ostatnim meczu z Borussią Dortmund poczuł się tak pewnie, że Nico Schlotterbecka nabrał na „elastico”, po czym wypracował gola strzelonego przez Jae-sunga Lee. Fantazji i polotu nie można mu odmówić. Oczywiście, czasami szwankuje jeszcze decyzyjność i Gruda zabiera się za drybling także w momentach, kiedy lepszym rozwiązaniem byłoby podanie. Czasem też głowa się zagrzewa, kiedy trzeba na chłodno wykończyć akcję. No ale nie można wszystkiego wiedzieć i umieć w wieku 19 lat.

Gdzie nauczył się takiego grania? No, można powiedzieć, że na ulicy. Gruda to Straßenkicker z prawdziwego zdarzenia (albo „baller”, jak to kiedyś napisał o nim na swoim Instagramie Thomas Mueller). Urodził się i wychowywał w Spirze nieopodal Mannheim i ma albańskie pochodzenie. Jego ojciec Bujar także był zawodowym piłkarzem. Brajan wspomina, że uczył się dryblingów na osiedlowym placu, grając w otoczeniu znacznie starszych od siebie chłopaków. Był mały i wątły, musiał więc nadrabiać sprytem, by radzić sobie w rywalizacji z twardo i dość bezwzględnie poczynającymi sobie współgraczami.

W wieku 11 lat przeszedł ze Speyer 09 do Karlsruhe, a 3 lata później do profesjonalnej akademii FSV Mainz, słynącej ze świetnej pracy z młodzieżą. Trafił idealnie, bo Mainz, obok Freiburga, to klub, który w największym stopniu promuje piłkarzy własnego chowu i przepustowość między akademią a pierwszym zespołem jest tam relatywnie największa w lidze.

Umiejętności nie z tej ziemi

Pierwsza kolejka bieżącego sezonu, Union Berlin podejmuje FSV Mainz. Gościom nie idzie w tym meczu, więc w 61. minucie rener Bo Svensson wpuszcza na boisko nieopierzonego Grudę, trochę na – znanej nam skądinąd – zasadzie: „Brajan, próbuj!”. W pierwszym kontakcie z piłką młody wpada w pole karne Unionu, mija Diogo Leite, który nie potrafi go zatrzymać inaczej niż faulem w szesnastce.

Ta sytuacja, a także nawet pobieżna analiza statystyk, wiele mówią o jego sposobie gry. Gruda łapie się do TOP10 ligi pod względem kreowania sytuacji strzeleckich na 90 minut gry, udanych dryblingów, progresywnych prowadzeń i wprowadzeń piłki w pole karne przeciwnika. To piłkarz, który odnajdzie się w wielu systemach i strategiach. Przyda się do kontry, ale równie ważny może być w drużynie nastawionej na atak pozycyjny.

U Bo Henriksena ma z przodu praktycznie nieograniczoną swobodę. Duński szkoleniowiec mówi o nim, że to piłkarz, który ma jeszcze trochę do poprawy, jeśli chodzi o bronienie, ale w grze ofensywnej możliwości ma wręcz nie z tej ziemi. Dlatego właśnie zostawia mu w ataku pełną swobodę. Gruda z piłką przy nodze może robić w zasadzie wszystko, co mu akurat wpadnie do głowy. Musi się, co oczywiste, stosować do wytycznych w grze bez piłki. Kiedy się zapomni i odpuści przeciwnika 2 czy 3 razy, Henriksen nie ma skrupułów i sadza go na ławce, jak choćby po meczu z Bayernem. Ale Gruda wyciąga wnioski i robi systematyczne postępy w grze obronnej. Widać to było jak na dłoni w meczu z BVB. Na swobodę w ofensywie musi sobie przecież jakoś zapracować.

Czwarty muszkieter

Poza umiejętnościami stricte piłkarskimi, Gruda imponuje też podejściem do swoich obowiązków i charakterem. Dzień przed arcyważnym meczem z Augsburgiem, kolega z zespołu rozciął mu na treningu twarz korkami. Grudę natychmiast odwieziono do szpitala, gdzie chirurg zszył mu 10-centymetrową ranę na twarzy.

– Widziałem, jak wyglądał po tym wypadku i myślałem, że nie zagra w piłkę przez 10 kolejnych tygodni. Twarz miał całkowicie rozerwaną. A on dzwoni do mnie wieczorem i mówi, że w sobotę chce grać. Wysłał sygnał. Tak właśnie wygląda prawdziwa walka o utrzymanie! – wspominał to zdarzenie Christian Heidel. Dodawał też, że decyzja o wypuszczeniu go na boisko była bardzo ryzykowna, ale lekarze dali ostatecznie zielone światło, pod warunkiem, że Gruda zagra w masce. Zagrał. Przez pierwszych kilka minut. A potem ją wyrzucił, bo mu przeszkadzała.

Gruda jest też dowodem na zmiany, jakie zachodzą w niemieckim systemie szkolenia. W ostatnich latach Niemcy hurtowo produkowali wszechstronnych środkowych pomocników, mieli jednak problemy z tak zwanymi „Tempodribblerami”. Dziś mogą się w tym względzie pochwalić nie tylko Musialą, ale też Wirtzem, Führichem czy właśnie Grudą. Na takich piłkarzy popyt będzie zawsze. Gruda nie jest jeszcze, co oczywiste, na ten samej półce, co ci trzej reprezentacyjni muszkieterowie, ale – utrzymując się w tej konwencji – ma wszelkie dane ku temu, by dołączyć do tego szacownego grona. Jak młody D’Artagnan.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Hetel pozostawił w debiucie dobre wrażenie. On sam czuje niedosyt
Kibice Zagłębia nie spodziewali się tego. “Niektórzy już spisali mnie na straty”
Legia ma się z czego cieszyć. Wypożyczony gracz zrobił furorę
Manchester United zgarnie gwiazdę? To mogłoby być ogromne wzmocnienie
Kane się nie zatrzymuje! Kolejny hattrick na koncie. Bayern rozbił Augsburg
Wisła dzieli się punktami ze Stalą. Piękny gol Zwolińskiego [WIDEO]
Odmieniony Śląsk remisuje z Jagiellonią! Jezierski z wejściem smoka
“Płuca Barcelony” wracają na dobre. Kibice długo czekali na tę wieść
Neymar zasugerował gdzie trafi? To może być hit
Dwie kontuzje w Śląsku. Klub oficjalnie potwierdził