Nowatorskie rozwiązanie
Czym jest open scoring? To podawanie do wiadomości – walczącym zawodnikom, jak i kibicom zgromadzonym na trybunach oraz przed odbiornikami – zapisanej punktacji na kartach sędziowskich po każdej z rund. Rozwiązanie stoi w przeciwieństwie do powszechnie stosowanej praktyki podczas gal MMA. Status quo zakłada utrzymywanie w tajemnicy wyników na kartach punktowych aż do momentu ogłoszenia oficjalnego werdyktu. O przedstawienie zalet oraz wad, wynikających z jawności kart punktowych, zadbali przedstawiciele dwóch największych organizacji MMA w Polsce pod względem czysto sportowym w wywiadzie dla Kanału Sportowego.
– Korzyść jest taka, że gramy w otwarte karty i zawodnicy wiedzą, co muszą zrobić, żeby wygrać w przypadku wyrównanych rund bądź dominacji jednej ze stron. W kwestii minusów – jeśli zawodnik A wygrał rundę pierwszą i drugą, a zawodnik B wygrał rundę trzecią, to każdy już wie, jaki będzie rezultat. Wówczas emocje podczas ogłaszania werdyktu są mniejsze – uważa prezes FEN, Jakub Borowicz.
– Plusem jest to, że fani wiedzą, jaki jest wynik pojedynku na kartach punktowych. Podobnie, jak w piłce nożnej czy koszykówce wynik cały czas jest na ekranie. Drugim pozytywem może być sytuacja, w której zawodnik po dwóch rundach wie, że przegrywa na kartach punktowych i musi skończyć pojedynek przed czasem, bo tylko to zapewni mu zwycięstwo. To może być jednak broń obosieczna – zawodnik, który wie, że wygrał dwie rundy i ma zwycięstwo „w kieszeni”, zaczyna walczyć zachowawczo i wówczas trzecia runda może być mniej efektowna, niż gdyby nie było wiadomo, że na pewno wygra. W przypadku braku open scoringu zawodnik musi mieć z tylu głowy, że nie wiadomo, jak sędziowie wypunktowali daną rundę – przekonuje dyrektor sportowy KSW, Wojsław Rysiewski.
Open scoring na przykładach
Choć jawność kart punktowych to wciąż rzadko spotykany przepis, to na ów rozwiązanie zdecydowało się FEN przy okazji marcowego wydarzenia z numerem 53. W Europie wcześniej open scoring wprowadziła czesko-słowacka organizacja OKTAGON MMA.
– Zacząłem zastanawiać się, czy nam jako kibicom bardziej zależy, abyśmy doświadczali emocji podczas ogłaszania werdyktu, czy w trakcie samego pojedynku. Zadałem sobie pytanie, czy istotą MMA jest zastanawianie się, kto wygrał walkę – tłumaczy prezes FEN.
Podczas gali FEN 54 w najbliższy piątek ponownie zostanie zastosowany open scoring. Jakub Borowicz podkreśla, że organizacja na razie tylko testuje tę koncepcję.
– Nie jestem jednoznacznie przekonany, że open scoring to na pewno dobry pomysł. Od razu powiedziałem, że nie chcę się deklarować, iż zawsze będziemy to robić. Pierwsze wydarzenia, na których zaimplementujemy ten system, pokażą, czy jest on dobry. W Lubinie zdało to egzamin i mam nadzieję, że na FEN 54 w Pile będzie tak samo. Nie deklaruję, że na FEN 55 w Ostródzie zrobimy to znowu, ale nie deklaruję też, że jest to ostatnia gala, podczas której będziemy eksperymentować. Chciałbym znaleźć rozwiązanie najbardziej emocjonujące i widowiskowe.
Czy śladem m.in. FEN oraz OKTAGON MMA podążą inne organizacje? W najbliższej przyszłości takich planów na pewno nie ma krajowy gigant, KSW, który na rynku działa od 20 lat.
– Jako polskie MMA przez wiele lat dążyliśmy do standardów zagranicznych i unifikacji zasad z największymi organizacjami. Bój o prymat w światowym MMA wygrało UFC, względem czego zasady „Unified Rules” ze Stanów Zjednoczonych naturalnie rozprzestrzeniły się po całym świecie. Nie jestem zdania, że KSW powinno wychodzić przed szereg i testować nowe rozwiązania. Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli open scoring stałby się powszechnym rozwiązaniem, to nie widzę problemu, abyśmy zaadoptowali się do tego systemu – oznajmia dyrektor sportowy KSW.
Eksperci nie są zachwyceni open scoringiem
Zasięgnęliśmy też opinii o jawności kart punktowych u innych ekspertów.
– Nie sądzę, żeby powszechnie przyjęto open scoring. To raczej fanaberia danej organizacji, która chce wprowadzić coś nowego – mówi Łukasz Jurkowski, ekspert oraz komentator Polsatu Sport, były zawodnik MMA.
– Jestem sceptycznie nastawiony do open scoringu, ponieważ świadomość punktacji po każdej rundzie moim zdaniem negatywnie wpływa na widowiskowość pojedynku. Często jest tak, że zawodnik, mając potwierdzenie, iż wygrał dwie rundy na kartach punktowych, w trzeciej odsłonie będzie walczył zachowawczo. Wówczas niezależnie od wyniku trzeciej rundy zwycięży walkę. Choć z drugiej strony może to zmobilizować zawodnika, który przegrywa. Każdy kij ma dwa końce. Podawanie do wiadomości kibicom na hali lub przed odbiornikami stanu punktowego po każdej rundzie negatywnie wpływa na element zaskoczenia przy ogłaszaniu werdyktu – dodaje „Juras”.
W podobnym tonie wypowiada się Patryk Prokulski, dziennikarz TVP Sport oraz współprowadzący program „Oktagon” w Kanale Sportowym.
– Dostrzegam pewne wątpliwości związane z open scoringiem. Moją największą obawą jest to, że zawodnik, który wygrał pierwszą oraz drugą rundę, mając świadomość, że zwycięża na kartach punktowych, doprowadzi do „zamulenia” pojedynku – będzie więcej klinczu, więcej trzymania na dystans. Nie ma żadnej zachęty, aby taki zawodnik szukał nokautu czy poddania. Lepiej unikać ryzyka – ocenia Prokulski.
– Znajomość punktacji w przypadku wyrównanych rund może doprowadzić do rozkojarzenia zawodnika, który przegrywa na kartach, a w jego mniemaniu wygrał daną odsłonę. Nie jestem fanem tego rozwiązania – dodaje dziennikarz.
Duch postępu
Open scoring to nie jedyna innowacja, która porusza środowisko MMA. Dyskutuje się też o zaimplementowaniu systemu sztucznej inteligencji, który mógłby zminimalizować margines błędu przy wydawanych decyzjach sędziowskich.
– Potencjał na zmianę, która może być rewolucją, widzę w sztucznej inteligencji. Jeśli komputer będzie punktował walki – według ustalonych kryteriów, które są jednakowe oraz mierzalne – i w cień odejdzie czynnik ludzki, to wtedy moglibyśmy mówić o wyeliminowaniu problemu z błędami sędziowskimi. Jeśli okazałoby się, że AI daje – już na tym etapie – dużo lepsze wyniki, to trzeba byłoby się zastanowić nad tym kierunkiem rozwoju – uważa dyrektor sportowy KSW, Wojsław Rysiewski.
Sztuczną inteligencję wykorzystuje amerykańska organizacja PFL. Podczas transmisji wydarzeń prezentowana jest punktacja wygenerowana przez AI Score na podstawie specjalnego algorytmu. Rozwiązanie zostało wprowadzone po to, aby fani mogli porównać, jak daną walkę punktował nowatorski system, a jak sędziowie, których werdykt jest wiążący.
– Nie mam wątpliwości, że AI nie będzie wyręczało sędziów punktowych. Mam okazję komentować gale PFL i właściciele tej organizacji chwalą się tym, że zaciągnięto algorytm z NFL. Bywały już pojedynki, których wyniki podawane przez sztuczną inteligencję nie zgadzały się z moim odbiorem rundy. Moje odczucia w tych przypadkach były zbieżne z tym, co widzieli sędziowie pod klatką, a AI punktowało zupełnie inaczej. To nie jest coś, co w najbliższych latach zrewolucjonizuje MMA – podsumowuje Patryk Prokulski.
Nastał czas reform?
Na razie nie czeka nas rewolucja w przepisach MMA, ale z pewnością coraz więcej organizacji będzie testować innowacyjne rozwiązania – jak open scoring czy wykorzystanie sztucznej inteligencji. Nam, jako fanom, pozostaje liczyć, że wszelkie nowości sprawią, iż będzie coraz mniej kontrowersji.