Liczyła się tylko narodowość
Tomasz Kaczmarek po rozstaniu z Lechią Gdańsk był jednym z kandydatów do pracy w reprezentacji Polski. Były trener gdańskiego zespołu miał zostać asystentem Fernando Santosa, ale ostatecznie nie został zatrudniony przez PZPN.
39-latek był jednak poważnie przymierzany do współpracy z Portugalczykiem. Polak odbył nawet rozmowy z Cezarym Kuleszą oraz Fernando Santosem, o których opowiedział podczas wywiadu udzielonego dla Jana Mazurka z redakcji Weszlo.com. Co zaskakujące, w kontekście zatrudnienia w drużynie narodowej nic nieznaczące miały być jego kompetencje.
– Odbyłem trzy spotkania. Pierwsze z władzami PZPN-u. Drugie z Santosem. Trzecie z asystentami Santosa. Były szybkie, pozostawało dużo tematów do dopracowania. Nigdy w pełni nie wyklarowało się, jak miałaby wyglądać moja rola w sztabie – kontynuował 39-latek.
– Miałem wrażenie, że prezesowi Kuleszy zależało, żeby mieć w sztabie Polaka, ale wcale nie chodziło mu konkretnie o mnie. Nie miały znaczenia moje kompetencje, mój ewentualny wkład, tylko język i narodowość – zdradził były trener Lechii.
– Oczywiste było dla mnie, że Santos będzie szukał kogoś takiego. W naszej rozmowie nie dało się tego odczuć. Chciał mnie poznać, ale to tyle. Powiedziałem mu wtedy, że chcę być w jego sztabie, ale tylko pod warunkiem, że mnie potrzebuje. Bo jeżeli miałby dogadane z prezesem, że w sztabie ma być Polak, a w rzeczywistości mam być papierowym asystentem, to mnie taki układ nie interesuje. Nie było ani jednego momentu, żeby decyzja była tylko po mojej stronie. Zresztą, po rozmowie z Santosem w mojej głowie powstało dużo znaków zapytania – zakończył 39-latek.
Ostatecznie Tomasz Kaczmarek nie został zatrudniony w reprezentacji Polski i obrał inną ścieżkę kariery. 39-letni trener w kwietniu 2023 roku związał się kontraktem z FC Den Bosch. W Holandii pracował przez rok. W tym czasie ekipę Biało-Niebieskich Smoków poprowadził w 38 spotkaniach, pracę w zespole zakończył ze średnią punktów na mecz na poziomie 0,74.