Aston Villa przerywa złą passę
Ten mecz był szansą dla ekipy Unaia Emery’ego na odkupienie win i przełamanie złej passy trzech porażek z rzędu. Finalnie udało się to zrobić, ale mimo wszystko mogło być lepiej. Zaczęło się od błędu Martineza już w drugiej minucie spotkania, kiedy to po nieudanej interwencji wepchnął piłkę do siatki. Mimo to, gospodarzom udało się szybko wyrównać, bo już w 12. minucie po naprawdę dobrej akcji było 1:1. Liverpool również postanowił szybko odpowiedzieć i trochę ponad 10 minut później bramkę dla gości zdobył Cody Gakpo. W drugiej połowie gospodarze również bardzo szybko przyjęli cios.
W 48. minucie piłkę w siatce umieścił Jarell Quansah, zdobywając bramkę na 3:1. Holender świetnie wykorzystał dośrodkowanie Eliotta z rzutu wolnego i głową pokonał bramkarza. Aston Villa mogła odpowiedzieć już cztery minuty później, gdy piłkę w siatce umieścił Ollie Watkins, ale po analizie VAR okazało się, że był spalony. Gospodarzom udało się złapać kontakt w 85. minucie spotkania za sprawą Jhona Durana, który świetnym strzałem zza pola karnego pokonał Alissona. Kolumbijczyk na tym nie poprzestał i trzy minuty później zadał drugi, szybki cios. Świetnie wykorzystał podanie Diaby’ego i umieścił piłkę w siatce, wyrównując wynik spotkania. W doliczonym czasie również zrobiło się gorąco, bo niewiele zabrakło do tego, żeby Aston Villa otrzymała rzut karny. Zagranie ręką Van Dijka jednak nie było wystarczające i sędzia nie podyktował jedenastki. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 3:3.
Sytuacja w tabeli
Aston Villa tym remisem przybliżyła się do gry w następnej edycji Ligi Mistrzów. The Villans nie są jednak bezpieczni i w przypadku porażki z Crystal Palace w ostatniej kolejce, nie będą mieli gwarancji gry w Lidze Mistrzów. Jeśli Tottenham wygra dwa pozostałe spotkania, a Villa przegra z Palace, to Koguty będą celebrować miejsce w pierwszej czwórce. Liverpool natomiast nie grał już o nic. The Reds odpadli z walki o mistrzostwo, a przewaga nad Aston Villą jest zbyt duża, żeby mogli ją stracić.