The Beatles zagrali swój pierwszy koncert, Martin Luther King otrzymał pokojową nagrodę Nobla, Nelson Mandala trafił do więzienia, w Polsce rządził Władysław Gomułka, a legendarny Lucjan Brychczy był królem strzelców ekstraklasy – tak wyglądał świat, gdy po raz ostatni Bologna grała w europejskiej elicie.
Sezon 1964/65 w Pucharze Europy Włosi zakończyli na I rundzie. Po 60 latach Bologna wraca na salony, bo drużyna Thiago Motty zajmuje trzecie miejsce i już na pewno nie opuści TOP 5, a właśnie tyle klubów zakwalifikuje się do Ligi Mistrzów, która w przyszłym sezonie zostanie rozszerzona do 36 drużyn.
W ostatnich latach Bologna stała się jednak symbolem przeciętności. Była klubem, któremu co prawda nie groził spadek, ale nikt specjalnie w regionie Emilia-Romania nie marzył o europejskich pucharach. Aż w końcu pojawił się trener Thiago Motta, niegdyś świetny piłkarz.
Piękna kariera Thiago Motty
Motta urodził się w Brazylii, zagrał nawet dwa mecze w kadrze Canarinhos u boku m.in. Robinho i Kaki, ale później otrzymał włoski paszport i wystąpił 30 razy w ekipie Squadra Azzurra, sięgając po wicemistrzostwo Europy. Motta zasłużył sobie na powołanie świetną grą w Genoi i Interze Mediolan, z którym sięgnął po Ligę Mistrzów w 2010 roku. Puchar Europy wygrał też cztery lata wcześniej jako piłkarz Barcelony, a w Hiszpanii reprezentował również Atletico Madryt. Najwięcej wygrał jednak z PSG, z którym sięgnął po 19 tytułów, w tym pięć mistrzostw Francji.
W Paryżu przez lata tworzył świetny duet pomocników z Marco Verrattim. Duet, którego celność podań nie spadała poniżej 90 procent. Motta był nietypowym piłkarzem. Korzenie brazylijskie i pobyt w Barcelonie sprawiły, że miał świetną technikę i dobrze czuł się w grze kombinacyjnej, Włochy nauczyły go taktyki, a wszystko dopełniał charakter walczaka. Takiego, któremu czasem niepotrzebnie puszczały nerwy, o czym świadczy 19 czerwonych kartek i ponad 150 żółtych, które obejrzał w trakcie bogatej kariery.
Szalone pomysły Motty
Po zakończeniu kariery piłkarskiej przejął drużynę młodzieżową PSG. Ale nie zrobił tego, bo nie miał pomysłu na życie. Wręcz przeciwnie. Jego głowa była pełna pomysłów, nawet nieco szalonych. Pracując z paryską młodzieżą, próbował formacji 2-7-2 w momencie rozgrywania, w której bramkarz wcielał się w rolę jednego z obrońców i aktywnie brał udział w budowaniu akcji.
– Chcę, żeby moje drużyny utrzymywały się przy piłce. U mnie napastnik jest pierwszym obrońcą, a bramkarz pierwszym napastnikiem. Musimy wysoko atakować i pilnować, by zawodnik przy piłce zawsze miał do wyboru trzy lub cztery opcje do rozegrania – tłumaczył.
Jego pierwszą pracą w seniorskim futbolu była przygoda w Genoi, ale to był klub pogrążony w chaosie, a Motta nie był w stanie wyciągnąć go z kryzysu. Swój kunszt pokazał dopiero w Spezii, z którą utrzymał się w Serie A, choć była murowanym kandydatem do spadku.
Motta w Spezii spotkał Jakuba Kiwiora, którego czasem wystawiał w roli defensywnego pomocnika, ale i lewego wahadłowego. Motta ujrzał w obrońcy coś wyjątkowego, podobnie jak skauci Arsenalu, który wyłożył na stół 20 milionów euro.
We wrześniu 2022 roku Motta przejął Bolonię, którą wcześniej prowadził Filippo Inzaghi czy Sinisza Mihajlović. Jednak klub skakał między 10. a 15. miejscem w lidze. Przyjście Motty wszystko zmieniło. Debiutancki sezon zakończył na 9. pozycji, a teraz – na dwie kolejki przed końcem – zamyka podium. Dla Bolonii to szansa na pierwsze podium od 57 lat.
Motta chce, by jego Bologna długo utrzymywała się przy piłce, a gdy ją straci, to błyskawicznie stara się ją odzyskać. Teoria została przekuta w praktykę. W Serie A tylko Napoli ma wyższe średnie posiadanie piłki. Bologna jest też w czołówce ligi pod względem agresywnego odbioru piłki. Drużynę cechuje w ataku duża wymienność pozycji, czy wręcz apozycyjność. Nawet bramkarz Bolonii potrafi brać czynny udział w rozegraniu.
Większość ataków napędzają skrzydłowi: słynący z kapitalnej lewej nogi Riccardo Orsolini (10 goli i dwie asysty) oraz Alexis Saelemaekers, który wiosną zaczął błyszczeć, co mocno dziwi kibiców Milanu, w którym Belg regularnie zawodził.
Największą gwiazdą Bolonii jest jednak Joshua Zirkzee, który kilka lat temu pełnił rolę zmiennika Roberta Lewandowskiego w Bayernie Monachium. Dziś Holender ma 22 lata i na koncie 11 goli w Serie A. Sześć zdobył prawą nogą, a pięć lewą. Choć mierzy 193 cm, to zachwyca płynnością ruchów, gibkością i wyszkoleniem technicznym.
Zirkzee lubi cofać się w głąb pola, by pomóc przy budowaniu akcji. Tylko czterech piłkarzy Serie A wykreowało więcej okazji strzeleckich. Piąte miejsce zajmuje też w rankingu najskuteczniejszych dryblerów.
Zirkzee strzela gole, kreuje, ale też wspomaga obronę. Wygrywa średnio cztery pojedynki w meczu i odzyskuje średnio cztery piłki. Wiele jednak wskazuje, że Bolonii trudny będzie utrzymać Holendra na przyszły sezon, bo wzbudza duże zainteresowanie.
Polonia w Bolonii
Pewnym punktem Bolonii jest Łukasz Skorupski, który rozegrał już 214 meczów w klubie ze Stadio Renato Dall’Ara. W tym sezonie zachował aż 13 czystych kont, co jest czwartym wynikiem w lidze. Polak traci zaledwie 0.84 gola na mecz, a skuteczność jego interwencji wynosi aż 77,5 proc.
Skorupski pełni też ważną rolę poza boiskiem. Przyjmuje rolę starszego brata dla 19-letniego Kacpra Urbańskiego, który cztery lata temu debiutował w Ekstraklasie, a rok później – jeszcze za kadencji Mihajlovicia – w Bolonii.
Urbański to uniwersalny pomocnik, który wyróżnia się świetną techniką i odważnymi pomysłami. Wciąż brakuje mu liczb (nie strzelił gola i nie zanotował asysty), ale uzbierał już 20 występów (na murawie spędził 820 minut).
– Bardzo dużo zawdzięczam trenerowi. Thiago Motta to prawdziwy lider, który ma szacunek w szatni. Zwraca uwagę na wszystkie detale. To jego siła. Ma różne pomysły na każdy mecz. To niesamowity trener. Daje mi w tym sezonie bardzo dużo minut i cieszę się, że mogę rozwijać się pod jego skrzydłami – powiedział Urbański w programie ”Moc Futbolu”.
Wychowanek Lechii Gdańsk w miniony weekend błysnął na tle Napoli (2:0), notując aż trzy kluczowe podania w pierwszej połowie. Coraz głośniej mówi się o nim w kontekście reprezentacji, choć do tej pory nikt ze sztabu Michała Probierza nie zgłosił się po utalentowanego nastolatka.
– Grałem na takich stadionach jak San Siro i Olimpico, w trudnych meczach. Czuję się gotowy na reprezentację. Ale nawet jeśli nie zostanę powołany to będę robił wszystko, żeby tam się znaleźć w przyszłości – zapowiada Urbański.
Niepewne jutro Bolonii
W nowym sezonie Bologna po raz pierwszy usłyszy hymn Ligi Mistrzów. Niewiadomo jednak, kto konkretnie go wysłucha, bo latem drużynę czekają duże zmiany. Zirkzee i Calafiori pewnie zmienią klub. Niemal na pewno Bolonię opuści także Thiago Motta, który ma już być dogadany z Juventusem. I trudno mu się dziwić. Bologna to nie Bayer Leverkusen, który w przyszłym sezonie wciąż powinien być topowym klubem, więc Xabi Alonso może chcieć się sprawdzić w LM. W Bolonii o powtórzenie sukcesu będzie niezwykle trudno, a szansa na dobry wynik w Europie jest nikła. Ale to nie czas na lament i dywagacje o przyszłości. To czas na świętowanie.
Bolonio, zasłużyłaś na to.
ANTONI PARUTM