Michał Pol: – Jaki będzie dalszy los Szymona Marciniaka, Tomasza Listkiewicza i Adama Kupsika po meczu Real – Bayern?
Rafał Rostkowski: – Pozycja Szymona Marciniaka jest niezagrożona. Jest nadal numerem 1 w FIFA i w UEFA. Jeden mecz, który prowadził znakomicie, a który dopiero w doliczonym czasie mocno się skomplikował z powodu błędów sędziów asystentów, nie może podważać i nie podważa jego doświadczenia, umiejętności ani aktualnej formy. Jedyny błąd, który tak naprawdę sam popełnił w Madrycie, to sytuacja z Nacho i Joshuą Kimmichem tuż przed golem, który ostatecznie dzięki VAR został anulowany. Marciniak nie widział, że Nacho pchnął Kimmicha w twarz. Nie widział tego, bo zawodnik Realu zasłaniał tę sytuację swoim ciałem, Marciniak był za jego plecami i patrzył w innym kierunku: na rozwój akcji po wykonaniu rzutu rożnego. Luka Modrić zagrał do Federico Valverde, w jego kierunku biegł Leroy Sane i to musiał obserwować sędzia główny.
– Czy błędy sędziów asystentów też można jakoś usprawiedliwić merytorycznie?
– Niestety, nie widzę takiej możliwości. Wygląda na to, że obaj mieli słabsze chwile.
– Który błąd był gorszy: ten Adama Kupsika, który podniósł chorągiewkę, gdy nie było spalonego i padła bramka dla Realu, czy ten Tomasza Listkiewicza, który za szybko podniósł chorągiewkę sygnalizując rzekomego spalonego Bayernu?
– Zdecydowanie większy błąd popełnił Adam Kupsik. Powtórki telewizyjne pokazały wyraźnie, że Joselu w momencie podania do niego piłki był sporo za linią piłki, czyli był za linią spalonego. Kupsik miał więcej szczęścia w nieszczęściu, bo jego błąd mógł naprawić VAR. Tomasz Listkiewicz podejmował decyzję w sytuacji bardziej dynamicznej, bardziej stykowej i zdecydowania trudniejszej. Jego błąd był bardziej pechowy, bo spowodował przerwanie akcji, czego VAR już nie mógł naprawić. Gdyby nie pospieszył się z podniesieniem chorągiewki, piłkarze Realu nie stanęliby i być może nie byłoby bramki. A tak piłkarze Bayernu mają na kogo zwalić i więcej mówią o sędziach niż o swoich błędach.
– Czy UEFA wyciągnie jakieś konsekwencje wobec polskich sędziów?
– Żadnej kary typu zawieszenie czy odsunięcie raczej nie będzie, bo to były ich pojedyncze błędy, choć nieszczęśliwie zdarzyły się w tym samym meczu.
– Zespół Marciniaka kandydował do prowadzenia meczu Niemcy – Szkocja na otwarcie Euro 2024. To spotkanie odbędzie się w Monachium. Czy UEFA to uwzględni?
– Z pewnością, ale nie wiemy, z jakim skutkiem. Merytorycznie Marciniak jest zdecydowanie najlepszym kandydatem do prowadzenie tego meczu. Pokazał to zresztą również w Madrycie. Przez ponad 90 minut miał całkowitą kontrolę nad meczem, wydarzeniami, zachowaniem piłkarzy i oficjeli. Biorąc pod uwagę względy czysto sportowe, nie mam żadnych wątpliwości, że to Marciniak powinien prowadzić mecz otwarcia Niemcy – Szkocja. Ale UEFA to organizacja sportowo-biznesowo-polityczna, więc polityka odgrywa czasem dużą lub nawet decydującą rolę. Z pewnością UEFA przygląda się sytuacji, będzie analizować różne jej aspekty i podejmie decyzję, którą uzna za najlepszą dla siebie, dla turnieju, drużyn i samych sędziów.
Ryszard Wójcik: – Już nie jestem najgorszym polskim sędzią, który sędziował na Santiago Bernabeu
– Ryszard Wójcik powiedział nam dzisiaj, że już nie jest najgorszym polskim sędzią w historii, który sędziował na Santiago Bernabeu. Przypomniał swój błąd z 2001 roku, gdy w meczu Real – Leeds United uznał gola Raula strzelonego ręką.
– Pamiętam tamten mecz. Wójcik sędziował bardzo dobrze, podobnie jak teraz Marciniak, tylko – jak to w sędziowaniu – znakomite wrażenie ogólne zepsuła jedna sytuacja.
– Wójcik powiedział, że popełnił jeden kardynalny błąd, i stwierdził, że Marciniak zrobił trzy kardynalne.
– Ująłbym to inaczej: zespół Marciniaka zrobił trzy błędy, trzy w pewnym sensie obciążają go wizerunkowo, natomiast merytorycznie samego Marciniaka można według mnie obwiniać ewentualnie za jeden, ten z faulem Nacho na Kimmichu. Marciniak nie jest cudotwórcą i ze środka boiska nie mógł zweryfikować ani naprawić decyzji sędziów asystentów. To w praktyce byłoby niewykonalne.
– Nie mógł chociaż opóźnić gwizdka po sygnalizacji Listkiewicza?
– Teoretycznie mógł, ale podobne zachowania innych sędziów, czyli de facto ignorowanie sygnalizacji sędziego asystenta, w poprzednich latach czasem nie kończyły się dobrze. Danny Makkelie też kiedyś podjął decyzję jakby uważał, że ze środka boiska lepiej widać, czy był spalony. Zdecydowanie nie wpłynęło to korzystnie na sytuację Holendra. Od tego są sędziowie asystenci, specjalizacja, podział zadań, aby każdy robił, co do niego należy. Od naprawiania błędów ewentualnie jest VAR, o ile to możliwe.
– Niemcy twierdzą, że polscy sędziowie przeprosili za błąd.
– Takie wypowiedzi „przeproszonych” są mniej więcej tak samo wiarygodne jak twierdzenia sędziów, którzy pytani przez dziennikarzy o jakąś kontrowersyjną czy wręcz błędną decyzję, odpowiadają – powiem to wprost – wciskając kit. A to, że obserwator „pochwalił”, a to, że nawet już „napisał w raporcie”, a to, że „takie mamy wytyczne”. To są stare numery. To nic innego jak gra z mediami, próby wykorzystywania prasy do przekazywania treści, które dla sędziów są albo mogą być korzystne, a dla dziennikarzy są trudne albo niemożliwe do zweryfikowania. Skoro jednak brzmią tak atrakcyjnie, to czasem trafiają do publikacji bez weryfikacji. Być może jeden czy drugi piłkarz Bayernu coś usłyszał, ale z doświadczenia wiem, że częściej takie opowieści o „przeprosinach” okazywały się nieprawdziwe albo grubo przesadzone niż zgodne z prawdą. Co innego z Wójcikiem, on sam przyznał, że po meczu w Madrycie poszedł do szatni Leeds United i wszystkich przeprosił za uznanie gola strzelonego ręką.
– Amerykanka Christina Unkel, sędziowska ekspertka CBS Sports, powiedziała, że po błędzie Tomasza Listkiewicza błąd popełnił również Szymon Marciniak, który według niej powinien powiedzieć „Dziękuję, widzę cię, ale poczekam z gwizdkiem na koniec akcji”.
– Teraz łatwo tak powiedzieć, każdy mądry, bo wie, co się wydarzyło później. Natomiast w praktyce, w momencie zerowym, gdyby Marciniak tak zrobił jak sugeruje Christina, a po chwili na boisku wydarzyłoby się coś innego, nieoczekiwanego, to wtedy Marciniak mógłby być krytykowany za ignorowanie sygnalizacji Listkiewicza. Jak choćby Danny Makkelie, o którym mówiłem wcześniej.
– Unkel przewiduje, że Marciniakowi może być teraz trudniej o nominację na najważniejsze mecze na świecie. Czy to prawda?
– Łatwiej teraz raczej nie będzie, ale nie wylewajmy dziecka z kąpielą. Marciniak ma kilkuletnią wspaniałą serię znakomitych występów w meczach o najwyższą stawkę. Każda konfederacja kontynentalna, każdy związek narodowy i każda profesjonalna liga chciałaby mieć takiego sędziego u siebie. FIFA i UEFA doskonale o tym wiedzą, ale… chcą mieć Marciniaka u siebie. Jest potrzebny UEFA, bo jej sytuacja kadrowa z sędziami jest trudna. Polak jest też potrzebny w FIFA. Krytykujący go najgłośniej kierują się emocjami, zwykle klubowymi. Odpowiedzialni za poziom sędziowania wiedzą, że sędziów bezbłędnych nie ma i nie ma sensu nikogo skreślać po jednej wpadce.
– Co dalej z Listkiewiczem i Kupsikiem? Czy możliwe, że UEFA albo sam Marciniak podejmie decyzję o zmianie asystenta albo asystentów na Euro 2024?
– To wiedzą chyba tylko Roberto Rosetti, czyli szef Komisji Sędziowskiej UEFA, i sam Szymon Marciniak. Gdyby składy zespołów sędziowskich miały być zmieniane po każdej błędnej decyzji dotyczącej bramki czy potencjalnej bramki, w zespołach sędziowskich w każdym sezonie mielibyśmy wiele rotacji. W czasie Euro 2012 UEFA zmieniła jednego sędziego asystenta w zespole Howarda Webba, ale dlatego, że popełnił trzy wyraźne błędy w jednym meczu, a nie tylko jeden błąd.
Rozmawiał Michał Pol