„Sędziowie sami sobie zaprzeczają swoimi decyzjami”
Angel Baena z Wisły zagrał piłkę i biegł za nią rozpoczynając szybką akcję ofensywną. Sebastian Bonecki z Zagłębia próbował go zatrzymać, ale błyskawicznie zdał sobie sprawę, że w sposób sportowy już mu się to nie uda. Zamiast ewentualnie złapać rywala za ręką lub za koszulkę, zaatakował jego nogi od tyłu.
W tej akcji ratunkowej nie było mowy o przypadku. Bonecki rzucił się na Baenę i celowo go kopnął w nogę od tyłu. Takie ataki – od tyłu, na nogi, bez zamiaru zagrania piłki i bez szansy zagrania piłki – stwarzają zagrożenie dla bezpieczeństwa piłkarzy, dla ich zdrowia i kariery, i muszą być karane czerwoną kartką. To był brutalny, poważny i rażący faul z użyciem nadmiernej siły.
Angel Baena wkrótce po faulu zszedł z boiska
Sędzia Patryk Gryckiewicz gwizdnął, podyktował rzut wolny, ale Boneckiemu pokazał tylko żółtą kartkę. Sędzia wideo Wojciech Myć najwyraźniej zgodził się z tą decyzją albo stwierdził, że to nie był tak zwany jasny i oczywisty błąd. Być może uznał, że był to „błąd, z którego można się wybronić”, więc „zmiana decyzji nie jest konieczna”. Wkrótce później Baena zszedł z boiska – zastąpił go Michał Żyro.
Takie faule jak ten Boneckiego na Baenie jeszcze do niedawna bardzo często uchodziły piłkarzom płazem albo byli za takie i podobne przewinienia karani tylko kartką żółtą zamiast czerwonej. Dlaczego? Sędziowie gołym okiem często widzą tylko faul, ale nie dostrzegają szczegółów świadczących o powadze faulu. Z tego powodu pokazują tylko żółtą kartkę za tak zwane SPA, czyli za przerwanie akcji korzystnej w sposób niedozwolony.
Faul przypadkowy – kartka czerwona, za celowy – żółta
System VAR daje sędziom dużo większe możliwości – dzięki powtórkom wideo mogą dostrzec to, co na boisku trudno zauważyć gołym okiem. To dlatego sędzia wideo Piotr Lasyk w czasie meczu Legia – Radomiak wezwał do monitora sędziego głównego Jarosława Przybyła i pokazał mu, że Bartosz Kapustka po wybiciu piłki przygniótł swoim tyłkiem nogę rywala w okolicy ścięgna Achillesa, wykręcając ją w stawie skokowym w sposób bardzo niebezpieczny dla zdrowia.
Lasyk i Przybył mieli świadomość, że zdarzenie było w dużym stopniu przypadkowe, ale obaj świetnie wiedzą, że w kontekście obowiązujących „Przepisów gry” intencje czy przypadkowość nie mają żadnego znaczenia. Dlatego ta sytuacja zakończyła się pokazaniem czerwonej kartki dla zawodnika Legii za poważny rażący faul z użyciem nadmiernej siły. A że stało się to przypadkowo – podkreślamy – to nie ma znaczenia dla oceny faulu i jego powagi.
Czy sędziowie Ekstraklasy interesują się Ekstraklasą?
Mecz Legia – Radomiak odbył się w niedzielę. Sędziowie Patryk Gryckiewicz i Wojciech Myć, którzy zostali wyznaczeni do pracy w poniedziałkowym spotkaniu Zagłębie Sosnowiec – Wisła Kraków, mieli sporo czasu, więc powinni obejrzeć warszawski mecz albo przynajmniej powinni obejrzeć klip z faulem Kapustki. To była głośna sytuacja, więc trudno sobie wyobrazić, aby sędziowie szczebla centralnego – ba, sędziowie Ekstraklasy – nie obejrzeli jej niezwłocznie.
Powinny do nich dotrzeć również komentarze i oceny tej sytuacji – czerwona kartka dla Kapustki przez większość ekspertów została uznana za decyzję prawidłową. Skoro więc Gryckiewicz i Myć powinni mieć świadomość, że przypadkowy faul tyłkiem na nogę przeciwnika został ukarany czerwoną kartką, to trudno wytłumaczyć, dlaczego taką samą kartką nie został przez nich ukarany Bonecki, który sfaulował rywala celowo: świadomie się na niego rzucił od tyłu i rozmyślnie wymierzył mu kopniaka od tyłu w nogę sprawiając mu ból i stwarzając zagrożenie dla jego zdrowia.
Gryckiewicz i Myć w temacie sędziowskiej niekonsekwencji
Ten błąd jest podwójnie bulwersujący, ponieważ został popełniony dosłownie jeden dzień po zdarzeniu, które wszyscy sędziowie w Polsce powinni wziąć pod uwagę i poważnie przemyśleć. Tymczasem Gryckiewicz i Myć, dwaj młodzi sędziowie Ekstraklasy, chcąc nie chcąc dali kolejny przykład, jak bardzo sędziowie są ostatnio niekonsekwentni i jak bardzo potrafią sami sobie wzajemnie zaprzeczać swoimi decyzjami. Dzięki nim, czy raczej przez nich, artykuł „Sędziowie sami sobie zaprzeczają swoimi decyzjami” jest jeszcze bardziej aktualny.
Mecz Zagłębie – Wisła zakończyl się wynikiem 1:1.
Rafał Rostkowski