Niezłe tempo do przerwy
Dla drużyny trenera Szulczka spotkanie z Widzewem było kluczowe w kontekście walki o ligowy byt. Ewentualna porażka mogłaby wzbudzić słuszne wątpliwości w pozostanie Warty na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce. Goście z kolei bez większej presji, chcieli powiększyć swój dorobek punktowy i umocnić się w górnej połowie tabeli.
Mecz rozpoczynający się we wczesne, niedzielne popołudnie miało niespodziewany początek. “Zieloni” doskonale potwierdzili swój brak strachu przed bardzo ważnym meczem i zdecydowanie rozpoczęli tą rywalizację. Już po 10 minutach niefortunnie piłkę do własnej bramki skierował Andrejs Ciganiks. Gospodarze nie zamierzali się zatrzymywać i po upływie 120 sekund, znakomity strzał Mateusza Kupczaka zewnętrznym podbiciem, zamienił się w gola na 2:0,
Widzew z każdą kolejną minutą starał się przejmować inicjatywę i robił to konsekwentnie do gwizdka kończącego pierwszą odsłonę gry. Takie podejście się opłaciło, bo w 24. minucie Jordi Sanchez zdobył bramkę kontaktową. Na nieszczęście drużyny z Łodzi, arbiter (słusznie) anulował tego gola, z uwagi na pozycję spaloną Silvy. Goście nie zamierzali się załamywać i na kilka minut przed zakończeniem pierwszej połowy, zdobyli bramkę na 1:2. Doskonałym przeglądem pola popisał się Antoni Klimek, który dośrodkował idealnie na głowę hiszpańskiego napastnika Widzewa. Zatem do przerwy Warta prowadziła, ale łodzianie nie zamierzali wywieszać białej flagi.
Warta coraz bliżej utrzymania
Druga połowa przebiegała tak, jak można było się tego spodziewać. Goście mieli optyczną przewagę, byli stroną dominującą, a z drugiej strony “Zieloni” czekający na okazję do szybkiego ataku. Warta dobrze broniła dostępu do własnej bramki, co sprawiało kłopoty w kreowaniu sytuacji przez Widzew. Sprawiało to wrażenie meczu dość zamkniętego, gdzie tempo w porównaniu do pierwszej odsłony wyraźnie siadło. Było dużo walki w środku pola, zbierania tzw. “drugich piłek”, ale też niedokładności w podaniach na małej przestrzeni.
Łodzianie mieli wyraźny problem z tworzeniem sytuacji i taki obraz oglądaliśmy przez praktycznie całą drugą odsłonę gry. Dlatego też, ostatecznie to Warta dzięki piorunującemu początkowi sięgnęła po arcyważne trzy punkty. Dzięki temu, Warta może z większym spokojem obserwować kontrkandydatów w walce o utrzymanie.
Warta Poznań – Widzew Łódź 2:1 (2-1)
10′ Andrejs Ciganiks (sam.), 12′ Mateusz Kupczak