Nietypowa deklaracja kibica
– Jak jakiś bramkarz zdobędzie bramkę w tej rundzie to idę na piechotę na stadion jego klubu – tak brzmiał wpis, jaki na początku lutego na X/Twitterze opublikował Jan Jurek, opisujący się jako “Fanatyk Ekstraklasy”. Wówczas z pewnością nie spodziewał się, że niespełna kilka tygodni później przyjdzie mu zrealizować tę obietnicę.
1 kwietnia Gabriel Kobylak, bramkarz Radomiaka Radom zapewnił swojej drużynie jeden punkt w starciu z Puszczą Niepołomice (1:1), trafiając do siatki po wykopaniu piłki z około 80 metrów. Wnikliwi internauci pamiętali wpis kibica i przypomnieli mu o “challengu”. Ten nie zamierzał się z niego wypisywać.
– To była raczej deklaracja niż zakład, bo nie miałem nic do wygrania w razie braku gola. To był żart pod postem. Nie spodziewałem się, że dwa lata po ostatniej bramce padnie kolejny gol i to z 80 metrów – opowiada w rozmowie z Kanałem Sportowym bohater wpisu, który odbił się w sieci dużym echem.
Piękne zwieńczenie ponad 100-kilometrowej trasy
Wyzwanie nie było łatwe – Janek startował z Sandomierza i zgodnie z obietnicą, obrał kierunek na Radom. Do pokonania miał zatem 107 kilometrów, ale dystans go nie zniechęcił. Wręcz przeciwnie – uznał, że skoro akcja zyskała taki rozgłos, to postanowi dodatkowo przyczynić się do pomocy choremu dziecku (zbiórka cały czas trwa – link TUTAJ).
– Myśl o połączeniu mojej drogi z akcją charytatywną pojawiła się od razu gdy zobaczyłem, że ludziom się to spodobało i zdobyło to taki zasięg. Wtedy już wiedziałem, że jak dołączę do tego akcje charytatywną, to też dostanę dodatkowej motywacji – opowiada nam Jurek. Wspomniana motywacja była mu potrzebna m.in. po około 45 kilometrach trasy. – Trzy dni przed wyjściem mieliśmy także problem z noclegiem w Ostrowcu Świętokrzyskim, ale dzięki Restauracji Bolek i Lolek w Radomiu udało się wszystko dopiąć. Chciałbym podziękować za to całej Restauracji – mówi.
Cała akcja zakończyła się sukcesem. Jurek dotarł na miejsce, a poza aspektem sportowo-charytatywnym, zaliczył także niezwykle ciekawą wycieczkę krajoznawczą. – Trasa była bardzo ciekawa i różnorodna, najlepsza trasa była z Ostrowca do Iłży. Połowa drogi do Iłży to był piękny las, w którym miałem również największy kryzys i miałem ochotę położyć się ze zmęczenia wśród drzew – opowiada.
Pokonał ponad 100 kilometrów pieszo, przyczynił się do zbiórki na chorego Krzysia (na ten moment stan zbiórki wynosi 14,8 tys. zł), a na koniec obejrzał mecz Radomiaka z Zagłębiem Lubin z wysokości trybun i zrobił sobie zdjęcie z Gabrielem Kobylakiem. Tak powinna wyglądać każda tego typu akcja – od początkowo żartobliwej, ale koniec końców poważnej deklaracji, po spełnienie obietnicy i pomoc potrzebującym. Redakcja Kanału Sportowego ogromnie gratuluje Jankowi!