Fulham nie umiał postawić się Liverpoolowi
Mecz z Fulham miał być tym, który pomoże “The Reds” wrócić do dobrej formy. Przez znaczną część pierwszej połowy nie było jednak widać tej energii, którą chce u swoich piłkarzy widzieć Jurgen Klopp. Jego zawodnicy wyszli na prowadzenie w 32. minucie dzięki bramce Trenta Alexandra-Arnolda. Dochodzący do siebie po kontuzji obrońca popisał się pięknym strzałem z rzutu wolnego. Chwilę później podwyższyć przewagę Liverpoolu mógł Cody Gakpo, lecz strzał Holendra obronił Bernd Leno.
Im mniej czasu zostawało do końca pierwszej połowy, tym bliżej bramki wyrównującej była ekipa z Londynu. Świetną okazję miał Rodrigo Muniz, lecz lecące w kierunku bramki uderzenie wybił Alisson. Piłkarze Marco Silvy nie musieli jednak długo czekać na gola. Tuż przed zejściem do szatni zdezorientowanych obrońców “The Reds” zaskoczył niepilnowany Timothy Castagne.
Po przerwie zobaczyliśmy nieco inny Liverpool. Piłkarze Jurgena Kloppa wzięli się do roboty, co skutkowało bramką, którą w 53. minucie zdobył Ryan Gravenberch. Liverpool chciał jednak dobić rywala. Kilka minut później bramce Fulham zagroził Diogo Jota, lecz na posterunku znów był Leno. Portugalczyk dopiął swego w 72. minucie po podaniu Cody’ego Gakpo. Po tym trafieniu tempo meczu wyraźnie spadło. W samej końcówce Muniz miał jeszcze szansę, po której mogła paść bramka kontaktowa, lecz piłka nie zagroziła bramce strzeżonej przez Alissona.
Dzięki pewnej wygranej Liverpool zrównał się punktami z Arsenalem, który jest obecnie liderem Premier League. Jedni i drudzy muszą teraz czekać na to, co zrobi Manchester City w starciu z Brighton, które odbędzie się w czwartek 25 kwietnia. Po porażkach z Crystal Palace i Atalantą taki mecz był niezwykle potrzebny “The Reds”. Jeśli chodzi o Fulham, drużyna z Craven Cottage obecnie znajduje się na 12. miejscu w ligowej tabeli, i raczej nie ma już szans na europejskie puchary.