Afera w taksówce
Sławomir Peszko w rozmowie z Mateuszem Borkiem w programie Kanału Sportowego pn. “Przesłuchanie”, wielowątkowo opowiedział o swojej przeszłości. Poruszono kilka interesujących tematów, a jednym z nich była słynna afera w taksówce, gdy Peszko był zawodnikiem niemieckiego FC Köln. Imprezowa noc nie skończyła się najlepiej. “Peszkinowi” towarzyszył Marcin Wasilewski oraz Lukas Podolski, ale ten drugi postanowił wrócić do domu wcześniej. Obecny trener Wieczystej Kraków szczegółowo zdradził jak wyglądało całe zajście. Wasilewski i Peszko postanowili udać się z Kolonii do dyskoteki znajdującej się w Düsseldorfie. W międzyczasie nastąpiła zmiana planów i obaj panowie poprosili taksówkarza o powrót do domu. Wtedy wszystko się zaogniło…
– Dobrze znałem już Kolonię, więc doskonale wiedziałem w jaki sposób się jedzie do mojego domu. Praktycznie po zjeździe z autostrady, po minucie powinniśmy być na miejscu. Zaczynałem obserwować naszą trasę, która się zdecydowanie przedłużała. Jechaliśmy obrzeżami, a także przez centrum. Zdenerwowany zapytałem kierowcę gdzie nas wiezie, a następnie uderzyłem w taksometr. Później lekko z “Wasylem” zaczęliśmy przysypiać, a w pewnym momencie samochód się zatrzymał a kierowca uciekł z taksówki, zamykając drzwi. Zostaliśmy podani przez niego na policję. Decyzja była taka, że uciekamy. Gdybym był w normalnej formie to by mnie nie dogonili, a tak to po czterech metrach już byłem skuty – wspomina Sławomir Peszko.
Kolejnym etapem była już rozmowa z policjantami na komendzie i wyjaśnianie sytuacji.
– Nie chciałem się poddać badaniu alkomatem, ponieważ nie prowadziłem auta. Nie była mi ta informacja do niczego potrzebna. Wykonali mi badanie krwi, a w międzyczasie dowiedziałem się, że Marcin Wasilewski już wrócił do domu. Mój agent Andreas Grajewski uruchomił wszystkie kontakty, Lukas Podolski również pomógł mi w tej sprawie. O godzinie siódmej rano zostałem wypuszczony z tej celi bez żadnego raportu – wyznał Peszko, w rozmowie dla Kanału Sportowego.
Po głośnej aferze Sławomir Peszko dostał pozwolenie na dalsze trenowanie z drużyną FC Köln, ale otrzymał karę finansową w wysokości 30 tysięcy euro. Po interwencji Andreasa Grajewskiego, ostatecznie Sławomir Peszko zapłacił mniej. Zaledwie miesiąc później, FC Köln spadło z Bundesligi. “Peszkin” stwierdził, że dolał oliwy do ognia tuż przed tym przykrym faktem.