W zeszłym sezonie Lech Poznań co prawda nie obronił mistrzostwa (był trzeci) i szybko odpadł z Pucharu Polski (już w 1/16 finału), ale za to osiągnął ćwierćfinał Ligi Konferencji Europy, który sprawił, że pojawił się entuzjazm wokół drużyny Johna van den Broma. Szybko jednak zgasł, bo już w sierpniu Spartak Trnawa wyeliminował Kolejorza z eliminacji do LKE.
Teraz wstydliwych wpadek było jednak znacznie więcej. Pogoń Szczecin potrafiła rozbić Lecha 5:0, a mistrz kraju, Raków Częstochowa, 4:0. Ten drugi mecz był już pod wodzą Mariusza Rumaka. Problem w tym, że jego kadencja nie przynosi poprawy.
– Nie ma jednego winowajcy złych wyników. Odpowiedzialność spoczywa na wszystkich, czyli na piłkarzach, trenerach i działaczach klubu. Przyznam jednak, że już samo zatrudnienie Rumaka było dla mnie bardzo dziwnym pomysłem, co zresztą od początku mówiłem. Nie chodziło o to, że zwolnienie van der Broma była przedwczesne, tylko po prostu wybór następcy był dla mnie niezrozumiały. A dziś widzimy, że plan odbudowy Lecha przez Rumaka nie jest zbyt skuteczny – mówi Kanałowi Sportowemu Bartosz Bosacki, który w barwach Lecha rozegrał ponad 300 meczów i zdobył mistrzostwo Polski w sezonie 2009/10.
Bosacki: Lechowi brakuje piłkarskiej złości
Rumak po raz pierwszy prowadził Lecha w latach 2012-14, gdy dotarł z nim do dwóch wicemistrzostw. Później jednak nie zachwycał w Zawiszy Bydgoszcz, Śląsku Wrocław, Bruk-Bet Termalice czy Odrze Opole. Wydawało się, że trener oddalił się od czołówki Ekstraklasy na dobre, a jednak Lech – w grudniu 2023 roku – sensacyjnie znowu sięgnął po Rumaka.
W drugiej kadencji Rumak poprowadził Lecha w 10 meczach, ale wygrał raptem cztery z nich. W dodatku Lech prezentuje niemoc strzelecką, bo za kadencji Rumaka trafił do siatki zaledwie osiem razy. A i defensywa jest krucha, o czym mogliśmy przekonać się w sobotę, gdy Lecha pokonała Puszcza Niepołomice.
– Tu nawet nie chodzi o samą grę i aspekty typowo piłkarskie. Wystarczy obserwować, jak piłkarze Lecha zachowują się podczas meczów. Piłkarz nie podaje ręki trenerowi, gdy schodzi z boiska? To najwięcej mówi o obecnej atmosferze. Brakuje mi też piłkarskiej złości wśród zawodników, którzy stracą piłkę czy zepsują akcję. Jakoś nie wyglądają wówczas na zbytnio zmartwionych. Słowem, siadła atmosfera. Zresztą, pierwsza kadencja trenera Rumaka też kończyła się w złej atmosferze. I tu jest klucz, by poprawić grę Lecha. Przecież ci piłkarze nie zapomnieli nagle, jak się gra w piłkę, prawda? – zastanawia się Bosacki, autor dwóch goli na mundialu w Niemczech.
Jagiellonia prowadzi w tabeli, ale Lech wciąż ją goni
Po kilku miesiącach widać, że pomysł z zatrudnieniem Rumaka nie wypalił. Wystarczy spojrzeć w statystyki. Drużyna oddaje mnie strzałów niż za van den Broma, a także kreuje mniej groźnych akcji, rzadziej utrzymuje się przy piłce, no i mniej biega. Ale pomimo wielu niedoskonałości wciąż może marzyć o mistrzostwie Polski, bo po 28 kolejkach traci raptem cztery punkty do Jagiellonii (52 pkt), lidera z Białegostoku. Warto jednak podkreślić, że Jaga to lider z trzecią najniższą średnią punktów w Europie (ciuła średnio ledwie 1,86 pkt na mecz).
– Nie chcę wskazywać, kto mógłby zastąpić Rumaka, bo atmosfera wokół Lecha robi się gęsta, a ja nie chcę już dokładać do pieca. Takie medialne wypowiedzi na pewno nie pomogą Lechowi. Drużynie potrzebny jest teraz spokój i czas refleksji. Poza tym zostało raptem kilka meczów do końca sezonu, a w obecnych rozgrywkach nikt nie chce zdobyć mistrza. I to jest smutne, że brakuje drużyny, która byłaby w stanie wykorzystać słabość rywali, bo nawet Jagiellonia, która jest dość skuteczna, wciąż nie ma dużej przewagi – podsumował Bosacki.
Najbliższą okazję do rehabilitacji Lech będzie miał 21 kwietnia, gdy zagra w Łodzi z ŁKS-em. To może być ostatni mecz Rumaka na stanowisku trenera.