Brutalność to w Brazylii codzienność
Douglas Luiz to jeden z liderów Aston Villi, która zmierza po awans do Ligi Mistrzów. Brazylijczyk nie miał jednak łatwej drogi do Premier League. O swoich czasach młodości i wychowywaniu się w faweli opowiedział w wywiadzie dla Daily Mail.
– Miałem jechać na trening Vasco da Gama, ale ktoś w faweli został postrzelony w głowę. Przynieśli go do samochodu mojego ojca, była ósma rano. Musiałem wyjść z auta, a mój tata zawiózł go do szpitala. Facet przynajmniej przeżył. Niektóre rzeczy są ważniejsze niż piłka nożna, co? – mocno rozpoczął Douglas Luiz.
– Mam wielu przyjaciół z faweli, spora część z nich poszła w złym kierunku. Nie jestem z tego faktu zadowolony, ale to jest bardzo trudne. Ludzie po prostu nie mają możliwości. Musisz jeść, wyżywić rodzinę, możesz mieć dziecko. Musisz coś robić – zdradził pomocnik Aston Villi.
– W swoim życiu widziałem wszystko. Widziałem ludzi dźganych na moich oczach, a także tych, którzy zostawali postrzeleni. Wiele złych rzeczy. Dobre jest to, że społeczności są tam silne. Jeśli nie masz jedzenia, to Ci pomogą. To jest ta dobra część – kontynuował Brazylijczyk.
– Moją pierwszą wypłatę w Europie oddałem mamie i powiedziałem, żeby kupiła sobie mieszkanie oraz cieszyła się życiem, ponieważ ona dała mi wszystko. To nie sprawia, że zapominamy, skąd pochodzimy. My nigdy nie zapominamy – wyznał Luiz.
Luiz do Europy przyjechał w 2017 roku. Z Vasco da Gama wykupił go Manchester City. Dwa lata później trafił natomiast do Aston Villi, gdzie spisuje się z sezonu na sezon coraz lepiej. Podczas obecnej kampanii Premier League Brazylijczyk jest kluczowym piłkarzem swojej drużyny. Trafiał do siatki dziewięciokrotnie oraz pięć razy zanotował asystę.
The Villans pewnie zmierzają natomiast po miejsce, które gwarantuje udział w Lidze Mistrzów. Podopieczni Unaia Emery’ego zajmują obecnie czwartą lokatę w tabeli z 60 punktami na koncie. Tyle samo oczek zgromadził ich główny rywal w walce o czołową czwórkę, Tottenham.