Robert Dobrzycki to polski przedsiębiorca, który przejął Widzew Łódź, ale klub kompletnie rozczarowuje. Zajmuje dopiero 15. miejsce w Ekstraklasie, a chaos w łódzkim klubie dobrze obrazuje sytuacja z bramkarzami, bo na półmetku sezonu w bramce Widzewa stało już trzech różnych bramkarzy. Dziwną sytuację skomentował Mateusz Borek w poniedziałkowej „Mocy Futbolu”.
– Chylę czoła przed panem Dobrzyckim. Cieszę się, że przyszedł taki człowiek do polskiej piłki i inwestuje pieniądze. Ale czasem aż mi oczy krwawią, bo mi szkoda mi chłopa, że on cały czas wydaje i to jest bez konsekwencji. Patrzę na to co się dzieje w Widzewie z bramkarzami i to jest komedia. Zadaję dziś publicznie pytanie Panu Andrzejowi Wożniakowi, który jest odpowiedzialny za szkolenie bramkarzy w Widzewie, o co chodzi? – zaczął Borek.
– O co chodzi, że pół roku temu Gikiewicz otrzymuje informację, że jest numerem jeden, a po wspólnym błędzie z Żyro w Białymstoku, do bramki wchodzi Maciej Kikolski. Mówimy o chłopaku, który był powoływany do polskiej młodzieżówki i pan Dobrzycki najpierw wyciąga z kieszeni na nowy kontrakt Gikiewicza, a później wyciąga 300 tysięcy euro na Kikolskiego. I następnie wyciąga pieniądze na kontrakt Kikolskiego. Za chwilę trener mówi, oraz Mindaugas Nikolicius (były dyrektor sportowy Widzewa Łódź), że w sumie to jest cały czas za mało. I że ten Kikolski, który ma rywalizować w reprezentacji młodzieżowej z Łubikiem i Abramowiczem, to chyba jednak nie jest nasz poziom i sięgaja po Ilicia. I znowu jest wyjęta bańka euro, i znowu są prowizje, i znowu jest kontrakt. A gość, mówię o Iliciu, gra ta nogami, że Łubik daje mu 14:0 i grają do 15 i Łubik wygrywa kolację. Ilić kompletnie nie potrafi grać nogami. A dziś znowu słyszymy o zainteresowaniu Drągowskim, który nie gra w Grecji. Czyli dziś na jedną pozycję, z którą polski futbol ma najmniejszy problem, Widzew szuka już czwartego czy piątego zawodnika. I łącznie kręci się to wokół możę nawet 10 milionów euro, licząc wszystkie kwoty transferowe i kontrakty. Ja tego nie rozumiem. Kto bierze odpowiedzialność za wybór bramkarza? – irytował się dziennikarz Kanału Sportowego.
Całą dyskusję zobaczycie poniżej:











