Artur Boruc nie stanął w obronie kolegów z zespołu
Artur Boruc był gościem niedzielnego Hejt Parku na antenie Kanału Sportowego. Mówił o swojej relacji z mediami z czasów kariery, wspominał kontakty z Josue, gdy obaj grali w Legii Warszawa, ale nie zabrakło też naprawdę trudnych tematów. Jeden z nich dotyczy tego, co stało się w grudniu 2021 roku.
Czytaj też: Artur Boruc z poruszającym wyznaniem! “Pojawiła się mała depresja”
Legia przegrała wtedy z Wisłą Płock 0:1. Gdy klubowy autokar wracał na Łazienkowską, zaatakowali go rozsierdzeni chuligani. Niektórzy piłkarze stołecznej drużyny zostali pobici. Najmocniej oberwali wtedy napastnik Mahir Emreli i skrzydłowy Luquinhas. Obu kilka tygodni później nie było już w klubie.

„Miałem związane ręce”
Boruc nie zareagował, gdy jego koledzy z drużyny byli okładani. Na antenie Kanału Sportowego odpowiedział, dlaczego nie podjął żadnego działania.
– Nie stanąłem za drużyną, bo tak samo szanuję jednych i drugich. Trochę czułem, że mam związane ręce. Nie wiem, czy jest sens ciągnąć ten temat. Jeszcze powiem za dużo, ktoś będzie mieć do mnie pretensje, a to nikomu nie jest potrzebne – powiedział.
Czytaj też: Boruc startuje z nowym projektem. Olbrzymia dawka wartościowej wiedzy
Więcej w Hejt Parku z Arturem Borucem na antenie Kanału Sportowego!










