Real miał szczęście w pierwszej połowie
Real Madryt ma obecnie duże problemy. Po serii trzech ligowych meczów bez wygranej dalsza przyszłość Xabiego Alonso stanęła pod znakiem zapytania. Wygrana z Deportivo Alaves pozwoliła jednak odetchnąć trenerowi. W środę Królewscy mogli zaś pójść za ciosem. Byli bowiem zdecydowanym faworytem starcia z trzecioligową Talaverą w 1/16 finału Pucharu Króla.
Gospodarze potrafili się bronić przed kolejnymi atakami Realu. Nawet jeśli wicemistrzowie Hiszpanii dochodzili do sytuacji strzeleckich, na posterunku był Jaime. Andrija Łunina postraszył z kolei Marcos Moreno. Przewaga Realu rosła z każdą minutą, lecz wydawało się, że pierwsza połowa może zakończyć się wynikiem 0:0.

Tuż przed zmianą stron doszło jednak do zwrotu akcji. W 40. minucie sędzia uznał, że jeden z piłkarzy Talavery zagrał ręką we własnym polu karnym. Jedenastkę na gola zamienił Kylian Mbappe. Kilka chwil później własnego bramkarza pokonał Manuel Farrando.
Talavera potrafiła się odgryźć
Po zmianie stron zdecydowanie brakowało emocji. Wydawało się, że ozdobą drugiej odsłony meczu była interwencja Jaime po strzale Ardy Gulera z rzutu wolnego. W końcówce spotkania Talavera postanowiła jednak zaatakować. Po asyście Farrando do siatki trafił Nahuel Arroyo.
Choć Kylian Mbappe szybko odpowiedział na to trafienie, piłkarze trzecioligowca nie złożyli broni. W doliczonym czasie gry gola kontaktowego strzelił Gonzalo Di Renzo. Chwilę później Andrij Łunin uratował swój zespół przed utratą kolejnego gola. Real ostatecznie zameldował się w 1/8 finału po wygranej 3:2. Xabi Alonso nie ma jednak zbyt wielu powodów do optymizmu.










