Arka Gdynia wejdzie w rundę rewanżową z nowym trenerem?
Dawid Szwarga rozpalił dyskusję, wyznając na konferencji prasowej, że nie wie, jaka będzie jego najbliższa przyszłość. – Zobaczymy co z moją przyszłością. To jest nasza wspólna decyzja. Jeśli chcemy zrobić postęp, to nie ma innego sposobu, niż inwestować. Każdy obszar trzeba poprawić – jeśli chcemy rywalizować w tabeli, tak jak teraz, z Legią Warszawa, to wszystko jest do poprawy. To są rozmowy, które chcemy prowadzić w zamkniętym gronie. Trudne sprawy czy rozmowy zostawmy za zamkniętymi drzwiami – mówił niedawno 35-letni szkoleniowiec.
– Nie jestem idiotą, każdy klub ma swoje możliwości. Jeśli rywal o utrzymanie otrzymuje 19 mln zł z miasta, a my myślimy, że utrzymamy się wyłącznie pracą sztabu, to tak to nie wygląda. W piłce nożnej najważniejsi są piłkarze, nie sztab, nie trener – kontynuował następnie, otwarcie domagając się większych inwestycji w kadrę zespołu. W podobnym tonie wypowiadał się także dyrektor sportowy Veljko Nikitović, który w Kanale Sportowym zwracał uwagę na skomplikowaną sytuację finansową Arki w porównaniu do reszty stawki ligowej.
Sama Arka Gdynia nie czuje się jednak winna. Jak informuje Szymon Janczyk z Weszło, beniaminek nie czuje, że mógł czymś zawieść dyrektora sportowego czy trenera. Klub, jak podkreśla dziennikarz, ma teraz najszerszy i najdroższy sztab szkoleniowy w historii, jak i najdroższą w utrzymaniu kadrę w historii. Janczyk donosi, że Arka jest nieco zaskoczona przyjęciem takiej narracji i zwracaniem uwagę na jakość kadry, która była układana pod życzenie szkoleniowca.









