Lech Poznań wrócił na dobre tory
Kolejorz tuż przed rozpoczęciem listopadowej przerwy na reprezentacje wpadł w dołek. Wówczas zremisował 2:2 z Motorem Lublin oraz przegrał 2:3 z Rayo Vallecano i 1:3 z Arką Gdynia. Narosły spore wątpliwości wokół poznańskiego zespołu – tym bardziej, że Niels Frederiksen zamiast dokręcać śrubę, postanowił dać piłkarzom sporo wolnego podczas przerwy. Ostatecznie jednak udowodnił, że to on miał rację.

Lech Poznań bowiem od tego czasu w czterech spotkaniach zaliczył bilans trzech zwycięstw (z Radomiakiem Radom, Lausanne i Piastem Gliwice) oraz jednego remisu (bezbramkowego na wyjeździe z Wisłą Płock). W środę Kolejorz wyeliminował właśnie gliwicki zespół, dostając się do ćwierćfinału Pucharu Polski.
Zrobił to w trudnych okolicznościach, bo murawa na stadionie Piasta Gliwice była katastrofalna. Po końcowym gwizdku otwarcie na ten fakt zwracali uwagę piłkarze Lecha. — Robota wykonana, mamy nadzieję, że kontuzje nie będą poważne, na tym boisku nie powinno się grać – napisał na Instagramie Pablo Rodriguez. Zapytany o powody słabej gry Kolejorza w pierwszej połowie, Bartosz Mrozek nie gryzł się w język. — Będę szczery, wystarczy popatrzeć na to boisko, jak ono wygląda – odpowiedział dla TVP Sport.
Urazów w tym starciu doznała dwójka pomocników Lecha Poznań: Filip Jagiełło i Gisli Thordarson. Zawodnicy dogłębne badania powinni przejść w czwartek.










