HomePiłka nożnaDamian Jaroń: „Patrzyłem na piłkarzy Valencii i myślałem – to jakieś roboty”

Damian Jaroń: „Patrzyłem na piłkarzy Valencii i myślałem – to jakieś roboty”

Aktualizacja:

– Parę lat temu Krzysztof Chrobak odstawił mnie na boczny tor. Coś we mnie pękło. Poszedłem do trenera i powiedziałem, że będzie lepiej dla wszystkich, jeśli zostanę przeniesiony na stałe do drużyny rezerw – mówi nam kapitan Pogoni Grodzisk Mazowiecki, Damian Jaroń, w cyklu “Usiądź, zadam ci 20 pytań”.

Damian Jaroń

Damian Jaroń. Fot. RADOSLAW JOZWIAK / CYFRASPORT / NEWSPIX.PL

Marcin Piechota: Najlepszy piłkarz, z którym grałem.

Damian Jaroń: Adrian Mierzejewski, czasy Polonii Warszawa. W duecie z Radkiem Majewskim robił furorę. Ten duet można było oglądać na treningach bez końca. Ciągle ze sobą rywalizowali na zajęciach, lubili się zakładać o piłkarskie sprawy.


Najlepszy piłkarz, przeciwko któremu grałem.

Zaskoczę wielu, ale największe wrażenie zrobił na mnie Rafał Wolsztyński. Pogoń Grodzisk Mazowiecki grała sparing z Widzewem Łódź, przegraliśmy 1:9. Pomyślałem wtedy: kosmos, przepiłkarz. Nie wiem, czy akurat wyszedł mu ten mecz, ale był w nim kapitalny. Krótko grałem w ekstraklasie, ale mogę szczerze powiedzieć, że nawet tam nikt na mnie nie zrobił takiego wrażenia.


Najlepszy trener, z którym pracowałem.

Jacek Zieliński, obecny trener Korony Kielce, u którego jako piłkarz Polonii Warszawa zadebiutowałem w ekstraklasie. Zaimponował mi różnymi rzeczami. Do dziś bardzo dobrze go wspominam.


Najlepsza drużyna, w której kiedykolwiek grałem.

Polonia Warszawa, która zajęła czwarte miejsce w lidze w sezonie 2008/09. Mieliśmy mocną ekipę: Łukasz Trałka, Tomasz Jodłowiec, Adrian Mierzejewski, Radek Majewski, Tomasz Brzyski… Można by długo wymieniać. Ostatni mecz graliśmy z Górnikiem Zabrze, zapewniliśmy sobie wtedy udział w eliminacjach Ligi Europy. Nasz prezes Józef Wojciechowski zorganizował dzień lub dwa później przyjęcie dla piłkarzy w swoim hotelu, które było połączone z pokazem miss Polonia. Pamiętam, jak przyszliśmy, a Wojciechowski pyta: „Gdzie mój bohater Daniel Mąka?”. A Mąka, który przeciwko Górnikowi zdobył zwycięską bramkę, opalał się już wtedy na leżaku w Egipcie (śmiech).


Najlepsza drużyna, przeciwko której grałem.

Gdy byłem piłkarzem Polonii Warszawa w czasach trenera Jose Mari Bakera, to raz zdarzyło nam się zagrać sparing z Valencią. Skończyło się chyba 1:1, ale wynik nic nie mówił o przebiegu spotkania. Siedząc na ławce, myślałem: to są jakieś roboty. Motoryka, przyjęcie piłki – to był inny świat. A biorąc pod uwagę oficjalne mecze, wskazałbym na Legię Warszawa.


Najlepsi kibice, dla których grałem.

Jeśli chodzi o sprawy kibicowskie, to bardzo mile wspominam Polonię Bytom. Doceniam też bardzo to, co dzieje się aktualnie u nas w Grodzisku – mamy fajną grupę, która jeździ na mecze wyjazdowe. Panuje teraz moda na kibicowanie Pogoni, bo wyniki są kosmiczne. Żartuję sobie, że moja żona nienawidzi ze mną wychodzić z domu, bo ciągle mnie ktoś zaczepia, a ja zawsze z każdym chętnie pogadam.


Najlepszy prezes, z którym pracowałem.

Doprowadzenie Pogoni do obecnej sytuacji – w takich warunkach, z takim budżetem – to mega wyczyn, więc warto docenić wkład Marka Finkowskiego. Wspomnę jeszcze o Krzysztofie Dmoszyńskim. Nawet dzwonił do mnie niedawno dwa razy, dwa razy przez pomyłkę (śmiech). Pan Krzysztof stał za moim transferem do Wisły Płock. Był szczery w rozmowach, mieliśmy super kontakt.


Najlepszy stadion, na którym grałem.

Stadion Wisły Kraków. W tym sezonie graliśmy przy 32 tysiącach kibiców. Coś niesamowitego, jakby inna dyscyplina sportu.


Najlepszy występ w karierze.

Mecz w ubiegłym sezonie z Zagłębiem Sosnowiec. Wygraliśmy 6:2, a ja zdobyłem dwie bramki. Wszystko mi wychodziło, nawet podanie krzyżakiem z połowy boiska, po którym mieliśmy świetną okazję do strzelenia gola.


Najgorszy występ w karierze.

Mecz barażowy z Victorią Sulejówek, gdy walczyliśmy o awans do 3. ligi. Zremisowaliśmy u siebie 1:1, a to było za mało, bo pierwszy mecz przegraliśmy 1:2. Cały sezon grasz super i nagle jeden mecz decyduje o tym, że musisz zacząć wszystko od nowa. To był mocny cios w tył głowy. Dla nas piłkarzy i dla klubu, bo Pogoń miała problem ze znalezieniem nowego trenera, nikt nie chciał tu przyjść po tym, co się stało. Zagrałem wtedy bardzo słabo. Oczekiwano, że pociągnę zespół jako czołowy zawodnik, a mi kompletnie nic tego dnia nie wychodziło. Do dziś ten mecz we mnie „siedzi”, mógłbym całe spotkanie odtworzyć z głowy, akcję po akcji… Jedyny plus był taki, że od tego dnia całkiem zmieniłem podejście do piłki i przestałem się przejmować tak bardzo meczami jeszcze przed ich rozpoczęciem.


Największy sukces w karierze.

Debiut w ekstraklasie, grudzień 2008 roku. W 90. minucie meczu Polonii Warszawa z Piastem Gliwice wszedłem za Radka Majewskiego. Zaznaczę jednak, że jeśli mojej obecnej drużynie uda się awansować do ekstraklasy, to wtedy z całą pewnością powiem: to mój największy sukces!


Największa porażka w karierze.

Spadek z 2. do 3. ligi z Pogonią Grodzisk. Wskoczyliśmy do 2. ligi i szybko ją opuściliśmy. Jestem z Grodziska i odczuwam reakcje kibiców. Nie zapomnę tego, jak wyeliminowaliśmy z Pucharu Polski Lechię Gdańsk. Wszedłem do restauracji z kolegą z drużyny, pełna sala, nagle ktoś wstaje i zaczyna bić brawo, a reszta do niego dołącza… Wspaniałe uczucie. A w ubiegłym sezonie sytuacja odwrotna: jesteśmy pierwsi w tabeli, nagle jakieś dwie porażki, a na mieście słyszysz: „Co, powiedzieli wam, żebyście nie awansowali?”. Po spadku do 3. ligi reakcje były oczywiste, a ja musiałem się z nimi zmierzyć.


Najlepszy kumpel wśród piłkarzy.

Kuba Kołaczek, z którym kilka lat graliśmy razem w Pogoni Grodzisk. Spędził w naszym klubie całą karierę i byłby w nim pewnie do tej pory, ale zrobił kurs pilota i zmienił branżę.


Najlepszy kontrakt, jaki wynegocjowałem.

Pierwszy kontrakt w Polonii Warszawa. W tym klubie były abstrakcyjne klauzule w kontraktach młodych piłkarzy. Przykład: wystarczył debiut w pierwszym zespole, aby twoje zarobki wzrosły o około 10 tysięcy złotych. Dla nastolatka to były kosmiczne pieniądze. Generalnie, miałem pecha trafiać na kluby z problemami finansowymi. Do dziś nie odzyskałem pieniędzy za grę w Gorzowie Wielkopolskim. W Motorze Lublin prezes sobie wymyślił, że po spadku przestanie nam płacić. W Polonii Bytom też były problemy, choć akurat ten klub i tak wspominam dobrze.


Największy żartowniś, którego poznałem w piłce.

Radek Majewski. Bardzo pozytywna postać w szatni. Spotkaliśmy się w Polonii Warszawa, gdy ja miałem 18, a on 21 lat. Przezabawny facet, może wtedy trochę dziecinny, ale miał ciętą ripostę.


Największy bajerant, którego poznałem w piłce.

Słowo „bajerant” nie kojarzy się zbyt dobrze, ale gdybym miał go użyć pozytywnie, to wskazałbym na obecnego wiceprezesa Pogoni Grodzisk, Michała Śliwińskiego. Kiedy byliśmy w niższych ligach i próbowaliśmy pozyskać zawodników z większym doświadczeniem, to pan Michał mówił „biorę to na siebie”. Bardzo często te rozmowy przynosiły pozytywny skutek. Nie wciskał kitu, a i tak potrafi kupić każdego.


Osoba, której najwięcej zawdzięczam.

Rodzice. Poświęcali dla mojej kariery wiele, bo to były zupełnie inne czasy niż dziś. Nie było tak, że akademik, 13 boisk do dyspozycji i brak zmartwień. Trzeba było odebrać syna ze szkoły, zawieźć na trening, odebrać z treningu – i tak dzień w dzień. Jeśli chodzi o karierę piłkarską, to postawiłbym na Michała Libicha. Od początku bardzo we mnie wierzył, to ze względu na niego odrzuciłem kiedyś propozycję z Legii Warszawa.


Osoba ze świata piłki, której nigdy nie podam ręki.

Nie ma takiej osoby. Jestem otwartym człowiekiem. Parę lat temu trener Krzysztof Chrobak w Pogoni Grodzisk Mazowiecki odstawił mnie na boczny tor po awansie naszej drużyny do drugiej ligi. Nasz klub szykował się na wyjazd do Puław, a dla mnie nieoczekiwanie zabrakło miejsca w szerokiej kadrze. Coś we mnie pękło. Byłem kapitanem klubu, miałem duży wpływ na awans do drugiej ligi, a tu takie coś… Poszedłem do trenera i powiedziałem, że będzie lepiej dla wszystkich, jeśli zostanę przeniesiony na stałe do drużyny rezerw. Przez miesiąc trenowałem w drugim zespole, wróciłem dopiero po zwolnieniu Chrobaka. Nie jestem jednak pamiętliwy. Spotkaliśmy się z trenerem po pewnym czasie i normalnie rozmawialiśmy.


Klub, od którego nigdy nie przyjąłbym oferty.

Nie ma takiego. Kibicuję Barcelonie, ale myślę, że gdyby Real Madryt przyszedł z ofertą, to bym się poważnie nad nią zastanowił (śmiech).


Dziennikarz sportowy, którego niezmiennie cenię od lat.

Lubię słuchać Dariusza Szpakowskiego. Gdy komentuje mecze, od razu ranga spotkania idzie w górę.


ROZMAWIAŁ: MARCIN PIECHOTA

Ankieta powstała w ramach współpracy Kanału Sportowego z Usiądź, opowiem ci o piłce.

Damian Jaroń to 35-letni pomocnik Pogoni Grodzisk Mazowiecki, który występował w tym klubie na poziomie czwartej, trzeciej, drugiej i pierwszej ligi. W ekstraklasie debiutował w 2008 roku jako piłkarz Polonii Warszawa.

Oshee
Oshee

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Damian Jaroń: „Patrzyłem na piłkarzy Valencii i myślałem – to jakieś roboty”
REGULAMIN DOKONYWANIA ZGŁOSZEŃ DO PROGRAMU: „KS ON TOUR”
Oficjalnie: Wieczysta Kraków ma nowego trenera! Sławomir Peszko komentuje
Mateusz Borek zniesmaczony decyzją Legii ws. ściągnięcia Marka Papszuna
Papszun może objąć Legię. Pomogła w tym… zmiana przepisów przez PZPN
Szwedzi pewni siebie przed barażami. „Wymarzone losowanie”
FIS nie zapomina o Stochu. Piękny gest światowej federacji
Albańczycy zadowoleni z trafienia na Polskę. „Dobre losowanie”
Legia nie będzie miała łatwo o Papszuna. „Źle by było…”
Wielkie wydarzenia już wkrótce na antenie Kanału Sportowego!