Daniel Mikołajewski urodził się w Niemczech, ale jako małe dziecko trafił do Polski, gdzie uczył się futbolu w Jaguarze Gdańsk. Od lat strzela regularnie gole dla młodzieżowych reprezentacji Polski, a teraz zmierza po koronę króla strzelców Primavery, czyli młodzieżowych rozgrywek Serie A.
Antoni Partum: Jak trafiłeś do Włoch?
Daniel Mikołajewski: Jako zawodnik Jaguara Gdańsk regularnie jeździłem na młodzieżowe kadry. Po dwumeczu ze Słowenią, gdzie strzeliłem trzy gole, do mojego agenta zgłosili się skauci Parmy i okazali się najkonkretniejsi.
A kto jeszcze o ciebie zabiegał?
Były poważne rozmowy z Romą, zgłaszały się też Fiorentina i Torino. Z rzymskim klubem temat upadł ze względu na pandemię. Parma była najkonkretniejsza. Początkowo obawiałem się wyjazdu – byłem młody i nie znałem języka. Jednak rodzina i agent, z którym jestem bardzo blisko, namówili mnie, żebym spróbował.
Moje pokolenie wychowało się na mocnej Parmie, gdzie grali Gianluigi Buffon, Lilian Thuram, Juan Sebastián Verón czy Hernán Crespo. A co tobie mówiła Parma? Miałeś jakieś skojarzenia?
Nie za bardzo, ale szybko zacząłem nadrabiać, czytając historię klubu. Gdy trafiłem do Parmy, Buffon akurat kończył tam karierę, więc po cichu liczyłem, że może uda nam się wspólnie potrenować, ale niestety minęliśmy się.
Trenujesz już na co dzień z pierwszym zespołem Parmy?
Przed wypożyczeniem do Zagłębia Lubin trener Fabio Pecchia na stałe wprowadził mnie do pierwszej drużyny i nawet udało mi się trzy razy usiąść na ławce w meczach Serie A. Zeszły sezon spędziłem jednak na wypożyczeniu w Zagłębiu Lubin, przez co straciłem możliwość trenowania z Christianem Chivu, dziś trenerem Interu. Latem 2025 roku wróciłem do Parmy, a trener Carlos Questa kilka tygodni temu włączył mnie do zajęć pierwszego zespołu.
Co dał ci Fabio Pecchia?
Otwarty człowiek, który po treningach potrafił zagadać do zawodników. Bardzo podobało mi się jego podejście – zarówno do piłkarzy, jak i do taktyki. Pełen profesjonalista, który dbał o każdy szczegół. Na treningach było bardzo dużo taktyki, praktycznie codziennie pojawiały się jakieś wątki taktyczne.
A Carlos Questa?
Nie patrzy aż tak bardzo na błędy. Dla niego pomyłki to naturalna sprawa – to dość rzadkie podejście u trenerów. Dzięki temu, gdy popełnisz błąd, szybko o nim zapominasz. Jego filozofia to ofensywny futbol, w którym my mamy mieć piłkę.
Który piłkarz z Parmy zrobił na tobie największe wrażenie?
„Adi” [Adrian Benedyczak] na pewno zrobił na mnie wielkie wrażenie. Nie dość, że jest szybki i dynamiczny, to jeszcze bardzo mocny fizycznie. Po kilku starciach z nim pomyślałem: „O kurde, mocny gość, trudno go przepchnąć”. Jestem mu wdzięczny, że bardzo mi pomagał, szczególnie na początku. Dziś nadal mamy kontakt, choć poza klubem już nie tak częsty – „Adi” ma małe dzieci, więc nie chcę mu zawracać głowy.
Benedyczak to bardziej skrzydłowy czy środkowy napastnik?
Bardziej skrzydłowy, który wchodzi w pojedynki. Lubi ściąć do środka i oddać strzał, albo pobiec wzdłuż linii bocznej i mijać rywali dzięki swojej szybkości.
Kto jeszcze?
Adrian Bernabé – ma magiczną lewą nogę i w środku pola robi świetną robotę. W przeszłości grał w szkółce Barcelony i był w Manchesterze City za czasów Pepa Guardioli. Myślę, że kiedyś może trafić do naprawdę wielkiego klubu. Lubiłem oglądać też Dennisa Mana (dziś w PSV) – szybki, z niezłą lewą nogą, fajnie schodził do środka i lubił strzelać na dalszy słupek. Wyróżniłbym również Ziona Suzukiego – bramkarz z naprawdę dużym potencjałem.
Nie mogę też zapomnieć o Patricku Cutrone, który miał dobre liczby w Milanie i Como – strzelał praktycznie co trzeci mecz. Po treningach czasem gramy w „two touch” w półkolu – trzeba przyjąć piłkę tak, żeby się nie zatrzymała i nie wpadła do szesnastki. W tej popularnej gierce widać, że ma świetną technikę strzału.
Ange-Yoan Bonny to kolejny niezły piłkarz, którego spotkałeś w Parmie. Dziś robi furorę w Interze Mediolan. Jak go wspominasz?
Wiadomo, że był bardzo dobry technicznie, ale przede wszystkim imponowało mi, że zawsze potrafił być w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie. Piłka jakby go szukała w polu karnym. Ma prawdziwy szósty zmysł napastnika i jest bardzo mocny fizycznie.
A jak ty się czułeś na ich tle?
Na początku był ogromny przeskok – wszystko działo się dużo szybciej niż w Polsce. Przyjmujesz piłkę i od razu musisz wiedzieć, co z nią zrobić, bo zaraz są przy tobie przeciwnicy. Z biegiem czasu jednak się zaadaptowałem i już nie odstaję. Czuję się dobrze i mam nadzieję, że niedługo zadebiutuję w Serie A – szczególnie że regularnie strzelam w Primaverze.
Jesteś najlepszym strzelcem włoskich rozgrywek młodzieżowych. Przeanalizowałem jednak królów strzelców poprzednich sezonów i często później nie radzili sobie w seniorskiej piłce. Dlaczego?
To prawda. W zeszłym sezonie królem strzelców Primavery był Giacomo Gabbiani z Cremonese – strzelił aż 28 goli, a teraz gra w Serie C. Słyszałem, że jest drobnej postury (mierzy 169 cm) i miał duże problemy fizyczne w seniorach. Myślę, że właśnie ten ogromny przeskok fizyczny jest główną przeszkodą dla wielu wyróżniających się w Primaverze.
Mówisz o debiucie w Serie A, ale – mówiąc brutalnie – odbiłeś się w zeszłym sezonie od Ekstraklasy. Dlaczego?
To prawda, że nie strzeliłem gola, ale liczyłem, że dostanę więcej szans – rozegrałem niespełna 300 minut. W międzyczasie miałem trzech różnych trenerów, a drużynie nie szło, więc nie chcieli ryzykować, wpuszczając zbyt wielu młodych.
Jakbyś siebie opisał osobie, która cię nigdy nie widziała?
Piłka mnie szuka w polu karnym. Potrafię się tak ustawić, że idealnie spada pod moje nogi. Moim atutem są niezłe strzały, także spoza szesnastki.

A nad czym najbardziej musisz pracować?
Muszę nabrać masy mięśniowej, żeby wszyscy zobaczyli, że naprawdę jestem gotowy do gry z seniorami.

Jak ci się żyje we Włoszech?
Gdzie nie pojedziesz, tam jest pięknie, łatwo się zakochać w tym kraju. Uwielbiam Parmę – jest dość mała, ale ma uroczy klimat. Gdy planuję wycieczkę, wybieram Lerici – małą miejscowość nad morzem, gdzie można popływać łódką w pięknym otoczeniu.
A co cię wkurza we Włoszech?
Lubię, gdy wszystko jest dopięte na ostatni guzik, a tutaj mają mocno luźne podejście do wielu spraw. Jak coś może być zrobione dziś albo jutro – to raczej będzie jutro.
A jak jest z jedzeniem? Możesz sobie pozwolić na pizzę i makarony, czy musisz ściśle pilnować diety?
Makarony są tutaj normą, codziennie jemy je w klubie. Pizzę ewentualnie po meczu. Słodkich bułeczek na śniadanie też nie jem.
Oprócz grania w piłkę, oglądasz dużo futbolu?
Od dziecka jestem fanem Barcelony, wychowałem się na Leo Messim, więc staram się śledzić zwłaszcza piłkę hiszpańską. Oglądam też Serie A i mecze, żeby analizować grę Roberta Lewandowskiego czy Erlinga Haalanda.
Masz inne pasje niż piłka?
Gdy mam 2-3 dni wolnego i jestem w Polsce, uwielbiam wędkować. Nie mam może jakiegoś wielkiego rekordu, ale złowiłem kiedyś szczupaka około 75 cm. W przyszłości chętnie wybrałbym się na tuńczyki albo inne poważniejsze ryby.
Jakie jest twoje największe marzenie?
Grać z reprezentacją Polski na wielkim turnieju, ale najpierw muszę zadebiutować w Serie A. Marzę też o Złotej Piłce.
(gole Mikołajewskiego dla polskich młodzieżówek)

Złota Piłka to bardzo odważna deklaracja. Nie boisz się, że taka wypowiedź kiedyś może się odbić czkawką?
Nie wiem, czy się uda, ale mocno w to wierzę. Naprawdę czuję, że mogę namieszać w poważnej piłce. Najpierw jednak chciałbym zadebiutować w Serie A – mam nadzieję, że do końca roku to się uda, a niedługo potem moje akcje mocno pójdą w górę. Wierzę, że Parma to tylko przystanek w mojej karierze.
Czytaj też w Kanale Sportowym:


![Polska na szczycie! Młodzieżowa kadra jest liderem! [TABELA]](https://daf17zziboaju.cloudfront.net/wp-content/uploads/2025/11/17143301/251010PYK0040-1-390x260.jpg)
![Młodzieżówka znów wygrała! Co za forma drużyny Jerzego Brzęczka [WIDEO]](https://daf17zziboaju.cloudfront.net/wp-content/uploads/2025/11/18184705/Projekt-bez-nazwy-2025-11-18T184649.915-390x260.jpg)







