Kamil Grabara ma wielką szansę
Kamil Grabara to jeden z najbardziej kontrowersyjnych zawodników w Polsce. Jedni widzą w nim przyszłość bramki reprezentacji, inni krytykują go za niewyparzony język. 26-latek w ostatnich latach nauczył się nieco dyplomacji, ale nie można mu odmówić bezkompromisowości, szczerości i odwagi, które mogą stanowić cnoty, lecz w niektórych sytuacjach potrafią narobić niechcianego bałaganu.
Niezależnie od oceny wypowiedzi czy postawy Grabary, nie ulega wątpliwości, iż jest to jeden z głównych kandydatów do zabezpieczenia bramki reprezentacji Polski na lata. Łukasz Skorupski przejął schedę po Wojciechu Szczęsnym, ale golkiper Bologni ma 34 lata. Za kilka sezonów może się okazać, że znów trzeba będzie szukać zawodnika na tę pozycję.
Czytaj też: „Padły strzały”. Grabara atakuje Probierza mówiąc o aferze telefonowej
Prezent od losu
Przy okazji listopadowego zgrupowania reprezentacji Polski Grabara otrzymał niespodziewaną szansą pokazania się w drużynie narodowej w awaryjnej sytuacji. W meczach z Holandią i Maltą między słupkami miał grać Skorupski, ale w meczu ligowym z Napoli (2:0) doznał kontuzji, która uniemożliwiła mu przyjazd na kadrę. Oprócz Grabary, Jan Urban miał do dyspozycji jeszcze Bartłomieja Drągowskiego, Kacpra Tobiasza i dowołanego Mateusza Kochalskiego. W starciu z ekipą Oranje postawił na zawodnika Wolfsburga.
Nie był to może występ, jaki będzie się wspominać latami. Jedni twierdzą, że Grabara mógł się lepiej zachować przy stracie bramki. Inni jednak rozgrzeszają golkipera i wskazują, że de facto nie miał on zbyt wiele pracy w piątkowy wieczór.
Antoni Partum, który przygotował pomeczowe oceny dla reprezentantów Polski, tak opisał grę polskiego bramkarza: “Aż trudno w to uwierzyć, ale w pierwszej połowie był praktycznie bezrobotny. Po zmianie stron za bardzo się to nie zmieniło, ale tuż po przerwie Grabara jednak musiał wyciągać piłkę z siatki. I choć przy samym strzale Depaya nie miał nic do powiedzenia, to wcześniej źle obliczył trajektorię lotu piłki przy dośrodkowaniu. Dostał szansę od losu, że Łukasz Skorupski doznał kontuzji, ale tym meczem specjalnie nie przybliżył się do pierwszego składu”.
Symboliczny moment
Mimo wszystko, to symboliczna chwila, która może za kilka lat być opisywana jako początek drogi Grabary ku wielkiej piłce. 26-latek już od jakiegoś czasu rywalizuje na solidnym europejskim poziomie, nieco ponad rok temu zadebiutował w końcu w lidze z TOP5. Jego potencjał i obecne umiejętności pozwalają jednak wierzyć, że będzie to kolejny polski bramkarz, który wejdzie do grona najlepszych na kontynencie. Ma wszystko, żeby powtórzyć karierę na miarę Wojciecha Szczęsnego.
Obecny golkiper Barcelony namaścił zresztą Grabarę jako swojego następcę w kadrze. Chcąc jednak nawiązać do osiągnięć starszego kolegi po fachu, zawodnik Wolfsburga musi postawić kolejny krok na swojej piłkarskiej drodze. Wydaje się, że nastaje na to odpowiedni moment. Prawdziwa inicjacja w reprezentacji to jeden z jego elementów.
Dosięga sufitu
Wolfsburg robi się powoli za mały dla polskiego bramkarza. Za chwilę minie półtora roku, odkąd Grabara występuje w zespole Wilków. Transfer do Bundesligi niewątpliwie był kamieniem milowym w jego karierze, ale szybko reprezentant udowodnił, że w powodzeniem może w niej grać w lepszym zespole. Takim, który regularnie będzie grał w Europie.
W minionych dziesięciu sezonach tylko trzykrotnie Wilki zdołały awansować do rozgrywek spod egidy UEFA. Ostatni raz w 2021 roku. Obecnie sytuacja na Volkswagen Arena wygląda tak, że klub częściej kończy rozgrywki w dolnej połowie tabeli aniżeli górnej. Nie ma co ferować wyroków na ten sezon, ale skoro po 10. kolejkach zespół zajmuje dopiero 14. pozycję, nie będzie dla nikogo niespodzianką, jeśli znów w najlepszym wypadku zaatakuje środek stawki.
Grabara, jak każdy klasowy piłkarz, chciałby grać w Europie. Tym bardziej, że jako gracz FC Kopenhagi zbierał fantastyczne recenzje. Po jednym ze spotkań w Lidze Mistrzów pochwalił go nawet sam Pep Guardiola. Szkoleniowiec Manchesteru City był pod wrażeniem występu Polaka. Laurka od jednego z najlepszych trenerów na świecie na pewno zostaje w pamięci. Potem, gdy brakuje okazji do zapracowania na kolejne ciepłe słowa, człowiek może poczuć niedosyt.
Wolfsburg nie ma cierpliwości do trenerów
Wolfsburg to piłkarska trampolina. W ostatnich latach klub nie walczył o utrzymanie w Bundeslidze, dzięki czemu zawodnicy mogli zaprezentować swoje umiejętności szerokiej niemieckiej publice. Nie ma się co jednak czarować, że Wilki w perspektywie najbliższych lat staną się jednym z czołowych zespołów ligi. Na tę chwilę dogonienie choćby Stuttgartu, Eintrachtu Frankfurt czy Lipska wydaje się surrealistyczne, nie mówiąć już o Borussii Dortmund lub Bayernie Monachium.
W Wolfsburgu panuje chaos. Obserwując poczynania klubu w ostatnich latach, można odnieść wrażenie, że to on podejmuje decyzje. Od 2020 roku zespół prowadziło w sumie siedmiu różnych szkoleniowców (wliczając też tymczasowego). Szybka matematyka pozwala zauważyć, że Wilki nie mają cierpliwości do trenerów.
W poprzednim sezonie drużyną dowodziło łącznie dwóch sterników (Ralph Hasenhuttl i Daniel Bauer). Rok wcześniej sytuacja się powtórzyła (Niko Kovac i Hasenhuttl). Obecnie wynik może być identyczny. Wilki zaczynały rozgrywki z Paulem Simonisem, który jednak został zwolniony 9 listopada. Tymczasowo zespół przejął Bauer. Wolfsburg nie odpuści jednak okazji do kolejnej zmiany na ławce trenerskiej.
Czytaj też: Kamil Grabara bez trenera! Kolejny trener zwolniony
Udowodnił klasę w Bundeslidze
W poprzednim sezonie Grabara zadebiutował w Bundeslidze. Na “dzień dobry” zanotował sześć czystych kont w całych rozgrywkach (rozegrał 29 spotkań). Ponadto, obronił łącznie 100 strzałów, co daje ponad trzy udane interwencje na mecz. Pod tym względem zajął ex aequo 6. miejsce w niemieckiej ekstraklasie wraz z Oliverem Baumannem z Hoffenheim. W obecnych rozgrywkach Polak ma na koncie już 39 odbitych piłek. To drugi rezultat w stawce.
Gdyby nie parady Grabary, pozycja Wolfsburga w poprzednim sezonie mogłaby być zdecydowanie gorsza. Za ikoniczną interwencję może posłużyć ta z przegranego co prawda 0:1 meczu z Heidenheim. W końcówce spotkania polski bramkarz przeszedł samego siebie, broniąc uderzenie z woleja napastnika Marvina Pieringera z kilkunastu metrów.
Golkiper Wilków ostatnio pokazał również, że potrafi zwycięsko wychodzić z rzutów karnych. W październikowym spotkaniu z Hamburgerem SV Grabary z “wapna” nie był w stanie pokonać Ransford Konigsdorffer. Polak popisał się kapitalną paradą. To już jego druga obroniona jedenastka w Bundeslidze. W zeszłych rozgrywkach odbił strzał Enzo Millota ze Stuttgartu. Francuz zdołał jednak dobić futbolówkę do siatki.
***
Kamil Grabara to przyszłość polskiej piłki. Bramkarz Wolfsburga ma 26 lat, ale dla bramkarzy to młody wiek. Przy dobrym zdrowiu będzie mógł grać jeszcze dekadę czy nawet dłużej. Dysponuje odpowiednimi umiejętnościami i charakterem, żeby po Robercie Lewandowskim, Wojciechu Szczęsnym czy Piotrze Zielińskim stać się kolejnym Polakiem, który będzie grał na chwałę wielkiego europejskiego klubu. W barwach Wilków tylko potwierdził, że jest gotowy na następny krok w karierze. Ostatnio pytało o niego m.in. Napoli. Oczekiwanie na jego transfer do lepszej ekipy to kwestia czasu. Na razie kibicom pozostaje delektować się postępem, jaki od kilku lat notuje Grabara.
Czytaj też: Włoski gigant złożył ofertę za Kamila Grabarę. Mateusz Borek ujawnia!










![Malta – Polska. Gdzie i kiedy oglądać mecz? [TRANSMISJA]](https://daf17zziboaju.cloudfront.net/wp-content/uploads/2025/11/14221925/251114JAC004-1-390x260.jpg)