Ryoya Morishita niespodziewanie odszedł z Legii!
Ryoya Morishita trafił do Legii w styczniu 2024 roku na wypożyczenie z klubu Nagoya Grampus. Po rocznym wypożyczeniu stołeczny klub zdecydował się wykupić Japończyka. W zeszłym sezonie Morishita był jednym z liderów drużyny. Strzelił czternaście goli i zanotował tyle samo asyst, będąc kluczową postacią w dotarciu do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy i zdobyciu Pucharu Polski. Latem nieoczekiwanie doszło do sprzedaży pomocnika. Przeniósł się on do angielskiego Blackburn. Legia sporo na nim zarobiła.
Ciekawe były kulisy odejścia Japończyka do Anglii. Ujawnił je jakiś czas temu trener Blackburn Valerien Ismael. Francuz ujawnił, że w zeszłym roku pojawiła się możliwość objęcia drużyny Legionistów. Zajrzał więc w skład i ocenił piłkarzy, żeby przygotować się do ewentualnej nowej roli. Ostatecznie w Legii nie wylądował, ale nazwisko Morishity zapadło mu w pamięć. Gdy pod koniec lutego bieżącego roku zaczął pracę w Blackburn Rovers, temat Japończyka powrócił. – Miałem wszystkie dane i od razu zobaczyłem, że jeden z zawodników był w stanie wykonać taką pracę, o jaką prosiłem. Kiedy przyszedłem do Blackburn, zaczęliśmy pracować nad personaliami. Wiedzieliśmy, że potrzebujemy skrzydłowego. Legia zakomunikowała, że Morishita może być dostępny, ale po meczach w europejskich pucharach. Chciałem zaryzykować i zaczekać na niego. Znam go i wiedziałem, że będziemy mieli z niego pożytek. Cieszę się, że teraz widzę efekty tej decyzji – wyjawił trener.

Tak Morishita radzi sobie w Anglii
Blackrun Rovers to klub występujący w Championship. Aktualnie zespół ma na koncie 16 punktów i zajmuje 19. miejsce na zapleczu ligi angielskiej. Zespół Japończyka ma aktualnie tylko sześć punktów przewagi nad strefą spadkową (czyli miejscami od 22. do 24.).

A jak radzi sobie sam Morishita? Zadebiutował w nowym klubie 30 sierpnia, a więc kilka dni po transferze. Otrzymał 13 minut w meczu z Norwich. Po wrześniowej przerwie na kadrę wskoczył do podstawowego składu i już w swoim drugim występie w nowym klubie strzelił gola! Miało to miejsce w meczu z Watford.
W kolejnych meczach grał regularnie, w podstawowym składzie, ale nie dawał liczb. W pierwszym meczu po październikowej przerwie na kadrze nie zagrał. W ostatnich dniach znów jednak poprawił swoje statystyki. Przed tygodniem w starciu z Bristol City zanotował piękną asystę. Łącznie Morishita zagrał 10 spotkań w Anglii, zdobył bramkę i zanotował asystę.
Legia w kryzysie. Przydałby się jej Morishita
Choć liczby Japończyka w Anglii może nie są oszałamiające, to z pewnością przydałby się on dziś Legii Warszawa. Legii, która pogrążona jest w kryzysie sportowym, wizerunkowym i organizacyjnym. Do tego gra na dwóch frontach. Ciężko nie oprzeć się wrażeniu, że Japończyk byłby mocnym wzmocnieniem składu i jednym z liderów. Zwłaszcza teraz, kiedy inni zawodzą.










