Banaszak ma już siedem goli
Spadek z Ekstraklasy rzecz jasna mocno odbił się na finansach Śląska Wrocław. Trzeba było uszczuplić drabinkę płacową i zmienić politykę transferową. Wojskowi przeczesywali rynek krajowy w poszukiwaniu doświadczonych i jakościowych zawodników, którzy mogliby z marszu pomóc w walce o powrót do elity. Kimś takim bez wątpienia jest Przemysław Banaszak, który zaliczył kapitalny poprzedni sezon w barwach Górnika Łęczna.

Wraz z końcem czerwca 28-latkowi wygasał kontrakt z klubem, więc jego przedstawiciele rozmawiali z zainteresowanymi zespołami. Celem zawodnika było dołączenie do jednego z klubów Ekstraklasy i tu zainteresowany był beniaminek, czyli Termalica Bruk-Bet Nieciecza. Ostatecznie jednak rozmowy z ekipą Marcina Brosza się nie powiodły, a Banaszak uznał, że Śląsk Wrocław jest klubem dla którego może pozostać na zapleczu Ekstraklasy.
— Moim celem indywidualnym po ostatnim sezonie było znalezienie klubu w Ekstraklasie. Już w okienku zimowym miałem zapytania z klubów pierwszoligowych, ale nie chciałem zamieniać Górnika Łęczna na inny zespół w tej samej lidze – mówił Przemysław Banaszak w rozmowie z Kamilem Warzochą.
— W międzyczasie rozmawialiśmy też z innymi klubami, ponieważ nie tylko Śląsk i Bruk-Bet widziały mnie w swojej drużynie. Było zainteresowanie ze strony klubów z I ligi, ale gdzieś tam odstawialiśmy na bok te oferty. Kluby te wiedziały, że moim priorytetem jest gra w Ekstraklasie, ale po spadku Śląska Wrocław pomyślałem sobie, że to jest akurat taki klub, w którym mógłbym występować w I lidze – kontynuował 28-letni napastnik, który w tym sezonie w czternastu meczach strzelił siedem goli i zanotował jedną asystę.










