HomeExtraWłaściciel klubu z Premier League splunął w stronę sędziego! To tylko jeden z jego wybryków

Właściciel klubu z Premier League splunął w stronę sędziego! To tylko jeden z jego wybryków

Źródło: Kanał Sportowy

Aktualizacja:

Właściciel jednego z klubów Premier League dopuścił się haniebnego zachowania. Po przegranym meczu jego drużyny splunął w kierunku sędziego, którego oskarżył o złe zarządzanie spotkaniem. To jednak nie koniec jego kontrowersyjnych wybryków.

Evangelos Marinakis Nottingham Forest

FOT. IMAGO/NEWSPIX.PL

Szalony właściciel w Premier League

Evangelos Marinakis to jeden z najbardziej wyrazistych działaczy w Premier League. Od kilku lat jest właścicielem Nottingham Forest. Jego zachowanie w wielu obszarach życia i działalności zawodowej, nie tylko czysto piłkarskiej, pozostawia jednak sporo do życzenia. Dość powiedzieć, że wielokrotnie był pod baczną obserwacją prokuratyry. Warto zacząć jednak od początku jego imponującej, a zarazem mocno kontrowersyjnej kariery.

Grek zbudował swoje bogactwo przede wszystkim w sektorze morskim. Założył firmę Capital Maritime & Trading Corp., która w swoim asortymencie posiada wiele różnych statków, m.in. tankowców czy łajb do przewożenia skroplonego gazu lub dwutlenku węgla. W 2024 roku został uznany przez “Lloyd’s List” jako 16. najbardziej wpływowy człowiek w tej branży.

Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc Marinakis szukał kolejnych obszarów, w których może odcisnąć swoje piętno i… zarobić. Padło na media. W 2017 roku jego spółka Alter Ego Media wykupiła dwie potężne greckie gazety – “Ta Nea” i “To Vima”. Imperium właściciela Nottingham zaczęło się rozrastać. Sam Marinakis postanowił również zaangażować się w politykę. W 2014 wybrano go radnym miejskim w rodzinnym Pireusie.

Najważniejszy wątek sportowy tej historii rozpoczyna się w maju 2017 roku. Wtedy bowiem Grek stał się większościowym udziałowcem Nottingham Forest. Do angielskiego klubu przychodził z pokaźnym doświadczeniem, bo siedem lat wcześniej został właścicielem Olympiakosu. Wciąż pełni również funkcję prezydenta tej ekipy. Widać więc, że Marinakis lubi władzę, lecz nie jest skory, aby się nią dzielić.

Trudny początek wielkiej drogi

Gdy Grek przejmował Nottingham, drużyna cudem utrzymała się w Championship. W sezonie 2016-17 zdobyła tyle samo punktów co Blackburn Rovers, które pożegnało się finalnie z zapleczem elity. Zespół The Reds zdobył jednak w całych rozgrywkach o dwie bramki więcej, co ostatecznie uratowało go przed relegacją.

Z każdym kolejnym rokiem Nottingham coraz pewniej czuło się na zapleczu Premier League, a ambicje drużyny sięgały awansu do elity. Stało się to w sezonie 2021-22, kiedy w finale play-offów ekipa Forest pokonała Huddersfield Town. W 2022 klub zdobył przepustkę do najwyższej klasy rozgrywkowej, w której gra do dziś.

Oshee
Oshee

Afera za aferą

Sukces sportowy Nottingham Forest to jedno, ale Marinakis częściej jest opisywany przez pryzmat wielu różnych skandali z jego udziałem. Od rzekomego udziału w ustawianiu meczów, przez handel narkotykami, na pluciu w kierunku sędziów kończąc.

Gdy właściciel Nottingham pracował jeszcze we własnej ojczyźnie, był zamieszany w skandale z ustawianiem meczów. W 2011 roku piłkarską Grecją wstrząsnęła afera Koriopolis. Marinakis znalazł się wśród dziesiątek podejrzanych. Warto dodać, że wówczas był nie tylko najważniejszą postacią Olympiakosu, ale pełnił również funkcję prezesa całej ligi. Ostatecznie jednak nic mu nie udowodniono. Ustalono jedynie, że nieczyste zagrywki miały dotyczyć przede wszystkim spotkań pucharowych oraz zaplecza ekstraklasy.

Po kilku latach sprawa korupcji i ustawiania meczów jednak wróciła. W Grecji wybuchł kolejny skandal, według którego liczni działacze, piłkarze oraz sędziowie mieli zawiązać między sobą zmowę, aby kontrolować wyniki spotkań. Znowu przygotowano sowity raport, zaangażowano prokuratorę i wybrano podejrzanych, w tym Marinakisa. Ponownie jednak właściciel Nottingham został oczyszczony ze wszelkich zarzutów, podobnie jak cała reszta. Niewinni, a może tylko sprytni? Tego się już nie dowiemy.

Przemyt narkotyków

W 2018 roku natomiast oskarżono Marinakisa o przemyt narkotyków. Chodziło o sprawę z tankowcem o nazwie “Noor 1”, na którym znaleziono ponad dwie tony heroiny. Przez kilka lat starano się znaleźć dowody, że grecki działacz miał coś wspólnego z tym procederem. W styczniu bieżącego roku uznano jednak, że nie ma podstaw do oskarżenia Marinakisa i śledztwo umorzono. To zadziwiające, jak często właściciel Nottingham jest zamieszany w różne niecne zdarzenia, a jak trudno cokolwiek mu udowodnić.

Co ciekawe, obecnie również toczy się jedna sprawa sądowa z udziałem Marinakisa. Chodzi o śmierć policjanta Giorgosa Lygeridisa, który zginął w wyniku zamieszek z kibicami drużyny siatkówki Olympiakosu (“BBC” pisze, że został zraniony przez racę pirotechniczną). Śledztwo wykazało związek kiboli z grupą Gate 7, czyli stowarzyszeniem najzagorzalszych fanów Czerwono-Białych. Bohater naszej historii znalazł się pod okiem prokuratury, ponieważ zarzuca się mu wspieranie (również finansowe) tej bandy. Rozprawa ma odbyć się 5 listopada, co w kwietniu potwierdził portal efsyn.gr.

Nie po drodze mu z sędziami

Bardzo skomplikowana jest też relacja Marinakisa z sędziami. W 2013 roku w przerwie meczu o Puchar Grecji między Olympiakosem a Asterasem Tripolis wtargnął on bowiem do pokoju sędziowskiego. Miał gwałtownie wyrazić swoje niezadowolenie z tego, jak arbiter Thanassis Yiachos prowadził zawody. Ponownie jednak nie poniósł żadnych konsekwencji. Bronił się bowiem tym, że wszedł do pokoju sędziów tylko po to, aby… “życzyć im powodzenia w drugiej połowie”.

Już w Premier League Marinakis “zasłynął” z haniebnego zachowania względem sędziów w meczu Fulham z Nottingham Forest. Ekipa The Cottagers wygrała 1:0 po bramce Raula Jimeneza. Meksykanin strzelił gola z rzutu karnego, przy którym interweniował VAR, a wcześniej nie uznano trafienia dla Forest. Właściciel klubu z miasta Robin Hooda nie był więc zadowolony z poziomu sędziowania, więc dał o tym znać, gdy nadarzyła się taka okazja. Po zakończeniu spotkania po prostu splunął w kierunku zespołu arbitrów. Znowu chciał wyjąć z rękawa jakąś wymówkę, tym razem, że to przez kaszel spowodowany paleniem. Nie udało mu się jednak wywinąć i otrzymał zakaz stadionowy na pięć meczów.

Trenerski chaos

W ostatnich miesiącach Grek zasłynął zaś z irracjonalnej polityki trenerskiej. Po jednym z meczów w końcówce poprzedniego sezonu Marinakis pokłócił się z Nuno Espirito Santo. Nottingham rywalizowało o Ligę Mistrzów, ale ostatecznie zajęło 7. miejsce w tabeli Premier League. Awansowało jednak do europejskich pucharów po raz pierwszy od 1996 roku. Grekowi najwyraźniej nie spodobało się to, że nie zobaczy swojego klubu w Champions League, więc postanowił publicznie wyrzucić trenerowi swoje żale, choć potem obaj panowie twierdzili, że chodziło o różnicę zdań w kwestii zmiany jednego zawodnika.

Co ciekawe, konsekwencje w tej sytuacji poniósł też… Gary Neville. Były zawodnik Manchesteru United, a obecnie ekspert stacji “Sky Sports”, opisał całą tę scenę jako “absurdalną”. “The Independent” podało, że za karę Nottingham nie przyznało mu akredytacji na mecz ligowy z Chelsea.

Espirito Santo przetrwał na stanowisku, ale tylko na jakieś cztery miesiące. Na początku września stracił pracę. Przed początkiem obecnego sezonu sam pogorszył jeszcze swoją sytuację w oczach Marinakisa. W wywiadzie dla “Sky Sports” przyznał, iż “czuje się zaniepokojony, ponieważ skład zespołu jest daleki od ideału przez początkiem zmagań w najbardziej wymagającej lidze świata”. Dodał też, że “założone plany nie wypaliły, a przygotowanie drużyny nie było perfekcyjne, co stanowi poważny problem klubu”.

Marinakis łączy pasję i frustrację

Zastąpił go Ange Postecoglou. Zatrudnienie byłego szkoleniowca Tottenhamu, który z tego klubu również został zwolniony w dziwnych okolicznościach, bo zaledwie kilkanaście dni po triumfie w Lidze Europy, wywołało spore poruszenie. Wydawało się, że Australijczyk dostał od losu szansę na udowodnienie swojej trenerskiej wartości, mimo opuszczenia ekipy Spurs. Jego pobyt w Nottingham był jednak absurdalnie krótki. Wytrwał nieco ponad miesiąc. Pod jego wodzą zespół rozegrał osiem meczów, lecz nie wygrał ani razu. Postecoglou zapisał się jako jeden z najgorzej punktujących trenerów w historii klubu (jego średnia punktów na mecz wyniosła 0.25).

Teraz stery drużyny przejął Sean Dyche. Szkoleniowiec do bólu pragmatyczny, stawiający na proste i niewyszukane środki. Anglik poprowadził Burnley w sezonie 2017-18 do siódmego miejsca w lidze, co pozostaje najlepszym wynikiem The Clarets w najnowszej historii klubu. Teraz w Nottingham Forest również będzie mieć środki do zaatakowania najlepszej siódemki Premier League, ale z tak szalonym właścicielem, jakim jest Evangelos Marinakis, trudno przewidzieć, w jakim kierunku pójdzie ekipa The Reds.

Na koniec, Sami Mokbel, dziennikarz “BBC”, opisał Marinakisa jako niezwykle ambitnego, głodnego sukcesów i spragnionego zwycięstw pasjonata. Podkreślał, jak Grek kocha swój klub, w którego nie waha się inwestować setek milionów funtów. Z pewnością właściciel Nottingham Forest to człowiek, który wkłada serce w to, co robi. Często jednak zapomina o rozumie. To może skazać drużynę The Reds na różne nieprzewidzianie turbulencje. Na razie zespół pod wodzą Seana Dyche’a rozegrał jedno spotkanie – wygrał z FC Porto (2:0) w fazie ligowej Ligi Europy. W Premier League Forest zmierzy się w niedzielę z Bournemouth. Pierwszy gwizdek o godzinie 15:00.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Trener Cruz Azul wyjaśnia sytuację Bogusza. “Był ofiarą przepisu”
Czołowe europejskie kluby chcą ter Stegena. Transfer możliwy już zimą
Lewandowski zdekladował Świątek. Różnica prawie 30 miejsc
Ziółkowski mocno straci po meczu z Viktorią? “Może poczekać kilka tygodni…”
Buksa z pierwszym golem w Serie A. Media go chwalą, ale i ganią
Media: Oto skład Barcy na El Clasico. Kilku nieobecnych
Ronald Araujo zaskoczył. Zachwycał się… piłkarzem Realu
Prowokacje Yamala przed El Clasico. Wrzucił wymowne zdjęcie
Właściciel klubu z Premier League splunął w stronę sędziego! To tylko jeden z jego wybryków
Legia Warszawa – Lech Poznań. Gdzie i kiedy oglądać? [TRANSMISJA]